Najnowsze wpisy, strona 17


maj 06 2003 W konwalie nos wsadzić, otrzepać się z...
Komentarze: 15

" Ja to nie lubię cietych kwiatów. One mi tak w rękach umierają"(W.) Tyłkiem przysiadłam je prawie jak się przyczaiły koło murka przed instytutem:) Portret owalny małych czarodziejek z białymi oczętami i zielonym sercem:)Konwalie. Lily of the valley:) Nie tylko przysiaść, położyć na wznak by sie chciało:) policzek przytulić:)palcem jednym dotknąć:) nosem zapachu wchłonąć:)kochać:) Kupcy pod Halą Targową zacierają ręce i zbierają za nie grosik do grosika. Wszystkie bym dała:) Gdybym oczywiście miała:) Na wysepce pod kościołem parasol nawet postawili:) przed słońcem ukrywają:) Prażanie dziś przed afrykańskim powietrzem tak umykają i oczom chowanym pod szkłami okularów słonecznych nie wierzą. Termometry wymieniają:)Wroclawianie już prawie, prawie:)Statyny przeciw zawałom serca, chorobom układu krążenia dla zmęczonych pogodą staruszków niezbędne:) Fontanna na rynku dla ochłody dla tych młodszych nieco też:) Dla psów strumyk w parku przy fosie:)a dla mnie piwo imbirowe:) Chwili wytchnienia chcę. Lodu na bolący brzuch.Ach, ta kobiecość balastem czasem:) Łopaty babcine na bok. Poduszka, poduszka:) I szłam dziś krok za krokiem za grzdylami małymi. Drepatły chodnikiem zaczepiając sie co chwilę, drocząć, chichocząc, mamie siatki z rąk wyrywając:) U farbniętych o owych osobnikach piszą:"Dzieci zwykle nazywa się słoneczkiem, kotkiem, aniołkiem...Aniołkiem. Aniołki są śliczne, dobre, niewinne...Niewinne. I mają czysty umysł. A potem dorastają. Niektóre zostają dalej jakie były. Niektóre..." Konczyć nie będziemy.Popatrzmy w lustro tylko:)  Koło Urszulanek dwie panie pracowały w ogrodzie:) Matury, matury kochane. Święto abiturientów. Kciuki zaciskać, nie za haczki chwytać. Wstyd. Wstyd:) Na chłodnym korytarzu wydziałowym znów książki wydawnictwa uniwersyteckiego sprzedawali:)Autorów nie przytoczę:) Ceny mogę:) Prof. Miodek rzucił okiem w drodze do gabinetu i ucieszył się chyba, gdy zobaczył swoje nazwisko i książkę własnego autorstwa:) A swoją drogą- ciekawosć mnie zżera jakie to uczucie:) Przyszli studenci, a nie maturzyści tegoroczni, korzystając z ogólnego zamieszania wkradali sie do dziekanatu z podaniami:) a setki pytań zadawali:) No jest jak jest moi drodzy. Trza przeżyć, trza posmakować:)Trza się potem uszczypnąć by obudzić z koszmaru:) Trza na drugi raz pięc razy sprawę przemyśleć:) żeby o powieści mieszczańskiej u prof. Pięczki nie słuchać. A ja dziś na Niebezpieczne zwiazki to ochoty nic a nic nie mam:) Skule się w kłębek tylko. Pomarudzę z bólu.:) Pomarze o tych bezpiecznych...yyy...jednym bezpiecznym:)

***

* Reb podała co pisała, czego nie i co w ogóle na tej maturze z polskiego chcieli:

1.Czy zgadzasz się z opinią, że "istnieje jakieś stałe prawo, na mocy którego `dzieci` muszą zawsze buntować się przeciwko `ojcom`?" Wykorzystując właściwe dzieła, potwierdź ten pogląd lub podejmij z nim polemikę.

2.*Analizując wybrane postawy bohaterów różnych tekstów kultury, skomentuj i rozwiń myśl: "Choć człowiek nie wybiera zdarzeń swego losu, to jednak może je kształtować".

3.Analiza i interpretacja porównawcza wierszy Wisławy Szymborskiej "Chwila" i Adama Zagajewskiego "Chwila" lub analiza i interpretacja wiersza Adama Zagajewskiego "Chwila".

4.Rozumienie czytanego tekstu. Pisanie wypracowania. Klaus Tchiele-Dohrmann "Plotka jako ulubiona forma komunikacji międzyludzkiej". Wypracowanie: "Wzorce osobowe czy ludzie walczący z własnymi słabościami?" Które postawy bohaterów lepiej motywują cię do działania? Uzasadnij swoje stanowisko analizując dwa, trzy przykłady.

***

Wieczór bolący, odpoczywający, włoski troszku ścinający, na maile odpowiadający i po polskiemu dobrze ni w ząb nie mówiący:) Kochanie skacze do lodówki "przekaczyć", a ja Mu, że lepiej jakby "przegęsił", albo "przeborsukował"...tfu przeborsukował to może nie, bo jak się obudzi to już "przefoczony" będzie, a w uszach sopelki.:) I ciekawski jaka fryzure teraz mam. :) No mówię, ze włosy fioletowe w kropki z czerwonymi kokardkami. To się pyta czemu już wcześniej tak się nie dałam wyfryzować. Ot co:) Bo kolejka była, a pies zjadł nożyczki:) Dobranoc kochani:)

 

ani-mru-mru : :
maj 05 2003 Silva rerum:)malych, nieistotnych. Prócz...
Komentarze: 3

Łacińska czwarta i piąta deklinacja zarzucila nas fleksją:) Wojsko przemaszerowało świniąc przy tym końcówkami:) exercitus, exercitus,exercitui, exercitum, exercitu, exercitus/exercitus,exercituum,exercitibus,exercitus exercitibus, exercitus:)Rogi w rogach stały i też się chwaliły, że ładne mają:) cornu,cornus, cornu(-ui),cornu,cornu,cornu,cornua,cornuum, cornibus,cornua,cornibus,cornua:)Wystawialiśmy mordki do słońca zaglądającego przez otwarte okno..."A ono lizało nas szorstkim jęzorem, jakbyśmy właśnie się urodzili.":)A ten Dies to fajna Res::) dies diei,diei,diem,die,dies,dies,dierum,diebus,dies,diebus,dies...In spe więcej takowych proszę:)Bojowy duch wstępuje. Trutnie cholewouste ścierą przykryte jakby i nosa nie wyściubiają w pole mojego widzenia, a może to tylko jeden gorący promień słońca zaślepia mi oczy:) Zatem precz z okularami przeciwsłonecznymi! Niech no siedzą te grzdyle jak najdłużej pod tym czymś:) I niech "zgoda"będzie:). Jeden taki Truteń chłystek zabawił dziś błyskotliwością.:)Pani Luiza serdecznie zapraszała na swój: wykład O INICJACJACH RETORYCZNYCH sroda 7.05.2003 18.30 s. 108 IFP Luiza R.

"Szkoda, że to nie inne inicjacje"- usłyszałam od. M gdy staliśmy przed tablicą ogłoszeń:) Odwrócił sie na pięcie i zniknął w otchłani jasnego korytarza:)Śmiać, czy płakać- tosz to jest pytanie:) Ale chyba odpowiedź znalazłam niedługo potem."O głupocie" zjazd organizowany przez wydział psychologii. Trza iść i trza posłuchać. Ot co! I trza iść co by się może znalazła recepta na francusko-rosyjsko-polską burżuję i jej "kulturalną językowo" polszczyznę z plastikowymi, bo sztucznymi naleciałościami francuskiego "r", intonacją zachodnią, i wschodnim "ł" scenicznym, zębowym, przy którym wymiawianiu widać dokładnie jak jej jęzor zbliża się do podniebienia po czym zsuwa po górnych przednich zębach i to sapanie, co by rozpędu powietrzu nadać,  by dźwięk powstał:) Piskliwa żmija z nosem zadartym wyżej niż normalny zjadacz chleba wzrokiem sięgnąć może:)

Spotkałam Zebrę w drodze powrotnej. A status quo dorwałam "Niebezpieczne związki", "Podróz sentymentalną","Powrót posła", "Fircyka w zalotach":). To po Kubusiu, grodzy państwo. Fataliście Kubusiu...:) Pełznę czytać zaraz. Została połowa:) Ale jeszcze zanim, to proszę wszystkich o zatkanie uszu. Wszystkich, prócz Reb:)

* Rebelciu kochana, łapska swoje ściskać będę jutro, paluchy największe u rączek konkretnie i  z okna studium językowego się wpatrywać w okna wasze:) I w myślach przez epoki literackie przelecę to może coś pomogę:) Na ściągi w kanapkach uważaj, co by się nie zakrztusić przy jedzeniu, bo się wyda:) spódniczka odpowiedniej długości ma być, choć u was to przecież te mundurki:) ale co by ci literki spod pończochy nie czmychnęły, miej to na uwadze:) Pióra połam, tak ze dwa. Parzyście:) I się nic nie bój. Ja to robię za Ciebie:)A i Potoolny...Ty też prawda?:) Więc to samo sie tyczy:) No szkraby, dobrze będzie:) Musi:)

A Fifi to tam wie...:o)*

No do Kubusia...do Kubusia...wio:))

*22.42. Kubus Fatalista ślamazarny gaduła skończył raz na reszcie swoje wspominki o amorach i o tym "co na górze zapisane":)" -Złaź - Nie zleze. -Złaź gałganie, bądź posłuszny. - Gałgan, ile tylko Pan rozkaże;ale gałgan nie zlezie":)Do listów czas przejść, w Niebezpieczne związki udział zaryzykować:) I z honorem wyjść. Z honorem:) A wspominki o Lampo i Tumry trwają, ach trwają:)Łzy się leją...:P

ani-mru-mru : :
maj 04 2003 Truskawkami na grzybobraniu coś pachniało:)...
Komentarze: 4

Brudne łapska od grządkowej haczki, co to jej złodziej z altanki wynieść nie zdołał, do skrzyni na miejsce i o inne ziemiopłody,  a może i nie ziemio- czas zadbać.:) Korzonki  co pod gruntem, tam w krecich domkach, łączą nasze stopy domagają się kropli wody co by w mocnym uścisku twać nadal mogły szczęśliwie:) Wczoraj trochę bojem się zachłysnęłam, a jak już wpadło w tą dziurę co trzeba, to wykrztusiłam:"Ja to jednak beznadziejna jestem".:)Grzybobranie się skończyło jak za rogiem dzięcioł w korze dziobem drążył. Truskawkami za to obrodziło i do cna cusiło:)A pachniało..:)Gdy ptaszysko  do gniazda małe karmić poleciało, to się okazało, że zmrok już pełny i czas koszyki zwijać, kalosze ściagać do domu marnotrawnie wracać:)"Ale jeszcze do tego wrócimy". Do tego lasu rzecz jasna. I truciznę dzięciołom zaaplikujemy, co by stukać przestały i straszyć przestały."Ty mała kusicielko":) Mała, sprzeczna sama z sobą kusicielko, Kochanie:)

*** Tego wieczora las zastaliśmy zamknięty. Dzięcioł nie miał kogo straszyć. Ziemiopłody innym razem. Truskawki pachniały blado:)Ale i tak Mysz ściskał gorąco, tylko czasem piszczała:)

ani-mru-mru : :
maj 04 2003 Majowo się umaić z Mają na majówkę ruszać...
Komentarze: 1

Majowo być przytulaną, majowo rozpieszczaną, majowo kochaną. Ot tak po cieplemu, po dobremu, po naszemu właśnie.:) I kraść bez nocą, bo zerwany ta porą dłużej świeży i pamiętać o parasolce zalatanej po jesiennej burzy roku poprzedniego pod pachą, bo zdradliwy maj strasznie i wiaderkami na głowy wodę zimną leje:) grabkami badz haczką machać po babcinych grządkach w ogórdku i w rabatce na dziadkowym pomniku:) krokusy wachać, na konwalie jeszcze czekac:)wiewiórkom nieść orzechy, a pająkom w kałużach pozwolić pływać:) czasem przymrużyć oczy na majowe słońce i zniwelować ochotę w sercu na majowy spacer, zamknąć się w ścianach czterech i zajrzeć w papierki bo sesja tuż tuż:) Czasem przytulić się do dębu lub buku i pogłaskać po blond główce dziecko sąsiada:) Wiatr, miesiaca piatego tego roku panskiego, chłonąć pełną piersią i ocierać krople deszczu z rzęs:)Za maturki w mundurkach kciuki trzymać z całych sił, a ściągi ukrywać im w kanapkach, bądź pod poczochy nie czarne upychać:)"komunistom" komuniastym, z modlitewnikiem i różańcem w garści, gratulować sakramentu, nowożeńcom otwarcie zazdrościć:)przytupywać przy Greace, melancholią oddychać przy Pianiście:) Palce maczane w małym conieco oblizywać smakowicie by conieco rozkoszy zaznać:)Muchom końskim, TseTse, Drosophila Melanogaster, komarom, osom i pszczołom, życie darować, packi odstawić, klejące się plastry z żyrandola zedrzeć:)Trutniom cholewoustym machamy łapką na dowidzenia, jak nie działa to zdrowy kopniak w dupsko i wilczy bilet na drogę:) Lumpenproletariacie drogi braki w uzębieniu prezentować na swoim podwórku proszę:) A wszystko przemija, nawet najdluzsza zmija. Chamstwa pierwszenstwo tysz:)

I co by maj nam pożytecznym był...:)...:

Julio Cortazar - "Wchodzenie po schodach - instrukcja"

Każdy zauważył, że nierzadko podłoga załamuje się w ten sposób, że część jej ustawiona jest pod kątem prostym do jej powierzchni, następnie zaś inna jej część równolegle do tejże podłogi, aby umożliwić ustawienie nowego kawałak prostopadłego, a cała rzecz powtarza się spiralnie lub w linii łamanej do najrozmaitszych wysokości. Schyliwszy się i umieściwszy ręke lewą na części pionowej, prawą zaś na części pozimej, człowiek staje się krótkotrwałym posiadaczem schodka, czyli stopnia. Każdy z tych stopni, składający się, jak widać, z dwóch elementów, znajduje się odrobinę wyżej i odrobinę dalej niż poprzedni, która to zasada nadaje schodom sens, jako że każda inna kombinacja wytworzyłaby formy może piekniejsz i bardziej malownicze, lecz niezdolne do przenoszenia nas z parteru na pietro. Na schody wchodzi się przodem, bowiem tyłem i bokiem jest niebywale niewygodnie. Naturalna pozycja jest stojąca, ręce zwieszone, głowa prosto, nie na tyle jednak, aby oczy nie widziały wyższych stopni niż te, po których sie stąpa, a oddychać trzeba powoli i rytmicznie. Ażeby wejśc na schody, trzeba zacząć od podniesienia prawej dolnej części ciała, opakowanej prawie zawsze w skórę albo zamsz, niemalże bez reszt mieszczącej się na schodku. Kiedy wyżej wymieniona cześć ciała, która dla uproszczenia nazwiemy nogą, zostanie umieszczona na pierwszym stopniu, należy umieścić odpowiadającą jej lewą część (również zwaną nogą, nie mylić z uprzednio wymienioną), po czym uniósłszy ją tak, ażeby noga spoczęła na drugim stopniu, przenieść całe ciało aż do umieszczenia nogi na następnym stopniu, na którym znowu spocznie noga, podczas gdy na pierwszym jeszcze spoczywa noga. (Pierwsze stopnie są zawsze najtrudniejsze aż do chwili zdobycia nieodzownej koordynacji ruchów. Koincydencja nazwy między nogą a nogą utrudnia nieco instrukcję. UWAGA: nie podnosić równocześnie nogi i nogi.). Dotarłszy tym sposobem do drugiego stopnia, należy na zmienę powtarzać wyżej wymienione ruchy i w ten sposób znajdziemy się na najwyższym stopniu schodów. Schodzi się z nich bez trudności, przy pomocy lekkiego ruchu pięty, który wpiera ją w należne miejsce, ażeby nie ruszyła się aż do chwili, kiedy skończymy schodzenie.Z domu wynocha, raz! Na schody marsz, dwa!Umiejętności zweryfikować, trzy!O rezultatach mnie powiadomić, cztery!
ani-mru-mru : :
maj 01 2003 Książki podrzucone:)
Komentarze: 6

Jak podała Gazeta Wyborcza:"Sześć godzin zajęło wnoszenie książek pozostawionych przed budynkiem Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Wrocławskiego.

Niektóre studenci wybrali dla siebie, większość powędrowała do gmachu filologii. Darczyńca pozostaje nieznany. Prawdopodobnie książki to spuścizna po zmarłym pracowniku Uniwersytetu."

To teraz wiem jakie jest pochodzenie "Wspomnien" Marii Kietlińskiej, "Jak zyc" Jerzego Lovella "Nocnego jezdzca" Warrena, "Marka i Wacka" Lucjana Kydryńskiego, które to książki w poniedziałek szurnęłam ze stołu wystawionego na korytarzu. Oj nieźle sie u nas czasem dzieje, niezle....:)

ani-mru-mru : :