Archiwum listopad 2002, strona 1


lis 25 2002 Ciiiii
Komentarze: 2

Ciiiiichusieńko na paluszkach, bo zdaje się, że ktoś tu śpiuńka słodko:o) No ładnie ładnie...najpierw wylał na swoje skrzydełka pół tubki z super glue, potem porozrywał wszyściutkie moje podusie, a następnie grzbietem wytarzał się  w białych piórkach, łobuziak...podobno była bójka z rudym piegowatym i ten powyrywał mu pierze ze skrzydełek...Coś tam szeptał łobuziak mi na uszko, że taki łysy to on chodzić nie może, bo go kumple  z drużyny piłkarskiej wysmieją, no i żadnej Garbatkowej panienki nie uda mu sie w niebie wyrwać....ehh te anielskie problemy...tylko na czym ja teraz mam spać!!!!:oPsam się  w kwiatuszkach położył cwaniaczek!!:oPchyba łokciem go potraktuję:oP rusz kuperek nio!!!:o)

ani-mru-mru : :
lis 24 2002 No jakby to ująć, co by było zgrabnie...
Komentarze: 2

Genaralizując  stwierdzenie tyczące się mojego ówczesnego bytu i niebytu rzec można z zupełną stanowczością, iż gdyby nie łacina spędzająca sen z powiek, przeokrutna tęsknotka, a właściwie tęskniocha i wiążący się z tym smutnior olbrzymi, moja choroba, która uniemożliwia mi jako takie chocby poruszanie się,  wścibska mucha, która właśnie swym szanownym tyłeczkiem zaszczyciła moje kochane czółko, ciągłe zapominanie o niekorzystaniu zanadto z przeuroczych zaimków osobowych w mojej wypowiedzi, właśnie tej...o tej, wspomnienia, o dziwo właśnie te najbardziej kolorowe i najmilsze z ...no powiedzmy...z sierpnia tego roku, które troszeczkę jednak wzbudzają we mnie sentyment, i na pewno nie takie, które w tym momencie skojarzyły się większości ludków, zbyt duże stężenie substancji o której niektórzy mówią CUKIER w mojej kawie, perspektywa grubaśnej igły wbijającej się  w moją żyłę już niedługo, bo we wtorek i widok kropelek krwi, które staną się łupem pań w białych kitlach, nie kitlach, fartuszkach, nie fartuszkach, czy innych szmatkach, who cares:oP...no...gdyby nie zważać na owe niedogodności to hmm... zupełnie nieźle mi się powodzi:oP

ani-mru-mru : :
lis 22 2002 Przygód kilka Wróbla Ćwirka, odcinek kto...
Komentarze: 4

Wróbelka Ćwirka jako zwierzaczek wszakże o bardzo małym rozumku i niewielkim doświadczeniu szczególnie w kwestii która nastąpi za momencik, przeżyła śmiechotkowe dziś zdziwionko dotyczące mozliwości grupy szóstej z pierwszego roku polonistyki UWr, ćwir, ćwir. Grupa owa pełna indywidualności skrajnych, bądź co bądź sympatycznych bardzo, nie biorąc pod uwagę skrajności i indywiduów chcących wyróżniać się nader mocno i nader neagtywnie. Mali, duzi, inteligentni i mniej, ale razem stanowią, ćwir ćwir zupełnie zgraną i ciekawą paczkę, tudzież interesujące ze wszech miar zjawisko, ćwir, ćwir. Ich ulubionym miejscem na wydziale jest malusieńki korytarzyk z ścianami pełnymi bardzo inteligentnych wypocin zaadresowanych do co po niektórych, co lepszych wykładowców lub prowadzących, np wyznanie miłości, co by nie powiedzieć oświadczyny dla Pana doktora Bednark. W owym korytarzyku prócz obskurnej szarzyzny znajduje się ksero o którym co niektórzy mówią "U Baski" ćwir, ćwir. Obrazowo mówiąc ogonek od okienka  złożony ze studentów grupy szóstej, ćwir, ćwir. Grupa szósta ma to do siebie, że czasem się żre, czasem uwielbia, czasem traktuje się jak ćwir, ćwir powietrze i każdy z owych stanów ma w sobie coś ineteresującego. Grunt co by nudno nie było, ćwir, ćwir. Książki fruwają z lapek do łapek, jak ktoś dorwie lekturę to najpierw przejdzie ona przez ręcę całej grupy szóstej by na końcu móc wreszcie spocząć na bibliotecznej półce tudzież czyjejś domowej, ćwir, ćwir. O szerszym zakresie możliwości owej wydziałowej społeczności Wróbelka Ćwirka dowiedziała się właśnie dziś i przyznać się musi, że wywołało to na jej mordce nie małe zdziwienie, ćwir, ćwir. Jak to zwykle bywa początki są bardzo niewinne, ćwir, ćwir dlatego i w naszym przypadku tak  było. ćwir, ćwir. Zaczęło się od Historii Literatury z panią doktor Kochan o ósmej rano. było przemniamusnie, chocby dlatego, że powiedziała..yhm yhm..uwaga cytuję: "Są państwo najlepszą grupą z historii literatury na przestrzeni przynajmniej pięciu lat", ćwir, ćwir:oP Po czym sama wyłożyła wprowadzenie do renesansu nie forsując pryz tym zbytnio umysłów grupy szóstej pogrążonych jeszcze, bądź co bądź w głębokim porannym snie, tudziez niewinnej drzemce, ćwir, ćwir. Oczywiście Wróbelka Ćwirka nie umie zbyt dobrze funkcjonować w takich warunkach, a już na pewno nie funkcjonuja jak należy jej szyfladki w móżdżku ptasim dotyczące zapamiętywania tego co ważne jest najbardziej, ćwir, ćwir. I tym oto sposobem Ćwirka zapomniała na ptasi zgon Galla Anonima dla Oli, Antologii Tragedii Greckiej, Arystofanesa, Sofoklesa i Oresteji dla Arletki, ćwir, ćwir. Wróbelka postawiona przed tą niezręczną jakby nie patrzeć sytuacją postanowiła, że daruje sobie zajęcia  z Bibliografii z panem doktorkiem Dybkiem i pofrunie do domku, po owe książeczki, ćwir, ćwir. Tak, też było. zostawiła Ćwirka genialną jak się potem okazało grupę szóstą i pognała do domku, po raz trzeci mijając dziwne spojrzenie pana parkingowego i nachodnikowych sprzedawców spod hali targowej, ćwir, ćwir. Wpadła do domku, zabrała co trzeba, a że czasu było dużo do zakończenia Bibliografii postanowiła Ćwirka zachaczyć o lekarza, a mianowicie, tylko sie zarejestrować.ćwir, ćwir. Szczęście jednak Ćwirce dopisało i pani z recepcji pozowoliła wejść Wróbelce do gabinetu niemalże  z biegu, bo akurat było wolne miejsce.ćwir, ćwir. U pani doktor, Ćwirka dowiedziała się tego co dowiedziała i wracać już nie będzie. ale co ważne podreptała z tym stosem książek spowrotem na wydział. Wchodzi cichutko na pierwsze piętro, patrzy patrzy patrzy...i oczom nie wierzy....sala w której miała odbywac się bibliografia jest pusta jak cholercia, żywej duszy...tylko na biurku doktora Dybka malusieńka karteczka z napisem:

JESTEŚMY W SALONIE PEUGOTA. GRUPA SZÓSTA.

I to cała grupa szósta:o)

ani-mru-mru : :
lis 22 2002 Kończę z pesymistycznym pisaniem. Obiecuję....
Komentarze: 6

 Mam zapalenie mięśni.

 

ani-mru-mru : :
lis 21 2002 Nie chcę jeszcze Aniołów
Komentarze: 3

Panie B.!

Kocham Niebańskie Anioły. Te z dużymi białymi pierzastymi skrzydłami. Uwielbiam patrzeć jak lawirują po niebie przyglądając się maluczkim z gracją. Kocham ich śmiechy promienne, ich rzewny płacz. Kocham ich oczy niebiańsko niebieskie i błyszczące jak tafla wody w słoneczny majowy dzień. One potrafią patrzeć mądrością, patrzeć miłością, jak nikt...Już nie boję się, gdy Anioł Stróż w zupełnych ciemnościach kładzie mi swą ciepłą dłoń na głowie. Wiem, że chce powiedzieć:"Jestem zawsze przy Tobie. Nie bój się" Ale teraz Panie B. boję się. Strasznie się boję, bo jeszcze nie chcę stać się jednym z nich. Jeszcze nie...błagam...

Dlaczego tak szybko zsyłasz mi cierpienie. I każesz żyć w nieświadomości. Choć szepnij na uszko, powiedz co się ze mną dzieje....

ani-mru-mru : :