Najnowsze wpisy, strona 4


lip 16 2003 Pani czarna, pies czarny...dobrze, że nie...
Komentarze: 3

Pies o siódmej rano, gdy usłyszał  nasze poranne chichoty, powitać chcąc zapewne i wyciągnąć na spacer, skowyczy pod drzwiami dobre pół godziny. Nie trudno zauważyć, że nie do mnie ujada. Za A. przepada podobnie jak ja.

Godzina dwunasta w południe. Domofon. Gramolę się ospale spod kołdry, którą owinięta siedziałam przed komputerem w stroju, powiedzmy, mało kompletnym. A. wykonał poranną pospieszną rundkę po firmach branżowych roznosząc swoje skrupulatnie przez nas przygotowywane Cv i list motywacyjny.  Wraca z miną ni to złą, ni to dobrą, zwyczajnie jak po odwalonym obowiązku, z którego ni się radować ni płakać. W czasie Jego kilkugodzinnej nieobecności i ja i pies oddajemy się dalszemu leniuchowaniu, a nagła potrzeba spaceru jakby odpłynęła. Wychodzę w łazienki, gdy On siedzi na  łóżku z rozpiętą koszulą, zagląda w papiery, wykreśla poszczególne adresy. Krótkie sprawozdanie. Pies w tym czasie za drzwi wyrzucany kilkakrotnie.- Wyjdziesz z nim Myszo? Wykończony jestem.- pyta.Głupio powiedzieć, ale to mój pies w końcu. A że ostatnimi czasy Jemu dane są z nim spacery, to wynik jedynie sympatii, większej psa do A. niż do mnie. I zrozumiałe to bardzo bo...

Po schodach z czwartego piętra w butach na obsasach wysokich dość, prawie spadam na nos. Zakrętów nie wyrabiam wcale, a pies leci na łeb na szyję, oby do wyjścia, skowycząc przy tym strasznie. Gdyby nie to, że od wpół do ósmej jakiś palant wiercił wiertarką w ścianie na klatce schodowej, a potem walił w nią młotkiem, sąsiedzi na pewno nie byli by zadowoleni, a psa czekałoby niehybne poćwiartowanie. Do tego moja rozdarta gęba, nerwy mnie chwytają już straszne. Przechodzę z czarnym koło trawnika o którym wszyscy wiedzą, że psom na niego wstęp zakazany surowo, jako, że znajduje sie dokłądnie pod oknami ludzi bardzo wybuchowych. W oknie na parterze pan po czterdziestce, od pasa w górę w niesmacznym negliżu, trwa w interesującej rozmowie z członkami bandy rowerowej jedenastolatków z mojego podwórka. Czarny widząc zielone, rwie jak opętany, blokuję smycz, drę gębe dalej, na brodzie piana prawie. Pan, o którym przypominam sobie, że zasłynął w okolicy z udanych połowów niezwykle smacznych ryb, testowanych przez sąsiadów wszystkich, wszelkich, z ironicznym uśmiechem na twarzy, odzywa się to do tych od "kujwa jak łazis?" to do wszystkich wokół:- Ale straszna ta pani dla Ciebie, psie.- we mnie gotuje się jeszcze bardziej, a Jego obleśne chrząknięcie dolewa oliwy do ognia.- Jak pan chce, mogę Go puścić, narobi Panu pod nosem. A poza tym, kto kim rządzi? Pies mną, czy ja psem?- odwracam się na pięcie, w nerwach szarpię psa i odchodzę kawałek dalej. A za plecami, wyrwane z ust szefa bandy rowerowej:- Pani czarna, pies czarny, to się dobrali...

Właśnie.I my się rozumiemy...

Buzi dla A.:*

* Dziś czarny użarł chłopaka w nogę, a jakiś pijus chciał nasłać na mnie policję z tego powodu. I kto miał rację panie rybak?

ani-mru-mru : :
lip 16 2003 A ja mam teraz bajkę a nie życie, więc......
Komentarze: 1

Jedynie politowania warte te blogowe wiwisekcje wszystkie, proszę Państwa.

 

ani-mru-mru : :
lip 12 2003 Gotowanie? Ależ proszę...
Komentarze: 5

Za namową jednego z członków TPA "Rodzina", składam swą wizytę na stronie tejże . Z grona licznych smakowitych przepisów kulinarnych wybieram Chopped Zucchini Mexicano by Nomi Shannon i czytam:

Serve this ‘hot’ and pretty salad on a bed of sprouts or as stuffing in a red pepper. Use the highly flavored jalapeno, garlic and cilantro to taste. Some jalapenos are devilishly hot, so be careful. This salad is intended to be a side dish rather than an entree. It looks attractive on the plate and its intense flavor works well as a condiment.

1 medium Zucchini, chopped

1/4 red onion, chopped

1/2 red pepper, chopped

1/2 - 1 jalapeno pepper, chopped (to taste)

1/4 cup chopped cilantro (or more, to taste)

1 small clove garlic, minced

Pinch ground coriander seed

Dash Bragg’s

Dash lemon juice

Toss together, adjust seasonings. Serves 3-4 as a side dish.

Copyright Notice:
The above recipe was taken from: The Raw Gourmet, Simple Recipes for Living Well, by Nomi Shannon. © 1998 Nomi Shannon. All commercial rights reserved. This recipe may be distributed freely for non-commercial purposes provided: that this copyright notice is included with the following web site address. (http://www.living-foods.com/rawgourmet).
Please contact author if you have any questions regarding this matter. (rawgourmet@living-foods.com).

______________

Wszystko byłoby cacy, gdyby nie fakt. iż autorzy strony proroczo umieścili równierz formularz do translacji owego przepisu na jezyki: arabski, bułgarski, chiński, chorwacki, czeski, duński, niemiecki, filipiński, fiński, francuski...etc. Tak zjeżdżając paskiem dochodzę do litery "P" i widzę:"Polish". Ten sam w naszym rodzimym języku brzmi następująco:

Uderzać Zucchini Meksykanin

przy Nominalny Szanghaj

© 1998 Nominalny Szanghaj. Podobać się prawa wydawnicze zawiadomienie poniżej.

Służyć ten ‘ gorący’ i ładny sałatka u pewien łóżko od kiełki albo równie wyścielanie w pewien czerwony pieprz. Używać ten wysoko przyprawiony jalapeno, czosnek i cilantro wobec smak. Niektórzy jalapenos jesteście diabelsko gorący, tak uważać. Ten sałatka jest zamierzony zostać pewien strona półmisek raczej niż an przystawka. Ono wygląd zdolność do przyciągania klientów od tabliczka znamionowa i jego intensywny przyprawiać prace dobrze równie pewien przyprawa.

1 środek między skrajnościami Zucchini, uderzać

1/4 czerwony cebula, uderzać

1/2 czerwony pieprz, uderzać

1/2 1 jalapeno pieprz, uderzać ( wobec smak)

1/4 filiżanka uderzać cilantro ( albo liczniejszy, wobec smak)

1 mały goździk czosnek, siekany

Szczypać ziemia kolendra nasienie

Ciskać Chełpić się’

Ciskać cytryna bardziej soczysty

Podrzucać razem, uregulować przyprawy. Służy 3-4 równie pewien strona półmisek.

Prawa wydawnicze Zawiadomienie:
Ten powyższy recepta był wziąć z: Ten Surowy Smakosz, Prosty Recepty pod kątem Żyjący Dobrze, przy Nominalny Szanghaj. © 1998 Nominalny Szanghaj. Wszystko reklama radiowa prawy zarezerwowany Ten recepta maj być rozdzielił swobodnie pod kątem nie- reklama radiowa cele zaopatrzony: ów ten prawa wydawnicze zawiadomienie jest zawarty rezygnować ten kolejne tkanina umiejscowienie przemawiać. (http:/www.living-foods.com/rawgourmet)./
Podobać się nawiązywać kontakt autor jeśli masz wszelki pytania dotyczący ten treść. (rawgourmet@living-foods.com).

I wszystko jasne, Drodzy moi. To do kuchni, marsz!:)

ani-mru-mru : :
lip 11 2003 Trudno dogodzić kobiecie? A może to tylko...
Komentarze: 6

Kluczę po wrocławkiej starówce. Od rynku i biura obsługi klienta Dialogu koło baru mlecznego Miś, naukowej księgarni im. Mikołaja Kopernika, wreszcie głównego gmachu Uniwersytetu, poboczem zmierzam w stronę Instytutu. Miasto zatłoczone, jedna z większych ulic w mieście, dużo aut, pracownicy budowlani przy budynku Uniwersytetu. Rusztowania, folie, taczki, cementy, hałasujące urządzenia wszelakie. Nim orientuję się w sytuacji, już jestem w samym centrum zainteresowania panów w pomarańczowych kubraczkach. Wtarabaniam się wszak, mężnym, pewnym krokiem, acz w bardzo kobiecych wiązych bucikach na obcasie, na sam środek ich elegancko przekopanego chodnika, oznaczonego białoczerwonymi taśmami wokół.

- Zenek nie jedź z tym- słyszę głos za plecami, a na tyłku czuję lustrujący wzrok.- Zbłąkana owieczka nam tu przyszła.- planuję oburęczny chwyt za piękną, masywną łopatę stojącą tuż obok.- Dziecinko, tylko powoli - raz dwa trzy, oddech! raz dwa trzy...albo nie... młot pneumatyczny, wwiercający się smakowicie w pustą łepetynę pana na pomarańczowo.- Jaka dziecinko, toć to kobieta fiu, fiu ( tu moim uszom daje się słyszeć denerwujące pogwizdywanie)- wwiercam się dalej, mówię halo i słyszę echo.- Franek przestań. Nie widzisz, że Pani nie ma ochoty na te Twoje, pożal się Boże, komplementy- pseudo intelektualiści i znawcy kobiecych potrzeb i wymagań, którzy szczwani, taką oto metodą, próbują zabłysnąć na tle reszty obrzucającej świńskimi komplementami, również działają mi na nerwy- głowa rozpada sie na drobne kawałeczki...Trudno dogodzić kobiecie...

ani-mru-mru : :
lip 09 2003 Spraw kilka:)
Komentarze: 4

Wizyta u pani dentystki wczoraj. Rzecz zdarzyła się straszna, ząb w połowie już martwy wszak. Rozborowała porządnie, zaaplikowała białą truciznę, kazała nosić przez dziesięć dni i biec do apteki po środki przeciwbólowe. Nocne chodzenie po ścianach zapewnione.Dodatkowo uświadomiła mi w jakim stanie są moje zęby i co można by  jeszcze wywiercić, zaplombować, wyszlifować.A że prywatnie znamy się stąd, że przez rok opiekowałam się jej maluszkiem, nieomieszkała przytaskać albumu ze zdjęciami. Ania wyrosła na małą, rozbieganą zadziorę, buntownicę szczwaną. Marcin odważnie przebrnął przez pierwszą komunię, a w szkole radzi sobie zupełnie nieźle. Pytałam czy jest dalej tak zazdrosny i młodszą siostrę.Pani Kasia mówi, że już mniej, ale to przecież Ania mała prowokantka. Ciągnie go za sznurki w ubraniu wszystkie, wszelkie, tarmosi za uszy, kradnie buty. I oczywiście wdrapuje się na każde schody, tapczany, podwyższenia i drabiny na ogrodzie dziadków:) Małe rozrabiające strasznie. I włoski jej ściemniały niesamowicie. Nie wiem, czy na ulicy poznałabym.Jej koronnym wystepem jest żalenie się w rękaw babciny, kiedy mama o coś nakrzyczy. Robi wówczas minę cierpiętnicy i z przeszywającym żalem w głosie mówi:"Psytul".

U nas zanotowano straty wielkie. Piranię jedną, najmniejszą szlag trafil, zbuntowana strasznie postanowiła popływać brzuchem do góry. Wiedziałam, że bez strat w osobnikach się nie obejdzie, liczyłam tylko, że będą nieznaczne. Filtr tyż zaniemógł i z pokorą w głosie dzwoniłam do wczasowiczek oznajmić o tragedii. Pan Majster, Magister Inżynier świeżo upieczony zna się nie tylko na konstrukcjach budowlanych, jak się okazało, ale również na pływających z dziobami pełnymi zębów:) I wymęczam Go o bojownika w szklanej kuli. Pertraktacje szumne trwają:)

Mama A. wydzwania:).Bardzo dumna i szczęśliwa, jak my wszyscy zresztą. Pyta czy z dziewczynami nad morze pojedzie, a on biedactwo szepcze:" Agata mnie puścić nie chce".:) I pyta się kiedy do domu przyjedzie:" W piątek, albo w sobotę" A w tle głos kolegi mamy  z pracy:" A z dziewczyną przyjedzie?":) A wezmę pod pachę psa, kota, królika, piranie i jadę, a co!:P

ani-mru-mru : :