Komentarze: 0
Nie czułam smaku...
Nie czułam smaku...
Wróbelka Ćwirka w tymże odcinku bajki o okruchach życia codziennego na scenie za wielką kurtyną wystapi w roli grzecznej córeczki, o dobrym serduszku, ale także spryciulkowatej rozrabiaki lubiącej Martini, ćwir, ćwir. A okazja szczytna do jednego i drugiego no i dzionek taaaki piękny....he he. W skrócie mówiąc, znaczy ćwierkając, ćwir, ćwir, imieninki Beatki ćwirczej Mamusi jedynej i najkochanszej, ćwir, ćwir. Powód "najkochańszej" - "bo jedynej", ma się rozumieć i Ćwirka ma nadzieję, że owej kwestii tłumaczyć ćwircząco nie trzeba.Mętlik, chaos, rumor przestraszliwy od ranka samego w domku ćwirczej rodzinki. Oblężenie jak pole Grumwaldu przeżywała dziś ćwircza kuchnia, ćwir, ćwir.Małe sprostowanie- biorąc pod uwagę czas odmierzany w tej właśnie chwiluni wydarzenia miały miejsce wczoraj, cwir, ćwir, lecz conajmniej dziwacznie pisać"wczoraj" o czymś, co wydarzyło się kilka godzin temu, ćwir, ćwir. Dajmy spokój szczegółom formalnym, gdyż to nie one sa najistotniejsze i fakt, że czas to peniądz powoduje, że Ćwirka streszczać się będzie i nie rozwodzić za zbytnio się postara, choć nie wie czy jej to wyjdze , ćwir, cwir. Ba, już się rozwlec zdążyła ale widać taka jej natura, cwir, ćwir.Co tu dużo ćwierkać, balanga rodzinna była. Od rana Ćwirka została miotłą, brudaskową, z lekka zagnana do kuchni, ćwir, ćwir, wyjścia nie miała bo i tak przed ubrudzeniem piórek nie zdołała by uciec, ćwir, ćwir, a lepiej ubrudzić łapki sokiem z oliwek niż dostać po kuperku brudną miotła, ćwirczej Mamuśki solenizantki, albo upaćkaną ścierą przez ćwirczy łeb, ćwir, ćwir. Tak się naiwnej z natury Ćwirce zdawało, że oliwki ja czekają, ćwir, ćwir. Rzeczywistość bywa brutalna i nikt nie obiecywał, że będzie łatwo i okazało się, że ćwir ćwir nic bardziej mylnego.Ćwirki zadanie bowiem nie rozpoczęło się od ćwir ćwir oliwek przemniamuśnych, ani od krojenia kapusty pekińskiej, lecz od wyprowadzenia psa na spacer, ćwir, ćwir. Zajęciem kuchennym, co prawda, nazwać tego nie można, co Ćwirka postanowiła za wszelką cenę uświadomić ćwirczej Beatce, ćwir, ćwir, lecz do teraz nie zdołała jej wyjasnić róznicy pomiędzy ganianiem za psem z mordką na chodniku prawie, i ze smyczą w ręku, ćwir, ćwir gubiąc przy tym buty i narażając się na ośmieszenie sąsiadów i pani z drobiowego ćwir, ćwir. Jednak i to zajęcie wydało się Ćwirce interesujące, szczególnie, że miejsce załatwiania potrzeb fizjologicznych mojego psa jest nadzwyczaj ciekawe, przybiera od czasu do czasu bowiem, formę planu filmowego a obrazek z tego kultowego miejsca można obejrzeć w każdej z czołówek jednego z najgłupolkowatszych seriali wszech czasów,który Ćwirce działa na nerwy od chwili pierwszego klapsa, mianowicie w "Świecie według Kiepskich" ćwir, ćwir.Żałosne obrazki Ćwirka musi oglądać niestety codziennie, chyba, że wychodząc z domu zamknie oczy, ćwir, ćwir. Po nader interesującej wycieczce na plan filmowy Kiepskich, gdzie Axel załatwia swe potrzeby, uzewnętrzniając tym samym w której części ciała ma całą filmową ekipę, Ćwirka powróciła jak jej się wydawało do " kuchennych" zajęć, ćwir, cwir. Zajęcia kuchenne w odsłonie drugiej odbyły się dla odmiany w łazience ćwir, cwir, z mleczkiem do czyszczenia w ćwirczej łapce na szorowaniu wanny, umywalki i ubikacji, ćwir, ćwir. I gdzie te ukochane wróbelcze oliwki, cwir, ćwir.Ale podobno jak się o czymś bardzo marzy to to się spełnia a Ćwirce spełniło się w procentach.....niech no ćwirka policzy...ćwir, ćwir.....700, ćwir, ćwir gdyż gdy już przypełzła do kuchni dostała w łapkę nożyk, deskę ćwir ćwir i kapustę pekińską, ogórki kiszone, pomidory, jajka, kalafior,ogórki surowe,ananasa i parę innych drobiazgów do pokorojenia w drobniutką kosteczkę ćwi, ćwir co by sałatki narobić, ćwir, ćwir. Czas ograniczony faktem że ćwircza Beatka w gorącej wodzie kąpana ćwir, ćwir.Tak się Ćwirka zapędziła, że wyszło pięc półmisków sałatki zamiast planowanych dwóch, trzech ćwir, ćwir, ale cóż to lepiej więcej niz mniej. Nawet ćwirczy bzusiu odczuwa ćwir, ćwir ową nadmiarową ilość, cwir, ćwir. Małoby sobie Ćwircza nie skroiła paluszków przy sałatce jak i otwieraniu puszek z kukurydzą i groszkiem tym felernym otwieraczem, który wykorzystuje brutalnie każdą nadarzająca się okazję by Ćwirke nielekko znerwić, ćwir, ćwir powodując buraczane wypieki na ćwirczej buziulce, ćwir, ćwir. Narobiła się Ćwirka w kuchni po uszy a wyszło tyle żarcia, że lodówka się jeszcze nie domyka choć po imprezie już trochę ćwir, ćwir. Godzinę przed planowanym najazdem gości Ćwirka stanęła przed lustrem, popatrzyła w odbicie i zobaczyła stworka potworka strasznego, ćwir, ćwir w panikę wpadła z deczka i zaczęła zastanawiac się jakby tu doprowadzić się do ładu i składu a przedewszystkim w co się ubrać, ćwir, ćwir. Przeryła szafe, ba! dwie, ale ciiiii, ćwir, ćwir i coż znalazła. Jedyną odpowiednią kreacją okazała się mała czarna za którą notabene Ćwirka nei za bardzo przepada ćwir, ćwir, ale dla Beatki wszytko, cwir, ćwir. Zresztą nie tylko dla niej, ale przede wszystkim w opiece nad zdrowiem fizycznym i psychicznym starszej części rodziny, ma Ćwirka na myśli Babcię, gdyby Ta nie daj Panie Boże ujrzała Ćwirkę w ubranku mniej odpowiednim, np takim który by zdradzał słodką ćwirczą tajemnicę, a mianowicie kolczyk w pępuszku, ćwir, ćwir. Ubiła by Babcia Ćwirkę rozgrzaną patelnią, rozbryzgała po ścianie a potem stanęła obok i wygłosiła przemówienie, ćwir, ćwir na temat szkodliwości peercingu, ćwir, ćwir.Z uwagi na własne bezpieczeństwo Ćwirka postanowiła pozostać przy małej czarnej doskonale kryjącej owy nieznaczny element ćwirczego ciała, ćwir, ćwir. O 6 się zaczęło, ćwir, ćwir. Najazd Alienów nastąpił, hurmem wtargnęli na miejsce gdzie miało wydarzyć się podobno coś, a mianowicie balanga, ćwir, cwir. Ćwirka przez następnych kilka godzin i to ładnych kilka godzin, ćwir, ćwir, została zagadywana przez wujka ze specyficznym powiedzmy, lecz według Wróbelki bardzo nieapetycznym i nie na czasie poczuciem humorku, ćwir, cwir, ale, że Ćwirka owego osobnika widziała pierwszy raz na oczy (własnego wujka!!! nie ma jak stosunki rodzinne, takie bliskie i w ogóle) postanowiła dla dobra sprawy i rodzinnych stosunków ugryźć się w odpowiednim momencie w język, ćwir, ćwir i robiła to wielokrotnie podczas owego wieczoru, ze gdyby "gryzienie się w język" nie było jedynie metaforą z ćwirczego języka nie zostało by wiele, ćwir, cwir. A nawiasem mówiąc, to niektórzy frajdę by mieli z ćwirczej niemowy, a co ważniejsze święty spokój, cwir, cwir. Wróbelki studniówka, wyższość Krakowa nad Warszawą, rodzinne fotki z wypadów do stadniny koników i niekedy smiesznych sytuacji, ćwir, cwir, Beatki prezenty, sztuka mieszania alkoholi,lepszy smak sałatki z kalafiorem od tej z kapusta pekińską,apetyt kota, niesfornośc psa i agresywność bojownika, babci żółw,rodzinny przegląd podobieństw jeden do drugiego, ćwir, ćwir, odmianie wyrazu "lakkoatletyka",ćwircze studia,historia narodzin Wojtka-23 letniego syna sąsiadki, który miał być Agatką, a który tuż po urodzeniu został "wybij okno"przez charakterystyczny morderczy wyraz twarzy, ćwir, cwir to niektóre z tematów krążących w czasie rodzinnej imprezy, ćwir, ćwir A Ćwirka w tym czasie aby "przetrwać" piła Martini i z lekka przesadziła ćwir, ćwir bo jakos w łepku tak się...no tego tamtego kręcić zaczęło.....:o))))ćwir ćwir...
Szczyt bezczelności- upić sie na imieninach własnej Mamuśki. A propos- Beatko wszystkiego najlepszego. Ćwirka skika dalej balować:o)))
"SEN"
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Iść przez sen ku tobie,
w twe słodkie ręce obie...
przez pola długie ogromnie,
sadzone w rzędy doniczek...
samych niebieskich konwalii
i szafirowych goryczek...
..przejść przez jezioro nieduże,
zrobione z drewnianej balii...
i trochę nieprzytomnie
iść dalej przez bór ciemny,
w którym kwitną róże,
lecz w którym się nie pali ani jedna świeca...
gdzie straszy stary niedźwiedź dziecinny zza pieca,
dziś przerobiony na kota...
I widzieć w oddali już twoją psią budę
z kryształu, blachy i złota...
przedrzeć się z trudem poprzez dziwną grudę...
i jeszcze ten rów przebyć...
- potknąć się - i już nie być.
Posmyram jeszcze Meę za uszkiem, poplotkuję ociupinkę z Panem B. i też szybciorkiem zmysiam na podusię.....Co do podusi to znalazłam fajniutkie zdjątko hi hi hi, ale ta mała koleżanka na niej to nie ja hehe:o)Proszę nie mylić absolutnie:o)
Wróbelka ujrzała na swe zieloniutkie oczęta zjawisko prostej codzienności nadziewane metafizyczną tajemniczością...ćwir, ćwir. Wirujący tancerz mistycznego baletu na arenie małości... ulotny okruszek czerstwego już chleba czmychnął niepostrzeżenie, i z gracją w swojej finezyjnej niezgrabności poturlał się po chropowatej drewnianej podłodze leciwego krużganku, ćwir, ćwir. Kres pątniczej wędrówki odnajdując w gościnnych opiekuńczych ramionach pajęczej zwiewnej nici, uplecionej pracowicie między drewnianymi, także już ze starości kruchymi, balami...Przyjął biedactwo bezlitosny w swej naturze pająk, muszy morderca bez skrupułów.Upadek z wizją unicestwienia w jednej chwili zamienił się w lądowanie na bezpiecznej ostoji tak samo delikatnej i nietrwałej niczym kolorowe skrzydła nieporandnego motyla powiewające z gracją na wiosennym, ciepłym wietrze, i tak samo pięknej jak biblijny Eden...ćwir, ćwir.Immanencja zaistniałego zjawiska autorstwa matki Natury, lub jego esencja nie tkwiła w rozumności.Jego istnienie w istocie rzeczy jedynie dla prostej duszy maluczkich nie dla wybujałego umysłu wielkich.Drżał w palącym, żarzącym się każdego dnia, świetle kandelabru, wyimaginowując swoją mierność, nicość, małość.Lichota w pobłysku jasnego światła zaiste nie tym była jaką ja wcześniej Ćwirka dostrzegała.Wyszukane dźwięki Libretta lekości niczym ćwircze ulotne piórko z elegancją i wyrafinowaniem krążyło wraz z podmuchami lodowatego wieczornego powietrza.Tej nocy dla Cwirki maleństwo nabrało dogłębnego wydźwięku ważności jego okruszkowego bytu, egzystencji na ziemskim padole. Stała się dla Wróbelki perfumowaną konwaliami imaginacją maleńkiej niezgrabnoty codzienności,szarą eminencją w przepychu, na scenie życia prostoty w realnym ubóstwie i niepostrzeżeniu, ćwir, ćwir.Dostojny arystokrata, magnat, lord nicości z kamiennym aczkolwiek kruchym, bo chlebowym w swej naturze, obliczem. Uszczknęła Ćwirka z okruszka widzialnego niebytu okruszek niewidzialnej piękności. Zaczerpneła garścią wody ze źródła radości szczebiotliwej dla nieistotności czyjegoś kruchego żywota.Ćwircze serduszko napełniło się infantylną rozkoszą. Prostota uniesień kreśląca wizję dzieciństwa sielskiego anielskiego. Niczym niezmąconej dziecięcej wrażliwości na piękno tego świata.Choć raz jeszcze Ćwirka umiała stać się dzieckiem spoglądającym odważnie oczami duszy na kruchość tego świata.A co ważniejsze nauczyła się ją pokochać szczerą dziecięcą miłością. Pokochać wróbelki skaczące po chodniku jak piłeczki, zwinne, pracowite pająki, uśmiech od ucha do ucha na rumianej buźce, kolorowe i te szare kwiaty, ulotne motyle, trawę, drzewa, niebo, słońce, księżyc, wodę, ogień, powietrze, ziemię, okruszki chleba, kurz na podłodze,...ŻYCIE I CIEBIE....