Chwila natchnienia z American Beauty, bolący bzusio ze smiechotka nad Shrekiem, kawusia najmniamuśniejsza i teraz już mogę brać się do bazgrołek moich kochanych. Dzionek dzisiaj przepiękny a mógłby być jeszcze mniamuśniejszy. Urodzinki Arturka, ale cóż z tego jak ja tu a On tam. A mogło być tak pięknie. Nie załamujmy się jednak, łepek do góry i dobrze jest jak jest, zawsze mogło być gorzej. Co za mój nabyty, bo nie wrodzony, optymizm. Zadziwiam sama siebie ostatnio. I nie powiem, coby to było gorzkie uczucie. Zawsze chciałam umieć myśleć jak Ania z Zielonego Wzgórza hi hi. Jeszcze mi do niej brakuje, ale praktyka czyni mistrza:oP Położyłam się spać wczoraj około północy. I wszystko było by cacy, gdyby nie to, że około trzeciej przebudziłam się, bo zachciało mi się siusiu. U mnie takich oznak nie można lekceważyć, z uwagi na moje psjakieś takieś niezazbytnio zdrowe nerki, zatem z mozołem zwlekłam się z łóżka i zagramoliłam do łazienki. Poza tym sikanie w dzień, a co dopiero w środku nocy, to u mnie zjawisko niezwykle rzadkie. A jak już byłam na chodzie postanowiłam zachaczyć o lodówkę. Ostatnie zakupy w Tesco nie mogą sie przecież zmarnować:oP Zjadłam cosik, połozyłam się do łóżeczka i znów byłoby wszyściutko cacy gdybym zasnęła. Ale gdzie tam. Za wesoło by było. Przypomniałam sobie , że juterko, znaczy dziś, Arturek ma urodzinki. I tak mi wlazł do łepka, że wyleźć nie mógł. Myślałam sobie jak on tam mniamuśnie sobie śpiuńka i tak ogólnie troszkę o Nim samym. I tak sobie pomyślałam, że jakby z jego senkami było wszystko w porządku, to moglabym chociaż liczyć, że Mu się przyśnię:oP Ale nici, bo On mówi, że nie miewa senków. Podobno za zły człowiek jest, żeby je mieć. Jak ja słyszę takie bredziorkanie to aż się we mnie gotuje. No jak tak można pleść trzy po trzy.Czytałam nawet kiedyś jakaś fachową literaturę na ten temat i to podobno kwestia podświadomości, i sny sa zawsze tylko nie raz gdzieś tam usadowione, że się ich nie pamięta. A propos to jakby ktoś miał jakieś informacje tego dotyczące to będę dźwięczna:oPNo więc, leżałam sobie w pozycji lekko embrionalnej, ściskałam pluszaka, bo ostatnio bez niego ani rusz ( no i oczywiście jakby ktoś miał informacje dotyczące powodu dla którego czasem występuje potrzeba ściskania pluszaków, to także będę dźwięczna) aż usłuszałam budzik. Grzesiek wstawał do pracy. Tylko dlatego skojarzyłam, że musi być około szóstej rano. Za leniwa jestem żeby wstawać, zapalać światło tylko po to by zobaczyć która godzina. No bo co to za różnica. Wychodzę z założenia, że nie warto zaprzątać sobie główki i szarych komórek zbędnymi informacjami. No dobra. Przyznam się. W taki sposób właśnie tłumaczę swoje lenistwo:oPAle cio tam. Nikt idealny nie jest.A ja to już na pewno. Potem do okienka zaczęło świecić słoneczko. Pomyślałam sobie, że to specjalnie dla Arturka, na urodzinki. No ale zaraz zaraz. Panie B. zapomniało Ci się, że On lubi deszczyk, a kocha wręcz burzę. Niom cio Ty. Staruszek już z Ciebie. Lekki brak Lecytyny:oPWybaczam, ale na następny raz to pamiętaj. Zresztą do końca dnia jeszcze trochę, masz szansę się poprawić:oP Dwadzieścia po siódmej zostałam wyzwana przez własną matke od debilnych ułomów. To tak coby się dzionek dobrze zaczął, i żebym koniecznie miała świadomość jakie jest moje miejsce na ziemi, no i stan inteligencji. Tylko, że jej dziś nie wyszło, bo tylko się roześmiałam. Doszłam do wniosku, ze nie dam sobie zepsuć dziś humcia. Coś czuję w kościach, że niedługo będzie mnie czekac kolejna próba. Naczynia, czy coś tam. Zresztą to bez różnicy akurat. Bo moja matka po pięciu minutach awantury zapomina o co tak naprawdę chodziło jej w pierwszym zdaniu do wszystkiego się idzie jednak przyzwyczaić.:oPLife is brutal i full of zasadzkas:oP To debilne powiedzonko zawsze doprowadzało mnie do białej gorączki.Chyba się już lekko starzeję, bo nie do końca rozumiem dzisiejszą młodzież:oP Kolejne kilka godzin to maraton filmowy, który spontanicznie wyniknął z nudy następującej zazwyczaj po energicznym wystąpieniu mojej matki. Ze skrajości w skrajność to nie zawsze dobrze. Mogła chociaż trzasnąć drzwiami od czasu do czasu.:oP Ooooo... ciiii...czy mnie uszy nie mylą...albo to wiatr, albo czyta w moich myślach....:oP