Archiwum 20 października 2002


paź 20 2002 Raz, dwa, lewa....
Komentarze: 3

Raz, dwa, lewa...raz, dwa,lewa...

Przynieś, podaj, pozamiataj,zrób herbatkę i polataj -od pokoju do kuchenki, wsadź kurczaka do kuchenki,potem poskrob mnie za uszkiem i uważaj  z tym dzbanuszkiem...

Raz, dwa, lewa...raz , dwa, lewa...

Wrzuć do pralki rzeczy brudne, co bym wyglądala schludnie, -spodnie, fraczek i kubraczek, skarpet, parę i serdaczek. Potem w kostkę poukladaj i na pólce nierozwalaj ...

Raz,dwa, lewa...raz,dwa...lewa...

 

 

Wesole jest życie  z staruszką:oP

ani-mru-mru : :
paź 20 2002 Jakieś takieś cóś:o)
Komentarze: 2

Północ. Godzinka duszków i innych stworków potworków o transcendentnej naturze. Godzinka, która łezkę z oczka mi wysysa:oPjak sobie pomyślę, że to właśnie o dwunastej spotkałam się pierwszy raz  z Arturkiem. Sentymencik przeogromny serduszko rozrywa. Siędzę sobie samiutka jak paluszek i dumam co tam u Diabołka słychać. Jak mu w domciu jest i co porabia. Domek jest domkiem, a gdy przebywa się  w nim średnio raz na dwa tygodnie nabiera chyba trochę innego wymiaru, implikuje z goła inne podejście i o nudę za pewne trudno. Piszę " za pewne", bo nigdy nie znajdowałam się w podobnej sytuacji i nie powiem, żebym do tego tęskniła. Odzywa się we mnie jednak instynkt domatorki i każde inne miejsca, choćby nie wiem jak przytulne i cieplutkie , choćbym spędzała w nim całe swoje życie, a przynajmniej większość, nie będzie tym, czym jest prawdziwy dom. Wszędzie dobzie, ale w domciu najlepiej i mówcie mi co chcecie. Dlatego też Arturek pewnie garściami łapie rodzinną atmosferkę i ani mu do łepka nie przyjdzie, żeby wspomnieć choć przez chwilę o mnie. Wina jednak usprawiedliwiona i jestem skłonna to wybaczyć. Tylko oby nie za często. :oP No i przecież siostrzyczki ma takie diabołki dwa, pewnie dają Mu popalić. Biedniutki ten Misiaku:o) A w tym tygodniu to szczególnie nie będzie miał z nimi spokoju. A sprawczynią tego, przyznaję się bez bicia, jestem osobiście i własnoręcznie ja i tylko ja. To przypuszczalny rezultat przeczytania przez Anetkę listu, jaki Jej wysłałam. Uzna mnie za schizofreniczke maniakalno-depresyjną piszącą o Aniołkach Garbatych, które organizują się w zwarte szeregi Zgromadzenia Nadzwyczajnego i uchwalają większością garbatkowych głosów dzień pełnej rozpusty, hulanki i swawoli 15 października.Hi hi. Agatka wyobraźnię to ma że ho ho. No przynajmniej jej zupełnego braku zarzucić absolutnie nie można. Siostrzyczki przypuszczalnie zamęczą Arturka setką pytań na mój temat, bo to podobno strasznie ciekawskie kreaturki. A niech się męczy Misiaku z nimi. Ja tam mam spokój, o!:oP Zatem siędzę tam sobie, dumam i dumam, choć juz powinnam zalegać we wyrku, bo juterko o wpół do dziewiątej rano( a swoją drogą, czy ktoś widział, żeby w niedziele o wpół do dziewiątej rano robić co innego niż spać) zostaję przypuszczalnie na śpiącego przetrabsportowana do babci i zmuszona do spędzenia tam całego dnia na robieniu herbaty, gotowaniu, noszeniu tabletek i zabawianiu prababci. Bo któż mógłby zostać  z Nią, gdy rodzinka wybywa na weekend jak nie ja:oP Jakos damy radę. Obłożę się oczywiście zapewne książkami i pomiędzy jednym wyjściem prababci do toalety, a drugim, będę wgłębiać się w ideologię " Żalów Matki Boskiej pod Krzyżem":oP Oprócz obecnego dumania nad dniem jutrzejszym i moim kochaniem, nockę spędzma również nad czytaniem kolejnego maila od mojego najkochańszego S3kvirka. Gdyby nie On, byłoby jakoś tak inaczej. W każdym razie nie za ciekawie,  Brakuje mi naszych rozmów, które wcześniej miały miejsce codziennie.Jest w nim coś takiego, co naprawdę trudno jest opisać, scharakteryzować. Ale top "coś" jest takie tajemnicze i przyciągające. Jeśli istnieją przyjaciele na necie to On jest moim jedynym netowym przyjacielem:o)I zrobię wszystko by tak łatwo Go nie stracić. S3kvirku-fajniutko, że jesteś. Dzięki:o)* Niom teraz już mam spokojną duszyczkę. Wywaliłam wszystko co mi tam gdzieś głęboko tkwiło, zatem moge zatopić się w cieplutkie i najkochańsze objęcia Morfeuszka:oP

ani-mru-mru : :