Archiwum 13 stycznia 2003


sty 13 2003 O tamtym i siamtym i jeszcze kawałek czegoś...
Komentarze: 6

"...chcę brać wszystko, co choć przez pół sekundy było w Twojej dłoni...chcę łykać to samo powietrze, którym Ty oddychasz...."

Aż nie do wiary. Ja chyba naprawdę wpadłam po uszy, jak autorka tych słów, albo zwyczajnie stado motyli maści przeróżnej: w kropy wielgachne, i malutkie groszki, kreski, zygzaczki, plamki, kółeczka, nazbierało się w moim brzuchu i figlują, wywijają zarazy jedne, a gilgoczą przy tym nieziemsko. No cóż. Mówią, że każda potwora znajdzie swego amatora, nawet tak straszna jak ja. Przysłowiom trza wierzyć, mówię to jako doświadczona miłosna wyjadaczka.....tak, tak...wiem, przesadziłam nie wąsko, w takim razie...mówię to jako niedoświadczona, ale mająca zamiar być doświadczoną w kwestii zakochania po uszy, marzycielka.Aqila napisała, że to te słowa z początku to "istota miłości". I jak sobie tak pomyślę o naszym wspólnym z Diabełkiem wytulaniu, przytulaniu, przylepianiu i w żadnym wypadku nie odlepianiu, to faktycznie można by dojść do wniosku, że prawie oddychamy tym samym powietrzem, a łapki to On ma takie kochane, że....hmmm...bo się zagalopuję zaraz, rozmarzę za bardzo, a noc już późna i najwyższy czas wskakiwac w bambetle. Tym bardziej nie puszczam wodzy fantazji, że Jego przy mnie nie ma, co ostatnio zdarza się niezykle rzadko, a już wieczorami w szczególności, i nie miałabym na kim się wyładować. Mój woreczek do emocjonalnych treningów. Prawda Miśku, że śliczne określenie....hihi...Mysza jak coś palnie to się lelki dziwują, a święci z nieba szczają na ziemię przez sitko...a właśnie...jutro padać ma, nie zapomieć mi o parasolkach! I ISTI IT IMUS ISTIS ERUNT...ERAM ERAS ERAT ERAMUS ERATIS ERANT...ERO ERIS ERIT ERIMUS ERITIS ERINT....kołacze mi się to w jednej szyfladce, to w drugiej, w tej mojej łepetynie, taki symptom przed kołem z łaciny....szkoda tylko, że taka mądra to jednie teraz jestem, a potem pomajtam wszystko dokumentnie. Szkoda, że w tym wypadku przysłowie "Chcieć to móc" nie ma swojego rzeczywistego zastosowania, no przynajmniej jeśli o mnie chodzi i o moje właściwości erudycyjno-mądralińskie. Aha! Jeszcze jedno. Poskarżę się na was mamie! O! Tak przy okazji załatwiania zaproszenia dla Sunny na mój ślub. Napeplam, że mnie nie lubicie, bo ani ślepego meska mi nikt nie przyśle na mój super nowy, jeszcze nierozdziewiczony:oP telefonik z myszą z gługaśnym ogonem na samym przodku.  Oszz wy gady jedne. Zapamiętam to sobie. No chyba, że wam palce zamarzły na tym mrozie, albo aktualnie grzebiecie sobie nimi to tu, to tam...Jedynie w tych wypadkach jestem zdolna przyjąć wytłumaczenie:oP Boże święty, pepla sie urodziła, peplą umrze, bo chyba innej rady nie ma. Powinnam mieć takiego Anioła Stróża z prawdziwiego zdarzenia, co by mnie w odpowiednich momentach przywoływał do porządku, a najlepiej to jakby miał w swoim podręcznym wyposażeniu szeroką taśme klejącą i kajdanki. No i może jeszcze.....Ferrero Roche...wtedy zakleiłabym sobie tą niewyparzoną buziulkę....

Albo nie....grunt to silna wola i umiejętność przełamania się.

A właśnie, że IDĘ SPAĆ!

Dobrej nocki i miłego dzionka jutro.

ani-mru-mru : :