Najnowsze wpisy, strona 32


sty 08 2003 Tylko słówko..
Komentarze: 11

Mysza skrzydeł dostać faktycznie powinna, bo odkąd zaczęly się zajęcia, to lata to tam, to siam,  załatwić to to, to to, a czasu jakoś maławo jakby, doba ciut dłuższa przydałaby się...A wieczorkami...hmmm wieczorki to w myszowatym wydaniu przemniamuśne są, a dlatego, że Misianko wróciło. Kochamy się przeokrutnie i już zawsze tak będzie, o! Nawet przystojniak w salonie Plusa dzisiaj nie zrobił na mnie takiego wrażenia, jakie z pewnością zrobiłby kiedyś... już nikt nie wejdzie w buciorkach w moje serdzuszko, bo zamknięte na kłódke i klopeczka.A właśnie. Dziś dokonałam pewnej inwestycji, a mianowicie zakupiłam sobie nowy telefon, ale dziwaczny ten nowy numerek mam, ale na razie cisza, bo aktualny dopiero od jutra. Kilkanaście minut po tym, jak wyszłam z salonu, już zadzwoniła do mnie baardzo uprzejma pani z warszawy, żeby potwierdzić adres do korespondencji. Mam tylko nadzieję, że będzie równie miła przy podejmowaniu decyzji o moim depozycie.:o) I na koniec jedno ogłoszenie, płatne, a może nawet i nie, chodzi mianowicie o to, że teraz będę miała coraz mniej czasu, żeby tutaj wpadać. Odsapnijcie sobie odemnie, a co niektorzy to i pewnie się ucieszą, bo w końcu nie będzie się "panoszyć". Ale nie zapomnijcie o mnie, sesemeski słać, po numer zgłaszac się na gg:oP i w żadnym wypadku nie słać niczego na stary numer, bo już poszedł w inne ręce..

Miłego wieczorku

ani-mru-mru : :
sty 05 2003 Krótka charakterystyka
Komentarze: 16

7439 dzień mojego życia

 

Moje pisanie przypomina wypociny zdeterminowanego przedszkolaka, który poruszony ostatnią dwóją od pani przedszkolanki, postanowił wziać się w garść i stworzyć dzieło swego zycia.

Ponadto moje pisanie absolutnie nie jest z "głębi duszy", jest nieszczere, wydumane, bez okruszynki prawdziwości. Bo przecież wszyscy muszą wiedzieć co się dzieje pod moją kołdrą, a co na niej.

I generalnie rzecz ujmując panoszę się strasznie, jestem dumna jak paw, zero we mnie przyjaźni, tylko egoizm i zadufanie.

Smile, no podpowiedz mi co jeszcze, bo już pomysłów brakło....

ani-mru-mru : :
sty 04 2003 Stop klatka...czyli wycinek z rozmowy
Komentarze: 7

Obładowana brudnymi naczyniami i z butelką płynu do naczyń w zębach szłam do kuchni.
-Agatka! Choć zobacz!- pani K. dostrzegła mnie przemykająca się przez przedpokój. A chcialam zrobić to po cichu. Słyszałam i wiedziałam, ze w dużym pokoju trwa "seans".
-Tak?
- Twoja mama już chce wydac cie za mąż. Wyobraź sobie, że kazała mi przynieść kasete ze ślubu E. i jeszcze jedną ze ślubu takiego chłopaka z mojej rodziny i uczy się, podpatruje jak to wszystko zorganizować.
O mało co nie pogubiłam tych wszystkich talerzy, kubków i sztućców z rąk, gdy zaskoczyłam o co właściwie jej chodzi.
- Tak widziałam właśnie oglądałam ślub E. u siebie w pokoju. Ale tańcują... - udawałam, że choc trochę mnie to interesuje, a nawet bawi.
- Ahhh to ty tam też możesz oglądać- powiedziała pani.K z wielkim zdziwieniem w oczach, szukając potwierdzenia u mamy.
-Yhy...
- No to kiedy to wesele, bo ja kurcze, to już potańczyłabym, a u mnie ani T. ani P, jakos jeszcze się nie szykują.- mówiła z takim przejęciem, co chwilę zerkając na ekran telewizora.
A ja coż mogłam.Zaśmiałam się zostawiając ową kwestię bez komentarza....
Tylko tak się zastanawiam czego oni właściwie ode mnie chcą. Mamuśka najpierw duma nad imionami dla moich dzieci, które będe mieć już "szybciej jak dalej", a teraz uczy się jak organizować wesele. Ale jakoś nikt nie zapytał mnie o zdanie. Bo nieważne, że ono i tak byłoby pełne aprobaty:oP

Dobrej Nocy

ani-mru-mru : :
sty 03 2003 Głuptasek
Komentarze: 4

Mam to do siebie, że zawsze jeśli czegoś nie wiem pytam. Nie wiem, czy to źle,czy to dobrze,w  każdym razie na pewno niedobrze dla adresatów moich setek mailów do autorów różnych serwisów, co do których mam jakieś wątpliwości. Tak było z Gazetą Wyborczą, gdzie usunęli mi dranie jedne zdjęcie pana Bednarka, a nie zdążylam zapisać go sobie na dysku i tak też było ostatnio, kiedy o trzeciej w nocy mordowałam się ze schowkami, sesjami, na stronie internetowej Biblioteki Uniwersyteckiej. Oczywiście napisałam maila do Oddziału Informacji Naukowej, bo jako jedyny "ratujący" był tamże podany i zapomniałam o całej sprawie. Nie liczyłam, że odpiszą, bo zazwyczaj jest tak, że szarych studentów traktują jak powietrze, albo jeszcze gorzej. Fakt, że gdybym te książki potrzebowała na już, to wielka klapa, bo odpisali po tygodniu, ale zuważmy, że były Święta, Nowy Rok, kace co po niektórych także i w tym dziale, dlatego wybaczamy. Bo otóż, sama oczom swoim nie wierzyłam ale przed chwilą natrafiłam w swoim dziurawym buciku na list od niejakiego pana Grzesia Kulika, który umożliwił mojej tępej łepetynie zrozumieć kwestię bynajmniej nie skomplikowaną i niezagmatwaną. A mówiłam, że okaże się, że trza iść po najmniejszej linni oporu i nie bawić się w żadne schowki ani sesje. Tytuł maila był "Ratujemy!" po moim rozpaczliwym nagłówku "Ratunku!". A pan Grześ napisał tak:

Droga Pani Agato!

Aby wypożyczyć książkę z naszej biblioteki nie trzeba używać schowka, wysyłać e-mails
lub dokonywać innych skomplikowanych działań. Wystarczy przy opisie bibliografcznym
danej pozycji wejść w link "lista egzemplarzy". Jeśli określona książka jest możliwa u
nas do wypożyczenia, wówczas z prawej strony obok opisu egzemplarza znajduje się
przycisk "zamów". Naciskamy na ten przycisk i dalej wykonujemy wszystkie polecenia,
jakie będą się pojawiać na ekranie (trzeba będzie podać numer karty biblitecznej, która
znajduje się na karcie pod kodem paskowym, następnie imię i nazwisko, a wkońcu
potwierdzić wypożyczenie.
Jeśli będzie Pani miała jeszcze kłopoty, proszę o e-mail z opisaniem tychże.
W Nowym Roku życzę wszystkiego najlepszego i żadnych problemów przy
wypożyczaniu.

Pozdrawiam.
Grzegorz Kulik
Oddział Informacji Naukowej
Biblioteka Uniwersytecka we Wrocławiu.

Prawda, ze proste. No jasne, tylko MF lubi komplikować sobie życie. No i może jeszcze jeden mały problem wystąpił. Wszystkie książki w kórych opis bibliograficzny wchodziłam, a następnie w "listę egzemplarzy" były wypożyczone, jak większość w tej bibliotece, dlatego żaden przycisk "zamów" po prawej stronie, nie pojawiał się... i mogłam się wkurzać jeszcze wiek.

ani-mru-mru : :
sty 02 2003 Właściciel kota- typ PRZYTULACZKA
Komentarze: 3

Jak żyć z właścicielem neurotycznego kota,w szczególności, jeśli właściciel okazuje się być typem PRZYTULACZKI

Przytulaczki nie podnoszą nas po prostu i nie trzymają w ramionach, jak można by się spodziewać. Przytulają nas, ściskają i duszą. W ten sposób chca okazac nam miłośc i przywiązania. Udawają, że nie zauważają żadnych protestów. Niezłomnie wierzą, że ich uściski stanowią dla nas najważniejszy element dnia. Że nie możemy się doczekać, aż nas dopadną. RObimy co w naszej mocy, by im uświadomić, ze się mylą. Czasami nam się to udaje. Częściej jednak nie. Mimo to, ciągle próbujemy.

JAK SOBIE RADZIĆ

1.Wciągnij głęboko powietrze!

2 Wstrzyaj oddech, wypnij pierś!

3.Skręć całe ciało!

4.Wydech!

5. Wyślizgnij się, spadnij na podłogę!

5.Uciekaj!

JEŚLI TRZEBA ODPOWIADAJ ATAKIEM NA ATAK

Oto kilka najpopularniejszych technik obronnych:

Duszenie. Otocz szyję właściciela przednimi łapami, pchnij tylnymi.

Atak na ucho. Ugryź w jedno ucho, ajeszcze lepiej w oba.

Styl wolny. Wysuń pazury, obnaż zęby, drap, gryź.

Technika drakuli. Do krwi.

PRZYTULACZKI PRZYTULAJĄ, KIEDY:

Witają nas w drzwiach po powrocie do domu.

Budzą się wnocy, bo śnił im się koszmar.

Słuchają nastrojowej muzyki.

WItaja nas wdrzwiach, kiedy policja doprowadza nas do domu po intensywnych trzytygodniowych poszukiwaniach.

ULUBIONE POWIEDZONKA

Chodź do mamusi, kochanie.

Podajmy sobie ręce.

Czy jeedn całus to aż tak dużo?

Czujesz, jak mi bije serce?Ja czuję twoje.

Przeczytałane w książce, która po raz kolejny podwędziłam koleżance. Do tego policjanta wspaniałomyślnie wybawiajacego właścicielkę neurotycznego kota z problemu,dodałabym pewien warunek. Otóż, tylko jeśli, policjant nie jest tym z Akademii Policyjnej i nie pozbywa się kota siedzącego na drzewie wymierzając mu kulkę w łeb...

 

ani-mru-mru : :