Archiwum 30 października 2002


paź 30 2002 Szlag by ich:oP
Komentarze: 2

Podłoga korytarza prowadzącego do sali Nehringa rozryta ze strasznym mozołem - aż do ostatniej kropelki potu na czole niezwykle pracowitych i wręcz nadgorliwych panów w zielonych kubraczkach z średnią inteligencji poniżej i to zdecydowanie poniżej przeciętnej.Szlag by ich wszystkich trafił, bo kto odpokutuje za moje zakurzone nawiutkie, czarniutkie , wypucowane, błyszczące lakierki, których ostatnio mi wsyzstcy zazdroszczą:oP O zgrozo! I pomyślałby kto, że instytucja, o której niektórzy mówią Uniwersytet tak pryzjazna studentom odwala takie numery. Ależ oczywiście panie dziekanie- 300 lat od powstania, remont by się przydał. Szkoda, że te trzy miesiące wakacji nie wystarczyły. Tylko bębni w uszach gdy siedzi się na czwartym wykładzie o siódmej wieczorem.Pan dziekan przecież z kawką przed telewizorem i świeżutkim odcinkiem Luizy de Relou.I jak tu skupić się i pojąć wywody niejakiego pana BEdnarka, którego, jak sądzę bliżej przedstawiać nie trzeba, dotyczących aktu lokucyjnego illokucyjnego i perlokucyjnego. Wszakże istotna niezwykle kwestia.- Jeśli czytam" Obleśny, włochaty, z mózgiem jak cytryna, beznadziejny osobniku wypruję Ci flaki", a na podłodze nie widzę kałuży jeszcze ciepłej krwi, ani kawałków mięsa owego osobnika, ani również nie słyszę jego kwilenia i błagania o litość, ani nie dostrzegam Jego wylewającego się na posadzkę mózgu to ze stanowczością stwierzdić mogę iż mamy do czynienia tutaj z aktem illokucyjnym, którego fortunnośc i moc jest niezwykle niska. Natomiast jeśli czytając przed snem kolejny rozdział swek ulubionej lektury a mianowicie Księgę Dżungli, gdy Mogli mówi do stada szympansów "Bracia, we mnie płynie ta sama krew"i gdy w tej właśnie chwili z kart książki wunurzy się łeb jakiegoś małpiatego stworzenia z rozwartą paszczą do granic możliwości w uśmiechu, wtedy to właśnie mamy do czynienia z aktem illokucyjnym o bardzo dużej fortunności i mocy...Tia...:oP

ani-mru-mru : :