Najnowsze wpisy, strona 65


sie 26 2002 Hymn do miłości
Komentarze: 4

Dlatego kocham kochać.....

Hymn do miłości

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,  

A miłości bym nie miał,

Stałbym się jak miedź brzęcząca

Albo cymbał brzmiący.

Gdybym miał też dar prorokowania

i znał wszystkie tajemnice,

i posiadał wielką wiedzę,

i wszelką możliwa wiarę, tak iżbym góry przenosił,

a miłości bym nie miał,

byłbym niczym.

I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,

a ciało wystawił na spalenie

lecz miłości bym nie miał,

nic bym nie zyskał.

Miłość cierpliwa jest,

łaskawa jest,

Miłość nie zazdrości,

nie szuka poklasku,

nie unosi się pychą;

nie dopuszcza się bezwstydu,

nie szuka swego

nie unosi się gniewem,

nie pamięta złego;

nie cieszy się z niesprawiedliwości,

lecz współweseli się z prawdą.

Wszystko znosi ,

wszystkiemu wierzy,

we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.

Miłość nigdy nie ustaje,

[nie jest] jak proroctwa , które się skończą

albo jak  dar języków, który zniknie,

lub jak wiedza, której zabraknie.

Po części bowiem tylko poznajemy,

i po części prorokujemy.

Gdy zaś przyjdzie to, co  jest doskonałe,

zniknie to , co jest cząstkowe.

Gdy byłem dzieckiem,

mówiłem jak dziecko,

czułem jak dziecko,

myślałem jak dziecko.

Kiedy zaś stałem się mężem,

wyzbyłem się tego co dziecięce.

Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;

Wtedy zaś [zobaczymy]twarzą w twarz.  

Teraz poznaję po części,

Wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.

Tak więc trwają wiara, nadzieja i miłość – te trzy:

Z nich zaś największa jest miłość.  

(1 Kor 13,1-13)

Ps. A cio Mychu ma z Miśkiem poradzić  jak On jej :"Niech Ci szczęście płynie szeroka rzeczką a życie smakuje tak jak ptasie mleczko" i jeszcze 1000 buziaczków takich najmniamuśniejszych jak to On potrafi.... :o)))

 

ani-mru-mru : :
sie 25 2002 Starowinka Wróbelka i Farsa rodzinna
Komentarze: 3

Wróbleka Ćwirka jako ornitologiczny egzemplarz,ćwir, ćwir, tym razem w wydaniu babulki starowinki ze zmarszoną niczym rodzynka buźką,o drewnianej laseczce, bez dziadka starucha od pachą,wiejskiej  haftowanej w kawiaty chusteczki na łebku co prawda, wczoraj obchodziła swoje kolejne,  niestety już 20 urodzinki.Wydarzenie to ze wszech miar istotne zawładnęło niestety w negatywny sposób wróbelczym móżdżkiem, gdyż dało do zrozumienia iż latka płyną, życie przez paluszki umyka i łapać Ćwirka nie za bardzo nadąża. Emocje Wróbelki staruszki podsycane były skutecznie przez niejakie panie M, czyt. Magda i Miśka, wróbelcze kuzynki, które to na wczorajszej rodzinnej imprezie starały się przy okazji życzeń urodzinowych uświadomić Wróbelkę o jej już baaardzo podeszłym wieku. Udało się to paniom M niezwykle skutecznie, Wróbleka musi przyznać, gdyż do dziś zastanawia się Ćwirka nad istotą tych słów. A swoja drogą, Asmik jak wpadniesz na ćwirczy bloggoś, bądź łąskaw wytłumaczyć Ćwirce owe słowa:"Aleś ty stara"hihihi. Ćwirka ma nadzieję, że choć odrobinkę z młodzieńczej werwy i charyzmy staruszce pozostanie, na następne 20 latek, a jak Bozia da, to jeszcze dłużej.  A zatem.  24 sierpnia, roku pańskiego 2002, Ćwirczy Teatrzyk Rodzinny wystawił na deskach parkietu mieszkanka Ćwirki premierę  farsy rodzinnej zatytułowaną "Rodzinne Trelelele czyli urodzinki Ćwirki". To tytuł, ćwir, ćwir oficjalny, a mniej oficjalny brzmi "Rodzina pipijawa".Ćwirka postara się dokonać stosownego przeglądu obsady przedstawienia. Zatem w rolach głownych wystąpili:Ćwirka solenizantka starowinka przeokrutna, w roli robienia herbat na życzenie,nadstawiania mordki do całusów i uszek do słuchania życzonek, i noska do wąchania kwiatuszków przepięknych, wystąpiła także w roli obiektu do toastów. Ćwircza mamusia Beatka momentami podszywała się, co z przykrością trzeba stwierdzić, w przynieś, podaj, pozamiataj, ale to jedynie ze względu na jej dobre serduszko czerwoniutkie pomocne zawsze i wszędzie. Gdyby nie mamusine łapki zwinne i zgrabniutkie to Ćwirka zginęła by marnie już w pierwszym akcie tego przedstawienia, ćwir, ćwir...Ćwircza ciocia najkochańsza  a zarazem mamusia chrzestna Ola, w roli nabalkonnej toastowiczki koniakiem z colą, ćwir, ćwir. zabawiała opowieściami znad morskich stron resztę towarzystwa a Ćwice próbowała znaleźć za wszelką cene faceta. Ćwirka się zapierała wszystkimi dwoma wróbelczymi rączkami przed tym zgubnym aktem związania ćwirczych skrzydełek męską łapka. Wujek Misiek, najkochańszy wujcio Ćwirki pełnił role wygrzewania fotela, co nieźle mu szło za sprawą jego misiowatej postury, oraz zawzięcie dokonywał aktu filmowania się z czterema tomami Pisma Świętego na kolankach. Magda czyli Asmik, tak dla wiadomości niezorientowanych, najstarsiejsza ćwircza kuzynka,a  co najfajniejsze przewyższjąca w liczbe latek o ilość jeden Starowinkę Ćwirkę., której jako jedynej trudno konkretnie przypisać określoną rolę, bo znajdowała sie zawsze i wszędzie,ćwir,ćwir, tylko pod koniec dokonała aktu buntu, jak w romantycznym arcydziele i zdezerterowała do domku, ćwir, ćwir. P.S wróciła po godzinie;o)Daniel, magdusiowy wybraniec serduszka,  z początku w niewdzięcznej roli biedaka z bolącą główką, potem usilnie uskuteczniał dotrzymywanie towarzystwa oczywiście Asmikowi, lecz także Bartkowi, ćwirczemu kuzynkowi najstarsiejszemu i cioci Oli w balkonnej popijawce, samemu w niej czynnie nie uczestnicząc ze zględu na role poimprezową, czyt. kierowcy.Ćwircza najmłodsiejsza i najsłodziejsza kuzyneczka Michasia, ktora wraz  z ćwirczą siostra psebzydłą Gośka, aczkolwiek tego dnia niezmiernie sympatyczną, przeobraziły się w.......jak to kulturalnie powiedzieć...wirtualne panie lekkich obyczajów..zbierając propozycje na czacie Onetu, pokój domysleć się łatwo, rechocząc przy tym na głosik i z śmiechotka łapiąc się za obolałe bzusie ćwir, cwir.Co chwile znikały gdzieś z ćwirczego domku, jak się Ćwirka domyśla na inchalacje nikotynowe na podwórku, poza zasięgiem wzroku wszystkich zgromadzonych, ćwir, ćwir. Zapewne chciały uniknąc sytucji z rodzinnej poprzedniej sztuki, w czasie której to niechybnie ich słowne zamiary pójścia na papierosa, ćwir, ćwir... zostały nagrane na kasetę video ku postrachowi przed wykryciem spisku przez rodziców, a co gorsze przez seniorkę rodu, babcię,ćwir, ćwir. Ćwircza ciocia Edyta, średnia z rodzeństwa Olusia Edytka, Beatka,uskuteczniała rolę gaduły, która to, jak Ćwirka nadmienić musi jest jej rolą nie tylko w przedstawieniu urodzinkowym, lecz także  rolą życiowa, która niezwykle dokładnie zsynchronizowana jest z rolą przemądrzałej, nie dającej sobie niczego przetłumaczyć, natrętnie prawiącej moralitety, ćwir, ćwir, doprowadzając przy tym Ćwirkę do białej gorączki, ćwir, ćwir. W czasie tego przedstawienia ciocia doskonale odnalazła się dokonywując podsumowań  niedawnej podóży do Krakowa, wyszukując jej plusy i minusy, psiącząc na według niej, nieznośną, Ćwirkę, ćwir, ćwir...Bartek, najstarsiejszy ćwirczy kuzynek pełnił role polewacza trunków a sam sie nimi degustował na ćwirczym balkonie z ciocia Olą, która usilnie namawiała go na wyjście na dyskotekę ćwir, ćwir, Co chwile powtarzała, że to sobie ludzie pomyślą, taką starowinkę sobie młody ćwir, ćwir... chłopak wyszukał, znaczy sie nadziana musi niezmiernie być, ćwir , ćwir...Ostatnią, choć niemziernie ważną rolę pełniła seniorka rodu znaczy się ćwircza babcią, która to próbowała uskutecznić edukację córek, zięcia i wnucząt, nawolując do SUBTELNIEJSZEGO traktowania się.Nadmeinić Ćwirka musi, ćwir, ćwir, że wynikało to z nagminnej zwyczajowej postawy krzykliwej całej ćwirczej rodzinki, która już tak przylgnęła do niej, iż nikt zdaje się już nie zwracać uwagi na ten fakt. Jednak ćwircza babcia ostatnimi czasy najwidoczniej dokonuje rozrachunku życiowej postawy całej rodziny wyiągajac przy tym daleko, za daleko, idące, ćwir ćwir, wnioski. Farsa rodzinna pt:"Rodzinne terelele czyli urodzinki Ćwirki" ogólnie mówiąć poelga na ćwir,  ćwir, jedzeniu piciu , gadaniu i śmianiu się do bólu bzusia  z rechotka i wystawiana jest co roku, lecz  wzgoła odmiennym wydaniu, bo reżysera brak..ćwir, ćwir 

ani-mru-mru : :
sie 23 2002 Pozwolić wróblom ćwierkać....
Komentarze: 3

"Byś radosnym, dobrze czynić i wróblom pozwolić ćwirkać - to najlepsza filozofia"

                                                                       ks. JAN BOSKO

Ćwirka zatrzepotała skrzydełkami, wytrzepała przy tym kilogram czarnych jak smoła piórek, wybałuszyła oczęta tak, że pinpongi przypominały. Potem te same oczęta w łezkach stanęły a serduszko utonęło w radości. ALe od początku i powoli.Wdech, wydech...wdech, wydech....

Ćwirka jako jeden z  najbardziej głuptskowych domowników rodzinki zamieszkałej we Wrocławiu, mało ważne gdzie dokładniej, powinności co do niej posiada jakies tam także, jak i młodsza szanowna siostra Ćwirki zresztą. Od pani mamusi Ćwirka dziś dostała w  łapkę bilecik na wyprawe do pobliskiego sklepu, w którym to Wróbelka zakupić miała pare konsumpcyjnych drobiazgów. Celu ich użycia, wróbelka ma nadzieje, nie trzeba tłumaczyć użytkownikom wróbelczego słowa, gdyż każdy z nich nie samym powietrzem żyje. No miłością, przyjaźnią ma się rozumieć,ćwir, ćwir, lecz tych produktów w pobliskiej piekarni nie sprzedają, więc ograniczmy się do chlebusia, pachnącego, przemniamuśnego,ciepluchnego, takiego, ktorego babcia zawsze zabraniała jeść i określała zakaz jako"to dla twojego dobra, dziecko, od gorącego chlebka bzusio boli".W takich momentach niszczenia fizjologicznych potrzeb ćwirczego języka, zwanych "zaznaniem smaku" wypadało tylko spuścić oczka  w podłoge, zachamowac popędy wróbelczych kupek smakowych i odpowiedzieć:"dobrze babciu, poczekam aż wystygnie", żeby nie narazić się na babciną wilgotną szmate do wycierania naczyń kuchennych, która nie raz służyła także do wycierania podłogi, tak z oszczędności. Było tez drugie wyjście. Niestety, jak to zwykle bywa, drugie wyjście miało tą właściwość, żę było bardzo ryzykowne. Polegało na tym, żeby schować się pod kuchenny stól, w żadnym wypadku nie robić "ćwir, ćwir"i korzytając z babcinej nieuwagi i pracowitości, oraz ze starości, bądźmy szczerzy, ukraść odrobinke tego przemniamuśnego wyrobu. Kończyło się to różnie. Zazwyczaj na zakazie oglądania Gumisiów. Co to za życie...Ale skończmy z chlebusiową mniamuśna filozofią i przejdżmy do konkretów. Zbiegła zatem Ćwirka na swych malutkich nóżkach, po schodkach pw chlodniutkiej a mimo to milutkiej klatce schodowej. Nadmienić trzeba, że dla niewielkiej Ćwirki to nie lada heroiczny wyczyn rycerski żeby niekorzystać ze skrzydełek, które nieco, ba, nawet bardzo ułatwiaja wróbelcze życie. Już zaczynała trzepotać,w momencie pewnym, i przygotowywać się do lotu, lecz jej wysiek niczym ikarowy nie przyniósł rezultatów. Za wąskie to to cosik. To znaczy klatka schodowa.I booom w ścianę łapkiem i ślwa jedna druga. Łojojoj...nawet wyprawa do sklepu może być bolesna. Ale nic to. Zbiegła Ćwirka na sam dół. Cztery pietra, jak przepaść się zdawała nieznająca końca. Otworzyła pierwsze drzwi.Minęła w nich nową panią sąsiadkę, Marinę i uprzejmie powiedziała dzieńdoberek. Już chciała Ćwirka łapać za klankę od następnych dzwi, tych, które już ostatecznie otwierają okno  na świat(ha, widzicie, nawet drzwi, zcasem oknem bywaja:o)), ale przede wszystkim na wyprawę do sklepu po przemniamuśny chlebuć, gdy tym czasem, wróbelowa myśl zaświtała do nie tak widocznie głupolkowatego łepka i zajrzała Ćwirka do skrzynki na listy. Patrzy patrzy i ślipkom nie wierzy.O rany!!!W skrzynce coś leży. Zanurkowała Wróbelką łapką do kieszonki. Wyciągnęła malutki kluczyk, otworzyła skrzynkę i łapsss za żółciutką jak słoneczko kopertę. Patrzy, patrzy Ćwirka a to od ..........(napięcie rośnie)..................................(juz urosło chyba)..........SHERYLLLLLLL!!!!!!!!(z dwoma "l" na końcu). Jezusiczku złoty. Co Ćwirka przeżyła....A jak otworzyła koperte to ojojoj. Zawał serduszka malutkiego z radości oczywiście. Wyobrażcie sobie kochani, że tam była karteczka urodzinkowa, z takim samym zdjątkiem, jakie Ćwirka ma na blogooniu. Zdjątko Anne Geddes z przemniamuśnymi mysimi bobaskami...a na karteczce....to już wróć do początku ćwirczych wypocin i psecytaj....

Sheryllll(oj miały być dwa"l')Ty to przemniamuśna jesteś, no i śliczna jak cukieeczek i kfiatushek, jak widzę na zdjątku.A serduszko to  masz przeolbrzymie na cały świat i nawet Ćwirka się upchała jakoś. I piórka jej się nie pogniotły....Muahhh najkochańsza jesteś:o)))

ani-mru-mru : :
sie 22 2002 Łupina
Komentarze: 4

Zatrzasnęła się łupina laskowego orzecha tęsknoty

Królowa mrówek z szeregami  wojsk obronnych

Wbiła majestatycznie w jego środek flage "Samotność"

Kazała strzec jej niczym matka lwica swe pociechy

 

W głuchym wnętrzu - ja

 

Gdzieś blisko złamała się krucha gałązka wiary

Obleśne pająki z  kłębkiem nici zwiewnej, wytrzymałej

Utkały rozwleczoną pajęczynę bólu nad mą głową

Rozpaliły ognisko pośmiewiska i drwiń, spalały w nim serce

                                                                      Boję się

                                                                               Przytul

                                                                                       Pocałuj

                                                                                                 Kochaj

ani-mru-mru : :
sie 21 2002 Finezyjnie, misternie, delikatnie...
Komentarze: 3

Wróbelka Ćwirka w wydaniu obserwatorki-przyrodniczki, nocnej marki, chciała za wszelką cenę zgłębić tajniki komarzej egzystencji,organizmów latających nieznośnie nad jej łepkiem dzisiejszej nocy. A bestie szczwne niezmiernie były, stworzenia ze wszech miar przebiegłe, gburowato zasiadały na Ćwirki dziobku, rujnując tym samym jej prywatność. Samowola nieprzystosowanych do systemu szkrabów, bezwolnie  łykających Ćwirczą krew. Labilnie podfruwały, chowając się wśród ciepłych wróbelczych piórek, łaskocząc przy tym delikatną skórę Wróbelki nitkowatymi kruchymi delikatnością nóżkami.Krępowały więzami łapek wróbelcze ruchy, gdyż Ćwirka bala się wyrządzić im krzywdę. Zatrzymywała oddech, uspokajała bicie serca,które dla stworzonek jak wybuch Etny, a wróbelczy chłodny pot, jak Ocean Spokojny ze swymi słonymi głębinami wód. Wyalienowała się Ćwirka od odgłosów nocy, straszącej swymi ciężkimi skrzydłami ciemności. Zapomniała o fosforyzującym papierowym księżycu z długim sznurem gwiazd służącym za ogon tego podniebnego latawca, który z nocną systematycznością spadał na ziemię, lądując na kamiennym bruku ulicy Pokątnej, która to na mapie w atlasach wyobraźni jedynie ćwirczej i poterowskiej istnieje.Zerkała Wróbelka minuta po minucie na stary  wysłużony sekretarzyk, z ciemnego dębu, powleczony powłoką lat, którego rysy , jak zmarszczki na babcinej schorowanej twarzy, przypominały o sile wieku. Mozolna praca sumiennych korników, niegdyś wydrążąjących tunele labiryntu w twardym drewnie, służących im za schronienie, za dach nad głową. Drewniane miasteczko pełne wygód, o wyszukanej architekturze wnętrz, rozplanowane i wypracowane z mrówczą dokładnością przed kornikowych budowniczych.Ćwirka skierowała swój wzrok na owe miasteczko i podziwiała z zapartym tchem misterną pracę.Na sekretarzyku zasiadała jak na tronie, królowa nocna lampka, pod wrażeniem blasku której, była każda ćma, każdy komar, każdy kornik i ja. Pani magik czarowała jak królika w kapeluszu, finezyjne cienie na śnieżno białej ścianie, rysując przy tym wzory wyszukane niczym Van Gogh żółte słoneczniki, lub da Vinci dostojną damę z łasiczką.Wsłuchiwała się z uwagą Ćwirka w delikatne, lewdwo dające się słyszeć trzaski starego derwna wymuszone przez powiewy powietrza chłodnego, nocnego. Wsłuchiwała się aż uszka stawały się ciężkie, niczym bryłka stali, a powieki zatrzaskiwały się jak metalowa brama zamku snów. Potem zamknęła się na kłódkę....

"A po nocy przychodzi dzień

A po burzy spokój

Nagle ptaki budzą mnie

Tłukąc się do okien....."

ani-mru-mru : :