Najnowsze wpisy, strona 46


lis 01 2002 Halołin:oP
Komentarze: 4

No stworki potworki, duszyczki przestraszne. Biesy, czarty, mefistofile,demony,czorty, moce piekielne,licha złe, kaduki,wyłazić!!!Ale już! Raz, dwa pięć osiemnaście...Halołin a wy po kątach ciemnych się skrywacie...Pietra macie co:oPhiih nie dziwota wcale, gdy tu taka potwora siedzi. Jak patrzę w lustro to sama się boję;oP Hi hi. Ehh nie chcecie ze mną gadać to idę spać, o!W każdym razie miłej zabawy życzę:o)

 

ani-mru-mru : :
paź 31 2002 Drzwi:oP
Komentarze: 2

Te drzwi od łazienki działają mi po prostu na nerwy.Dlaczego tak niechybnie się złożyło, że muszę mieć pokój tuż przy nich. Są dla mnie swoistą fotokomórka podglądającą osobników kręcących się po mieszkaniu. Nauczyłam się bowiem rozróżniać osoby po sposobie zamykania łazienki. Gośka wcale ich nie zamyka, zatem gdy któś wychodzi z łazienki i nie słychać jeddnoznacznego odgłosu zamykanej klamki znaczy się, że to właśnie ona. Mama zamyka drzwi w sposób bardzo podobny do mnie, dlatego tez wiem, kiedy idzie. Najfajniej zamyka drzwi Grzesiek Dokładnie, powolutku. Tylko czasem zapomni zgaśić światła. Najgorsi są ludzie z zewnątrz. Których to w moim domu zatrzęsienie. Czasem już tracę rachubę ile osób dziennie u nas się przewija. Niektóre sąsiadki to właściwie czują się już jak u siebie. Nawet nie pukają, a co dopiero mówić o dzwonku. Zatem grupa osób z zewnątrz charakteryzuje się tym, że walą tymi drzwiami od łazienki jakby jakąś krzywdę im zrobiły. Czemu mam pokój tuż obok do cholery. Za każdym razem, gdy szanownemu gościowi zechce się siusiu muszę w swojej głowie odczuwać wielkie łubudu. Chyba wywieszę kartkę z ostrzeżeniem , albo zamontuję jakieś urządzenie do pomiaru natężenia dźwięku...

ani-mru-mru : :
paź 31 2002 Z pamiętników Adama i Ewy
Komentarze: 2

*Poniedziałek* To nowe stworzenie o długich włosach ciągle staje mi na drodze. Czatuje wciąż w pobliżu i podąża moimi śladami. Nie lubię tego; nie przywykłem do towarzystwa. Wolałbym, aby przebywało wśród innych zwierząt... Chmurno dzisiaj, wiatr wieje ze wschodu, będziemy chyba mieli deszcz... My? Skąd wziąłem to słowo? Już sobie przypominam. - Nowe stworzenie go używa.*Wtorek* Obserwowałem wielki wodospad i sądzę, że to najwspanialsza rzecz w tej okolicy. Nowe stworzenie nazywa go wodospadem Niagara, nie mam pojęcia dlaczego. Mówi, że wygląda jak wodospad Niagara! Nie jest to wystarczający powód, raczej tylko kaprys i głupota! Sam nie mam okazji, aby czemukolwiek nadać nazwę. Nowe stworzenie wymyśla nazwy dla każdej istoty, która się pojawia, zanim zdołam się sprzeciwić. I zawsze używa tej samej wymówki: że dana rzecz tak właśnie wygląda. Weźmy na przykład dodo. Utrzymuje, że skoro ktoś nań spojrzy, od razu wie, że "wygląda jak dodo". Bez wątpienia będzie musiało być tak nazwane. Nuży mnie zawracanie sobie tym głowy. Dodo Nie wygląda bardziej na dodo niż ja sam!*Środa* Wybudowałem sobie szałas dla ochrony przed deszczem, lecz nie mogłem cieszyć się nim w spokoju. Nowe stworzenie już tam wtargnęło, a gdy próbowałem je wypchnąć, zaczęło wylewać wodę z otworów, którymi patrzy; ocierało je wierzchem łap, wydając przy tym takie odgłosy jak niektóre zwierzęta, kiedy cierpią. Chciałbym, żeby przestało tyle mówić, bo gada bez przerwy. Brzmi to jak zaczepka lub niesprawiedliwy przytyk w stosunku do tego biednego stworzenia, nie miałem jednak tego na myśli. Nigdy dotąd nie słyszałem ludzkiego głosu. a więc każdy nowy i obcy dźwięk wdzierający się tutaj, w uroczyste milczenie tej sennej samotności, razi moje ucho jak fałszywa nuta. A ten nowy dźwięk rozlega się tuż przy mym ramieniu, tuż przy mym uchu, najpierw z jednej, potem z drugiej strony; ja zaś przyzwyczaiłem się do odgłosów dobiegających z pewnego oddalenia.*Piątek* Wymyślanie nazw postępuje nadal beztrosko pomimo mych sprzeciwów. Znalazłem bardzo stosowną nazwę dla tej okolicy, melodyjną i ładną: OGRÓD RAJSKI. Prywatnie, lecz nie oficjalnie, w dalszym ciągu używam tej nazwy. Nowe stworzenie utrzymuje, że te lasy, skały i cały krajobraz w niczym nie przypominają ogrodu, lecz wyglądają jak park, jak nic innego, tylko właśnie park. Nie zasięgając więcej mej rady, na nowo nazwało ogród - PARKIEM NIAGARA. Wydaje mi się to zbyt samowolne. Pojawiła się też tabliczka: NIE DEPTAĆ TRAWY Moje życie nie jest już tak szczęśliwe jak przedtem.*Sobota* Nowe stworzenie zjada tak dużo owoców, że przypuszczalnie wkrótce nam ich zabraknie. Znów "nam" - to słowo tego stworzenia, a przyswoiłem je sobie, odkąd tak często je słyszę. Dziś rano zaległa gęsta mgła. Nie wychodzę podczas mgły, natomiast nowe stworzenie spaceruje przy każdej pogodzie. Wychodzi do ogrodu, sztywno stąpając na obłoconych nogach. Mówi bez przerwy. A dawniej bywało tu tak cicho i przyjemnie.*Niedziela* Jakoś wytrzymałem, choć ten dzień staje się coraz bardziej męczący. Zeszłego roku w listopadzie ustanowiono go dniem odpoczynku. Przedtem miałem sześć takich dni w tygodniu. Dziś rano spotkałem nowe stworzenie, gdy próbowało strącić jabłko z drzewa zakazanego.

ani-mru-mru : :
paź 31 2002 A naskrobałam cosik:oP
Komentarze: 3

Łoj Bożesz Ty mój, ale się mi mordziawka drze:oP Ojojo. Stado słoni by się zmieściło i jeden malutki na doczepkę:oPZa ogonek mamusi oczywiście. Chciałam zwyczajnie napisać, ze ziewa mi się ociupinkę, lecz toż to nie dziwota skoro w pół do trzeciej nocką.Misianko wyszło jakiś czas temu, a ja już za nim tęskniorkam. Znów pobędzie sobie w domciu, moje biedactwo kochane.Jejkuś. Miśku tak Cię kocham, że sobie nie wyobrażasz:o) Udusiłabym najchętniej i już:oP Obejrzałam sobie jeszcze Amelcię dziś. Pewnien osobnik płci męskiej zresztą, powiedział kiedyś, że strasznie Mu ją pryzpominam. Hhmmm. Ciekawe, ciekawe.To chyba komplemencicho jak cholercia. Prawda:oP Niom tuptusiam do łóżeczka, bo juterko dzionek rektorski co prawda, ale o drugiej w południe wstawać nie wypada:oP Niom cmoczki, buziaczki,psytulanko dla Misia i lecem:oPHopsasas:o)

ani-mru-mru : :
paź 30 2002 Szlag by ich:oP
Komentarze: 2

Podłoga korytarza prowadzącego do sali Nehringa rozryta ze strasznym mozołem - aż do ostatniej kropelki potu na czole niezwykle pracowitych i wręcz nadgorliwych panów w zielonych kubraczkach z średnią inteligencji poniżej i to zdecydowanie poniżej przeciętnej.Szlag by ich wszystkich trafił, bo kto odpokutuje za moje zakurzone nawiutkie, czarniutkie , wypucowane, błyszczące lakierki, których ostatnio mi wsyzstcy zazdroszczą:oP O zgrozo! I pomyślałby kto, że instytucja, o której niektórzy mówią Uniwersytet tak pryzjazna studentom odwala takie numery. Ależ oczywiście panie dziekanie- 300 lat od powstania, remont by się przydał. Szkoda, że te trzy miesiące wakacji nie wystarczyły. Tylko bębni w uszach gdy siedzi się na czwartym wykładzie o siódmej wieczorem.Pan dziekan przecież z kawką przed telewizorem i świeżutkim odcinkiem Luizy de Relou.I jak tu skupić się i pojąć wywody niejakiego pana BEdnarka, którego, jak sądzę bliżej przedstawiać nie trzeba, dotyczących aktu lokucyjnego illokucyjnego i perlokucyjnego. Wszakże istotna niezwykle kwestia.- Jeśli czytam" Obleśny, włochaty, z mózgiem jak cytryna, beznadziejny osobniku wypruję Ci flaki", a na podłodze nie widzę kałuży jeszcze ciepłej krwi, ani kawałków mięsa owego osobnika, ani również nie słyszę jego kwilenia i błagania o litość, ani nie dostrzegam Jego wylewającego się na posadzkę mózgu to ze stanowczością stwierzdić mogę iż mamy do czynienia tutaj z aktem illokucyjnym, którego fortunnośc i moc jest niezwykle niska. Natomiast jeśli czytając przed snem kolejny rozdział swek ulubionej lektury a mianowicie Księgę Dżungli, gdy Mogli mówi do stada szympansów "Bracia, we mnie płynie ta sama krew"i gdy w tej właśnie chwili z kart książki wunurzy się łeb jakiegoś małpiatego stworzenia z rozwartą paszczą do granic możliwości w uśmiechu, wtedy to właśnie mamy do czynienia z aktem illokucyjnym o bardzo dużej fortunności i mocy...Tia...:oP

ani-mru-mru : :