Truskawkami na grzybobraniu coś pachniało:)...
Komentarze: 4
Brudne łapska od grządkowej haczki, co to jej złodziej z altanki wynieść nie zdołał, do skrzyni na miejsce i o inne ziemiopłody, a może i nie ziemio- czas zadbać.:) Korzonki co pod gruntem, tam w krecich domkach, łączą nasze stopy domagają się kropli wody co by w mocnym uścisku twać nadal mogły szczęśliwie:) Wczoraj trochę bojem się zachłysnęłam, a jak już wpadło w tą dziurę co trzeba, to wykrztusiłam:"Ja to jednak beznadziejna jestem".:)Grzybobranie się skończyło jak za rogiem dzięcioł w korze dziobem drążył. Truskawkami za to obrodziło i do cna cusiło:)A pachniało..:)Gdy ptaszysko do gniazda małe karmić poleciało, to się okazało, że zmrok już pełny i czas koszyki zwijać, kalosze ściagać do domu marnotrawnie wracać:)"Ale jeszcze do tego wrócimy". Do tego lasu rzecz jasna. I truciznę dzięciołom zaaplikujemy, co by stukać przestały i straszyć przestały."Ty mała kusicielko":) Mała, sprzeczna sama z sobą kusicielko, Kochanie:)
*** Tego wieczora las zastaliśmy zamknięty. Dzięcioł nie miał kogo straszyć. Ziemiopłody innym razem. Truskawki pachniały blado:)Ale i tak Mysz ściskał gorąco, tylko czasem piszczała:)
Dodaj komentarz