Archiwum 10 czerwca 2003


cze 10 2003 Gioconda,holender nie latający i logika....
Komentarze: 0

Wczorajsza uliczna zawierucha, z holendrem po trzydziestce w roli głównej, zatrzęsła moim związkiem. Że do Europy butnym krokiem dążymy ukryć się nie da, ale żeby europejczyk jeden, czy inny burzył coś mojego, coś naszego, co tak długo budowaliśmy?:) Strach się bać turystów z zachodu, którzy łamaną angielszczyzną niesmiało proszą Cię o wspólną fotkę na tle jednej z wrocławskich kamienic w samym centrum miasta:) Nigdy więcej!:) Wszelkich podejrzanych o niepolskość omijam łukiem szerokaśnym i ani mi powieka nie mrugnie na ich banan na twarzy, ani na zalotne rzęs trzepotanie:)A na zdjęciach jedynie z moim Żabkiem:)(No nie złość się już na mnie:) Nie będę więcej, obiecuję).

Ano i scenę pływającą na Odrze naszej z myślą o Giocondzie budują. Słuch studentów filologii polskiej i germańskiej ucierpiał już na tym wystarczająco. Opis i interpretacja na poetyce przy wtórze drżących donośnych głosów panów śpiewaków i pań śpiewaczek i szlagierach operowych. Najdobitniej kwestię podsumowała dr. K. do której to na konsultacje udałam się w celu wpisania oceny z zajęć w nieco inną kratkę:P:"Wie Pani co...mama usilnie namawia mnie, żebyśmy sie wybrały na Gioconde, ale jak ja tego tu cały dzień słucham, to proszę mi wierzyć, ale tracę ochotę..."

A jutro...hmmm... egzamin z logiki...przez chwile jakoś zatuszować owy fakt usiłowałam, albo raczej samą siebie oszukać, że to jeszcze czas, że to nie jutro...Cóż...grzecznie podreptam, bo co pozostaje...:)

Kciuki trzymać. Nie rozleniwiać się, Ci co już wakacje niemalże mają, albo może...albo może wypocznijcie za mnie...:) Dobrej nocki

 

ani-mru-mru : :