Archiwum 30 sierpnia 2002


sie 30 2002 Taborety
Komentarze: 5

Wbiegłam po schodach, tak szybko, że prawie pogubiłam buty i siatki z  zakupami. Jeszcze tego by brakowało, żebym pod drzwiami państwa. G. M. S. lub. K. rozsypała ziemniaki. Po pierwsze to szkoda ziemniakow, a po drugie mojego głodnego bzusia. Współmieszkańców szkoda trochę mniej, no bo jak wielką krzywdę może zrobić ziemniak trurlacący się jak piłeczka pod drzwiami wejściowymi. Zagrożenia z jego strony żadnego, lecz jakby popatrzeć na owy aspekt z innej strony, to ludzie obawiając się dziś słodzika do herbaty, że względu na jego biało- proszkowy image, mogliby równie dobrze obawiać się ziemniaka, który dla którkowzrocznych doskonale może być być toczącym się po podłodze klatki schodowej  granatem zrzuconym akurat pod drzwi pana S przez Al -Kaidę. Ksztyna mojego zdrowego rozsądku jednak i rozwagi byc może również, pozwoliła mi cało przetrasportować zarówno siebie samą jak i ziemniaki do mieszkania, aż na czwarte piętro. Windy spółdzielnia mieszkaniowa, w której przyszło mi mieszkać już 11 lat, się nie dorobiła, zwalając owa niedogodność na rozporządzenia prawne, który niby mówią o tym, że w blokach poniżej 5 pięter wind być nie może. Szlag  z ich prawami budowlanymi, jak cierpia na tym moje nogi.Zasapana dotarlam do mieszkania. Ledwo zdążyłam położyć  granaty rodem z Al-Kaidy na szafkę, nie mówiąc już o schowaniu ich w należyte miejsce, o ile można mówić o należytym miejscu na skład granatów w kuchni,ledwo zdążyłam zdjąć buty, i odłożyć klucze na drewnianą półkę w przedpokoju, jak zadzwonił dzownek do drzwi. Niech to!-pomyślałam. Przez te wszystkie lata nie zdążyłam się jeszcze przyzwyczaić , że nasze mieszkanie, jest na codzień tak zwanym lokum otwartym, w którym  godzinami przesiadują różne osobistości, a ich tożsamość i  powód gościny, w mych skromnych progach,  nie zawsze są mi znane. Zdziwiła mnie tylko jedna rzecz. Dzownek do drzwi!!!Bim bom, bim bom!!!Co za piękne i niepowtarzalne zjwisko!Cud techniki.Balsam dla ucha.Tylko szkoda, że to zjawisko tak rzadko u mnie spotykane...Ale cóż począć. Najwidoczniej miałam do tej pory do czynienia z odwiedzającymi ze wstrętem do dźwięku dzownka przy drzwiach wejściowych. A ten KTOŚ zadzwonił dzownkiem!!!!! Ma plusa. Od razu biegnę otworzyć , muszę przecież szybko wyjść na przeciw temu okazowi kultury i taktu.W drzwiach stał pan B. Stary kawaler spod 14, który od zawsze odkąd pamiętam mieszkal ze swoja staruszką mamusią. A tak a propos, to kobieta bardzo miła, nie raz nawet pomagałam jej wnosić na górę zakupy.I nie po to bynajmniej by nie uraczała mnie nigdy swoimi wizytami, lecz ze zwykłeego dobrago serca. O!

- Te taborety w waszej kuchni do kurde długo jeszcze tak będą szurać. A co kurde nie możecie sobie jakoś tak zrobić żeby nie szurały. Kurde szurają i szurają a ja nie mam już ochoty tego słuchać. Kurde nie muszę wiedzieć, kiedy kurde jecie obad.A kurde siedzę se i kurde tylko slysze kurde wasze taborety.A kurde kupię wam jakieś podkładki w gospodarstwie domowym albo cholera wie co. Kurde pojecie wszelkie przechodzi. Jak można być kurde tak bezmyślnym. Powiedz kurde swojej mamie, że jak czegoś z tymi kurde krzesłami nie zrobi to kurde ja już sobie ją wypożyczę kurde. A właśnie gdzie Twoja mama kurde, co ja będę z jakąś kurde gówniarą gadać, jak ona tu nagwizdać kurde jedynie może -mamy nie ma- no ładnie kurde, taborety szurają a kurde mamy nie ma kurde. Paranoja jakaś kurde. I co sie kurde gapisz, kurde mowę Ci kurde odjęło, czy kurde co...

- a wie Pan, tak analizuję sytuację...

- I kurde co

-A no kurdę to, że nie dziwne, jeśli nie ma Pan możliwości słuchać odgłosów swojej żony podczas erotycznych uniesień, bo nadzwyczajniej w świecie jej Pan nie posiada, to słucha pan szurania taboretów....

 -A poza tym, o ile się nie mylę, to Pan mieszka na górze.....

ani-mru-mru : :