Komentarze: 7
Panie Inżynierze, kocham Pana. Mocno Pana kocham i dumna jestem jak paw, o!:o)
Panie Inżynierze, kocham Pana. Mocno Pana kocham i dumna jestem jak paw, o!:o)
Żabku, dobrych myśli wiele. I spokoju. Garbatki Cię mają pod skrzydłami i nic złego nie powinno się stać. A na dodatek ja Cię kocham niemożliwie. To się po prostu musi udać:)
* Dziękuję Wam za dobro wszystkie. Wszelkie. I uśmiechy. I kciuki przede wszystkim. To miło, że pamiętacie.
Po nocy i poranku spędzonym na chodzeniu po ścianach z bólu zęba, po tonie tabletek i kilku bezskutecznych telefonach do mojej pani dentystki zadecydowałam, że wyjściem najlepszym i jedynym właściwie, będzie urwać sobie głowę.Przysięgam na Boga nigdy w życiu nic mnie tak nie bolało.Leżąc na stole operacyjnym w ambolatorium urazowej chirurgii plastycznej podczas gdy przystojniak w kitlu kroił mi nogi a dwie zamaskowane piguły trzymały za ręce, czułam się jak na słonecznej plaży, w porównaniu do tego co dziś przeżywałam we własnym łóżku.Ryłam po wszystkich możliwych szufladach w pokoju, po ciemku na dodatku, żeby nie obudzić G. w poszukiwaniu kolejnych tabletek przeciwbólowych. Jak Boga kocham nigdy nie zjadłam tylu na raz, ba, ja prawie nigdy ich nie jem, dlatego zawsze jedna działa po kilkunastu minutach i po bólu. Do A. o czwartej rano wysłałam rozpaczliwego sms-a "Ratuj mnie. Nie mogę wytrzymać. Co ja mam robić?"Miał wyłączony telefon, więc odebrał Go dopiero rano, jak mi było już lepiej.A najbardziej irytują mnie kazania mądrych o treści:"Trzeba było szybko iść jak była mała dziura. Teraz to...." Teraz to się mleko rozlało i dywagować nad wyższością jego w stanie nierozlanym od stanu rozlanego sensu brak. Teraz to mi pomóż lepiej.
* I umówiona zostałam jutro na 16.30 do miłej pani dentystki. Miejmy nadzieję, że jej nie ugryzę z bólu:)
* Dreptać też proszę szybko do foregin_sand. Ciężko dziś pracujemy nad jej kawałkiem podłogi:) Efekty już są niezłe, a uczennica bardzo zdolna.Jak cała klasa biol-chem z 10 LO.rocznik jakiś tam, za stary, zeby ujawniać:P Martuś, całuję:)
Noc bez kuksańców łokciem w bok, dziobów naDisneyowskiego kaczora Donalda, wycieczek do kuchni "ale Ty pierwszy bo ja się boję", drapania po plecach, mruczanda,"lubisz mnie trochę?", poplątania nóg, planów na przyszłość, zawadiackich szeptów, "fumfla", chichotania i beczenia na zmianę:)Poranek bez" Myszo już dziesiąta, wstajemy" i " Eee..a ja nie chcem:)" w odpowiedzi. Bez " Żabek dziś Ty robisz śniadanie" i "Ale Ty mi pomagasz" w odpowiedzi. Jak zostało mi to wytłumaczone:" Żony piłkarzy przed ważnym meczem też zakaz wstępu mają":) A od wtorku będę mogła do A. mówić "Panie Majster:)" tudzież "Panie Inżynierze". Babcia jak zobaczy Go dziś w progu rzuci zapewne kolejne szelmowskie :"Złodziej przyszedł". Tak często Go tam widzi:), że faktycznie jakby cichutko się wkradał nocą. Jutro opracuje plan do snucia na temat wysokościowego budynku biurowego przed pięcioosobową komisją, która podobno ślepawa ma być bardzo i smug na elewacji zewnętrznej stworzonej niebieską kredką nie widzieć.Uśmiecham się. Takie piękne nasze wspólne życie przez tych kilka dni:)
Trzystu stronnicowy, beżowo czerowony, ze ślicznym makiem na środku, zeszyt w linie, czarne pióro koniecznie chińskie, za nie więcej niż cztery złote i jasny niebieski atrament. Mysz pisze
Pamietnik. Pod "notką" nie będzie "skomentuj". Nareszcie.
Wczoraj obżarta jarską zupą warzywną , pierogami z jagodami i lodami waniliowymi z bakaliami. W brzuchu rewolucja, zęby o pięknym odcieniu fioletu, ból zęba w bonusie. Słoik zupy starym zwyczajem pod pachę na obiad na nastepny dzień i kilka pomidorów na kolację, zakupionych na targu, a dzięki wrodzonej babcinej zdolności do biznesu, niezwykle tanio.Zapowiedź jarskich gołąbków z kaszą i grzybami. Efekt maminych lamentów w babciny rękaw:"Gotuj wegetariańskie, wołaj Agatę i Artura na obiad, bo sami tam nic już jeść nie będą".
Szanowną koleżankę Basię zastaliśmy na walizkach. Sterta klamotów, usłużny brunet pod blokiem, sprzątanko, mina jak najbradziej kwaśna. Krótka wymiana zdań w przejściu:- Zamknąć za Tobą drzwi?- spytałam bez podtekstu, rzecz jasna.- Jeśli możesz. Zamknij jeszcze te od mojego pokoju- wychodziła zerkając znad sterty pościeli, która sięgając jej do wysokości nosa zamieniała głos w niewyraźne burczenie. Ależ oczywiście. Huragan George zostawiłby po sobie mniejsze pobojowisko, a to co się dzieje w Jej pokoju, do potencjalnego miasta po takowym huraganie, ma się jak słoń do mrówki. A podobno to ja zostałam przez panią mamę mianowana odznaczeniem największej bałaganiary globu. Zdaje mi się, że jest komu przejąć ster. I była Basia w Krakowie po wizę.Wzięła pod pachę i leci do Stanów. A swoją drogą nóż mi się w kieszeni otwiera i warczeć zaczynam jak widzę, że pani magister historii sztuki, a przyszła pani magister stosunków międzynarodowych jedzie do USA myć gary. Cztery tysiące dolarów minus siedem tysięcy złotych polskich w trzy miesiące, to całkiem niezły wynik jak na nasze polskie warunki, szczególnie dla biednego studenta, albo ledwie upieczonego absolwenta wyższej uczelni.
Dziś elewacja wysokościowego budynku biurowego. Czyli kartka formatu A1, kredka niebieska, żółta, ale też zielona, brązowa na drzewka. Stół w kuchni, kot w łazience na cztery spusty, bo piękne ślady czterech łap na białym papierze, niekoniecznie by nas ucieszyły.Balkon zamknięty, psu wejście zabronione surowo, co by nie jazgotał z psem sąsiada na zmianę. I użyłam wszelkich sił perswazji by A. przekonać do innego odcienia niebieskiego na części szklanej biurowca, który według niego był fioletowym. I wdzięków wszystkich użyłam, żeby wybić Mu z główki te Jego "pobuszowane" drzewa na konto zgrabnych z drobnymi listkami. Walczyliśmy ze smugami po kredkach i łapami odbitymi tam, gdzie one się znajdować nie powinny. Wyszło pięknie, badźmy w nadziei, że komisja we wtorek będzie podobnego zdania...
Dobrej nocy.
*"Muszę sprawdzić wszystko co tam wypisujesz, bo licho nie śpi..." - z nosem znad książki o kohezji gruntów. Tak Żabku, tak...:)
* O ho. Zdaje się, że bardzo nie lubię jak ktos ode mnie coś zwala. Baaardzo nie lubię tak