Komentarze: 5
Cóż chciałam rzec. Ano ciotka Edyta, słynna już abonentka telekomunikacji polskiej, namiętnie korzystająca z jej usług, uraczyła mnie przed momentem swą rozmową:
-A co ja tu mam. Futrzaste takie z ogonem?- mama podała mi słuchawkę, a ja jakbym włączyła się do rozmowy na jakimś etapie Jej monologu...
-A ciężko powiedzieć co Ty tam masz. Futrzaste mówisz. I z ogonem? - wpasowałam się umiejętnie w klimat.
-No, taka antentka.
-A długi, krótki, łysy, czy upierzony, a może futro?
-No długi futrzany...
-A oczy to to ma?
-No ma dwa.
-A to wszystkie znaki na ziemi i niebie mówią, że to kot, po prostu- no bo cóż innego ciotka, oprócz, ze gaduła telefoniczna to i wielbicielka kotów rasy dachowej, maści szaro-burej prążkowanej, mogła mieć na kolanach?
-Ale koty jaki maja kolor oczu zazwyczaj?
-No jak na mój gust to zielone mają .
-No widzisz, a ten pierun to niebieskie ma. To szczur może..
-No ale mówisz, że ma futrzany ogon,a szczury to łyse raczej mają..
-No faktycznie. A wiesz co, to moze jakaś tchórzofretka jest.
-A masz tam jakiś album zwierząt pod ręką. Może by tak sprawdzić. Podpasować pod jakieś zdjęcie, bo mi przez telefon to tak ciężko raczej...
- Mam album, ale tam same tygrysy są. I jakieś inne wielkie takie. A ty wiesz co. To nawet do tygrysa podobne jest.
-Ja Ci mówię, że to kot....
Potem już było tylko wsłuchiwanie się w dźwięki wydawane przez to coś. Aha i jeszcze jedno.
-A ten kot, jak Ty mówisz, to mordkę w misce z mlekiem zamacza po same oczy. A Ty myślisz, że koty tak robią?
-A to zawsze jakiś ewenement moze być czy coś. Nie należy się tym kierować. Zmyłę robi i tyle...
A na końcu okazało się, że ten czworonożny, sześciotygodniowy na wałach koło Odry przyczepił się Bartkowi do skarpetki.
-A to tak jak Mea Gośce skoczyła na plecy...
-No dokładnie tak...i co ja mam teraz zrobić? :)
Ja wiem jedno. Kot jak kot. Ale ciotka to już całkowity ewenement.:)
Miłego dnia.