Gęba w banan bo koniec z oczami na zapałki....
Komentarze: 3
Zmurszała podówczas perspektywa błogiego lenistwa dziś jest nawet namacalna:) Otóż,drodzy państwo skowronki śpiewają,że sesja dobiegła końca, a światło dzienne pozycja do góry dupką i drapanie się po nosie ujrzały. Jako, że nic na tym padole bez komplikacji się obyc nie może, tak i w tym przypadku było. Popełzłam na egzamin ze staropolski, dziś właśnie, po pięciu dniach całościowo wypełnionych ryciem kompletnym, oraz po nocy bez zmrużenia oka. Średniowiecze, renesans, oświecenie i 200 stron z romantyzmu (senytymentalizm znaczy się) udało się z mniejszymi lub większymi problemami zagnieździć we łbie. Co do baroku większe wątpliwości bym miała. A właściwie to żadnych. Nie ruszyłam ni palcem, do czego bez bicia się przyznaję. Zwyczajnie w świecie 5 dni na kobyły, z których jedna liczy 900 stron to zbyt mało. Fizycznie nie wyrobiłam. Po pięciu godzinach spędzonych pod gabinetem doktora C. wtargnęłam do środka, rękę wyciągam po zestaw pytań i czytam:"Kunsztowna poezja..........w BAROKU". Dżizys. Życie jest piękne, nie? "Panie doktorze, to ja może we wrześniu przyjdę" Patrzy na mnie jak sroka w gnat. "Ale wie Pani, że to się z tym wiąże, że ja muszę ndst wpisać." No ba! Pytanie. Kto nie wie? Ja nie wiem? No ja niby nie wiem? No, ze to moje pierwsze ndst, to nie znaczy, że żem w kwestii nie zorientowana. Chyba zwyczajnie szkoda mu było."Ależ nie inaczej" odburknęłam po czym zamknęłam za sobą drzwi z banią w indeksie i uśmiechem na gębie. Sprzeczność? Yyyy...kto polonistą, tudzież zadatkiem na takowego, nigdy nie był, niech się nie wypowiada w kwestiach dla siebie niejasnych:P Gęba szeroko bo koniec z oczami na zapałki. I tak skończyła się moja sesyjna kariera tego semestru na polonistyce.Bilans:Logika-5, Poetyka-5, Historia literatury- bania:) Piękna równowaga, bo czyż nie? Bilans całościowy (przez co rozumiem ilość osób usadzonych, w tym ja, i ilość osób którzy dostali oceny"dobre") prezentuje się równie okazale. Tak to jest.
I wakacje kochani. Przyrzekam, że nie będę już bluzgać na dzieci pod oknem, tych typu ( -Maaaamooooo!!!!!!....-Czego????...- Zawołaj tatę!!!!!!!!!!!), nie będę stroszyć się na myśl o słonecznym weekendzie nad książkami, bo zwyczajnie takowego nie będzie. A będę grzeczna, uśmiechnięta, wyspana(!) i najedzona. I włosów na głowe też więcej mieć będę, bo z nerwów garściami ostatnio się sypią.( A swoją drogą to ciekawe jak dziwne są reakcje organizmu na stres).
I jeszcze tylko obrona Żabka. Ale jeśli o to chodzi, to możemy być spokojni. Kto jak kto, ale....dobra...nie kraczmy.... A w ogóle, to kocham Cię mocno Żabkuś i już:) A bo tak i już, znaczy się :P
Dobrego wieczoru.
Dodaj komentarz