Archiwum 23 sierpnia 2002


sie 23 2002 Pozwolić wróblom ćwierkać....
Komentarze: 3

"Byś radosnym, dobrze czynić i wróblom pozwolić ćwirkać - to najlepsza filozofia"

                                                                       ks. JAN BOSKO

Ćwirka zatrzepotała skrzydełkami, wytrzepała przy tym kilogram czarnych jak smoła piórek, wybałuszyła oczęta tak, że pinpongi przypominały. Potem te same oczęta w łezkach stanęły a serduszko utonęło w radości. ALe od początku i powoli.Wdech, wydech...wdech, wydech....

Ćwirka jako jeden z  najbardziej głuptskowych domowników rodzinki zamieszkałej we Wrocławiu, mało ważne gdzie dokładniej, powinności co do niej posiada jakies tam także, jak i młodsza szanowna siostra Ćwirki zresztą. Od pani mamusi Ćwirka dziś dostała w  łapkę bilecik na wyprawe do pobliskiego sklepu, w którym to Wróbelka zakupić miała pare konsumpcyjnych drobiazgów. Celu ich użycia, wróbelka ma nadzieje, nie trzeba tłumaczyć użytkownikom wróbelczego słowa, gdyż każdy z nich nie samym powietrzem żyje. No miłością, przyjaźnią ma się rozumieć,ćwir, ćwir, lecz tych produktów w pobliskiej piekarni nie sprzedają, więc ograniczmy się do chlebusia, pachnącego, przemniamuśnego,ciepluchnego, takiego, ktorego babcia zawsze zabraniała jeść i określała zakaz jako"to dla twojego dobra, dziecko, od gorącego chlebka bzusio boli".W takich momentach niszczenia fizjologicznych potrzeb ćwirczego języka, zwanych "zaznaniem smaku" wypadało tylko spuścić oczka  w podłoge, zachamowac popędy wróbelczych kupek smakowych i odpowiedzieć:"dobrze babciu, poczekam aż wystygnie", żeby nie narazić się na babciną wilgotną szmate do wycierania naczyń kuchennych, która nie raz służyła także do wycierania podłogi, tak z oszczędności. Było tez drugie wyjście. Niestety, jak to zwykle bywa, drugie wyjście miało tą właściwość, żę było bardzo ryzykowne. Polegało na tym, żeby schować się pod kuchenny stól, w żadnym wypadku nie robić "ćwir, ćwir"i korzytając z babcinej nieuwagi i pracowitości, oraz ze starości, bądźmy szczerzy, ukraść odrobinke tego przemniamuśnego wyrobu. Kończyło się to różnie. Zazwyczaj na zakazie oglądania Gumisiów. Co to za życie...Ale skończmy z chlebusiową mniamuśna filozofią i przejdżmy do konkretów. Zbiegła zatem Ćwirka na swych malutkich nóżkach, po schodkach pw chlodniutkiej a mimo to milutkiej klatce schodowej. Nadmienić trzeba, że dla niewielkiej Ćwirki to nie lada heroiczny wyczyn rycerski żeby niekorzystać ze skrzydełek, które nieco, ba, nawet bardzo ułatwiaja wróbelcze życie. Już zaczynała trzepotać,w momencie pewnym, i przygotowywać się do lotu, lecz jej wysiek niczym ikarowy nie przyniósł rezultatów. Za wąskie to to cosik. To znaczy klatka schodowa.I booom w ścianę łapkiem i ślwa jedna druga. Łojojoj...nawet wyprawa do sklepu może być bolesna. Ale nic to. Zbiegła Ćwirka na sam dół. Cztery pietra, jak przepaść się zdawała nieznająca końca. Otworzyła pierwsze drzwi.Minęła w nich nową panią sąsiadkę, Marinę i uprzejmie powiedziała dzieńdoberek. Już chciała Ćwirka łapać za klankę od następnych dzwi, tych, które już ostatecznie otwierają okno  na świat(ha, widzicie, nawet drzwi, zcasem oknem bywaja:o)), ale przede wszystkim na wyprawę do sklepu po przemniamuśny chlebuć, gdy tym czasem, wróbelowa myśl zaświtała do nie tak widocznie głupolkowatego łepka i zajrzała Ćwirka do skrzynki na listy. Patrzy patrzy i ślipkom nie wierzy.O rany!!!W skrzynce coś leży. Zanurkowała Wróbelką łapką do kieszonki. Wyciągnęła malutki kluczyk, otworzyła skrzynkę i łapsss za żółciutką jak słoneczko kopertę. Patrzy, patrzy Ćwirka a to od ..........(napięcie rośnie)..................................(juz urosło chyba)..........SHERYLLLLLLL!!!!!!!!(z dwoma "l" na końcu). Jezusiczku złoty. Co Ćwirka przeżyła....A jak otworzyła koperte to ojojoj. Zawał serduszka malutkiego z radości oczywiście. Wyobrażcie sobie kochani, że tam była karteczka urodzinkowa, z takim samym zdjątkiem, jakie Ćwirka ma na blogooniu. Zdjątko Anne Geddes z przemniamuśnymi mysimi bobaskami...a na karteczce....to już wróć do początku ćwirczych wypocin i psecytaj....

Sheryllll(oj miały być dwa"l')Ty to przemniamuśna jesteś, no i śliczna jak cukieeczek i kfiatushek, jak widzę na zdjątku.A serduszko to  masz przeolbrzymie na cały świat i nawet Ćwirka się upchała jakoś. I piórka jej się nie pogniotły....Muahhh najkochańsza jesteś:o)))

ani-mru-mru : :