Archiwum 15 kwietnia 2003


kwi 15 2003 Tyle? Aż tyle?
Komentarze: 1

-Agato! - uslyszalam zniecierpliwiony glos przy szatni w instytucie. Z zamkniętymi oczami poznalabym, że to Wiola. Tylko Ona tak bardzo poważnej wersji mojego imienia zazwyczaj się trzyma:) Zniecierpliwiona i zziajana przeszukiwala plecak, nogą trącając torbę podróżną zaladowaną po brzegi.Wywnioskowalam, że już jedzie do domu na święta.

- Coś się stalo?- zapytalam wystraszona.

-Oj tam stalo się stalo zaraz. Szukam Cię po prostu i jakoś spotkać nie mogę. Mam coś dla Ciebie....

Na litość boską, świat się wali, Aniolki Garbate przez sitka z nieba sikają, a mefistofile ogonami jak z batów strzelają. Cichych grzmotów wiosną, niebieskiego śniegu w środku lata, różowych gruszek na wierzbie, rachunku za komórkę poniżej..., kruczo czarnej Pipi Langsztrum, slonej czekolady, szczekającej kaczki, milczącej ciotki Edyty prędzej bym się spodziewala niż prezentu. A Perelkę dostalam:) Milośnicy slowa pisanego, a wlaściwie wydartych fragmentów z dziel Wielkich, bądĄ slów wychwyconych z ust Wielkich, wiedzieć będą napewno...:) Piękna dedykacja z sercem w. na maleństwie. Straszne to mile.:)

I spotkalam pana wietnamczyka z Niemiec z K.przy instytucie, żywo dyskutująch w języku nie naszym, migowo-angielskim powiedzmy. Wcześniej wsluchiwalam się uwaznie w angielszczyznę pana przy dziekanacie, oraz jego rozmówczyni, oddech inności w natloku polszczyzny wszem i wobec, aż mily dla ucha.Przestawilam telefon na angielski, tak odruchowo. Odwiedzilam też ulubiona panią K. w jej gabinecie i dalej jestem pod wrażeniem, wypilam tylko jedną kawę z mlekiem z automatu i zapisalam kilka stron drobnym maczkiem na wykladach. Na ulicy dziecko zaliczylo polowanie na zająca tuż pod moimi nogami i pech chcial, że po tym malo rozmowne bylo i o efektach poinformować nie chcialo. Na Wielkanoc bylby jak znalazl:) tylko, że....zdaje się, że się wymknąl. Wcielilam się w rolę maszyny informującej, tudzież katarynki,  plyty z lekka zacinającej się, albo innej szafy mówiącej i wtlaczalam maturzystom do glów, że studia dziennikarskie są pięcioletnie magisterskie, a dziekanat dziś zamknięty, bo wtorek. Zaliczylam kolejną plotkę na temat prof. P, który dla studentów jest gejem bez dwóch zdań, jasne rezultaty dochodzeń w sprawie określenia życiowego partnera i wielka wścibska satysfakcja z informacji, że ten siwy w skórzanych spodniach i czarnej kurtce to jego byly, a związek bardzo po przejściach:) Odebralam kilka glucholców od Szczęścia, usmiechnęlam się pod nosem, naskrobalam kilka slów, a mamę opieprzylam, ze rano netu nie bylo. Zadzialalo. Wrócilam i jest. Sila perswazji, urok osobosty, wyrzuty sumienia, że na Nią w zasadzie to malo kiedy mam okazję liczyć, czy zwykla uprzejmość ze strony przedmiotów codziennego użytku...Pooglądalam nowe buty siostry i otworzylam rachunek za telefon...no wlaśnie...rachunek... 

ani-mru-mru : :