Komentarze: 1
Miłość, miłość, mniam:) Paluchami o kant półki z klawiaturą stukam jakieś miłosne coś i buzi dla A. :* telepatycznie przesyłam:) Oj wariactwo, wariactwo do granic możliwości wszelkich, energia rozpiera mnie straszna, doładowanie bonusowe przez buziaki dostaję:) aż tańczyć by się chciało na pustej ulicy w środku nocy na bosaka tylko z Nim:) ludzie wpatrują oczęta, bo w myślach wykrzykuję:' Patrzcie! To my! Patrzcie! Tak wygląda szczęście!', uśmiechają się ukradkiem, gdy dziwacznymi krokami wędrujemy objęci przez miasto, linie nie nadeptywane obowiązkowo, krok wojskowy, marszowy równy, podszczypywanki, w czółko buziaki, chichotki:) mijamy w parku kolejne roześmiane bąble w wózkach pod parasolkami przeciwsłonecznymi i łaszę się wybitnie, maślane oczka robię, a miłość moja :' Nie, nie...jeszcze nie czas' Pląsanie w modlitwie o zimny deszcz rezultatów nie przynosi, chłodzimy skórę pocałunkami, wyżeramy łyżeczką lodowatego arbuza, dmuchamy delikatnie po czułkach, potem jeden przytulaniec i znów gorąc:) rozpływamy się w duchocie, ale w jedną rzekę...:) Alergia nam plany krzyżuje, cmok w zakatarzonego noska:* ciężarówka chusteczek, tabletka na lepsze samopoczucie i na podbój tego świata. Ekhm...i prowokacyjnie będzie:) bo plany co do zielonogórskiego lasu tego niedaleko mamy:) Telimena w mrówkach, ho ho:) ewentualnie nadmorskie wydmy:) i straszebnie rozkosznie będzie i czule:) ale psssyt:P ściany mają uszy, a diabły przez dziurki od klucza filują:P co by nie było, ze tego, to uczciwie plany snujemy niemożebnie poważne, nakrętkę czołgową wykombinować chcemy, na palec wsunąć -wielką narzeczoną i narzeczonego udawać:), potem jakieś obrączkowanie jak u gołębi zorganizować i żyć we dwój...trójkę jak na Myszę, Żaba i bąbla przystało:)Wcześniej jednak przed komisją weryfikacyjną stanę, w składzie bliźniaczki dwie, co do mojego nadawadztwa na żonę, matkę i ... i stop. Żonę i matkę:) Co do kochanki to inny sąd:P Po pierwsze: gotować umie? Po drugie: mięsem nie pluje? Po trzecie: zimne piwo z lodówki przynosi, czy sama po drodze wypija? I wszystko na nie, niestety,o losie okrutny! Kura domowa marna ze mnie przeokropnie. Ale my na przeciwności losu wyminamy się, uśmiechamy szerzej jeszcze a stereotypy żony i mamy głaskamy po łebkach co by bardziej wyrozumiałe były:P A egzamin decydujący o być, albo nie być już niedługo. Wtedy gdy komisja szanowna zdecyduje się posprzątać mieszkanie. A. pertraktuje w jakim terminie są w stanie to zrobić:P*Czasem też na cmentarzu u dziadka z gniazdem os w rabatce walczymy, potop szwedzki im konewką urządzamy, łopatką ziemi zasypujemy korytarze...chwila chwila...jakie my? No tak. Przyglądam się przez palce z odległości metrów kilkunastu, jakoże na jad os uczulenie od dziecka mam:)* Czasem za rękę na fotelu dentystycznym się trzymamy, raz pierwsze trzyma to drugie, drugi raz drugie trzyma to pierwsze, gryziemy panią dentystkę jak boruje namiętnie i długo, czasem kopiemy , drapiemy i się drzemy, o!:)* Bywa, ze worki kukurydzy od dziadka targamy, gary gotujemy i jemy, jemy, jemy...:)* A codziennie pracy szukamy, Cv rozsyłamy i czekamy na cud:) perspektywy są, rozmowy, telefony, wizyty:)
Wystarczy. Do życia wracam:) garściami co lepsze łapię, a skąpiradło nie jestem to i innym od siebie uszczknę troszkę. Kto chce, no kto?:)
* Winietko- link jest. Jakby inaczej!:)
* Placek- a kobiety to bąblów nie dźwigają?:)O zapracowana dniami, a nocami zmęczona, płci przeciwna!:)