Komentarze: 2
Koło ogródka Teatru Lalek z kukłą krasnala- ręce i nóżki na sznurki, a głowa z otworem w środku na dłoń aktora- przechadzał się pan w średnim wieku, zainspirowany rozmową z nieco młodszym osobnikiem płci jednakowej:) Odwróciłam dyskretnie głowę i uśmiechnęlam pod nosem. Sympatyczny widok ten krasnal, iście z Królewny Śnieżki...:) W ogródku piwnym pod parasolami ukryci degustatorzy trunku chmielowego, być może strudzeni aktorzy w przerwie próby spektaklu. Czyżby remont treatru dobiegł końca, a przedstawienia już się odbywają? Nie dociekłam. Odeszłam kilka kroków zaledwie, gdy usłyszałam za plecami:
- Widzi pani tego wielkiego kucharza z tą olbrzymiastą łychą, ojoj, no coś takiego- siwiejąca pani z zachwytem w głosie, próbowała zwrócić moją uwagę na jeden z elementów scenograficznych owego ogródka, w którym to prócz piwa, obywatel w białej mycce, nieco mniejszych rozmiarów niż ten olbrzym z wielką łychą, a co ważniejsze zachwycający widownię zgrabnymi ruchami(!)(żywy!żywy!:P) serwował kiełbaski i boczek z grilla:) I machała pani siwiejąca rękami, co by bardziej wymownym być, i znikała na horyzoncie wciąż nawołując: "Ale olbrzym! Ale fajny!":)
Miłego dnia:)