Komentarze: 6
Gdyby ktoś nie miał do czynienia wcześniej z piraniami, do wiadomości podaję, że wszystkie moje trzy, mają problemy ze zlokalizowaniem kawałka surowego mięsa, które niemalże leci im na dziób, a czasem nawet cienką gałązką z suszonej kompozycji kwiatowej, jest wkładane im do paszczy. Problem o tyle istotny, iż na dnie akwarium nie może się ostać, ani jeden nie zjedzony, bo jak wiadomo, pod wpływem wody gnije i ją zanieczyszcza.A. zaangażował się bardzo w akcję dożywiania piranii w sztucznych warunkach klimatycznych i usiłuje stworzyć im je takie, jakie są w tropikach. Dlatego grzałka jest włączona, filtr również, woda dolewana. Z drugiej strony kwestie dotyczące zaburzeń błędnika u piranii, można zniwelować, jeśli przyjmie się iż po prostu martwe mięso, lekceważą. O wiele atrakcyjniejsza byłaby dla nich zywa krowa. Tylko skąd takową wziąć. I tu nasuwa mi się przepiękne ogłoszenie z programu Manna i Materny przedstawione w części programu zwanej "Pajacyki"nadesłane przez widza, który to szczęśliwie znalazł je w gazecie. A brzmiało ono tak: Szukam krowy na gwałt. A więc szukam.Wszelkie ślady ich bytności zostawiać w komentarzach.
To tak niewinnie o rybach. Co by nie przytaczać pikantnych kwestii z naszego wspólnego zamieszkiwania. Jeszcze na jakiś ustach pojawiła by się zazdrosna ślinka...nie nie. Zegnam państwa.:)
* Odkryłam dziś, że na blogowisku krążą przynajmniej trzy osoby, w porywach cztery, które mieszkają we Wrocławiu i maja połączenie przez dialog. Dobrze wiedzieć:)