Archiwum 31 marca 2003


mar 31 2003 ....
Komentarze: 6

Schudlam już jakieś 7 kilo. Nic to, że matka gania za mną z talerzem ociekającym tluszczem i ziemniakami, a mizerii ladują mi na talerz jak dla stada pulku.Nic to, ze kuszą ciastem z La Scali, albo lodami wszech maści.Chudnę i tyle...A dziś jeszcze boli mnie. I nie wiem co za cholera. Tak jakoś nerki, trochę żolądek...do tego marazm totalny.Poloże się na trochę...

 

ani-mru-mru : :
mar 31 2003 Okup
Komentarze: 0

-Okup?

-Okup.

-Aaaaaa...okup!!!

No to okup:o)))!!!

Okup (pf)

Nie spałem jeszcze, choć zapadałem już w miękki mrok, rozciągający się pomiędzy jawą a snem. Nie spałem więc sobie smacznie, kiedy zadzwonił telefon.

- Jeśli nie powiesz mi, że mnie kochasz albo że masz dla mnie kasę, to cię zabiję. Kimkolwiek jesteś - warknąłem do słuchawki.
- E... przepraszam, że dzwonię o tak nieodpowiedniej porze, ale mam dla pana informacje, które, jak mi się wydaje, powinny pana zainteresować - wyrecytował spokojny, męski głos. Miły nawet.
- Taa...
- To dość delikatna sprawa i nie chciałbym być źle zrozumiany.
- Więc? Człowieku! Dochodzi w pół do trzeciej a ja mam za sobą ciężki dzień. Więc gdybyś był tak miły i streścił w paru słowach swoje przesłanie, byłbym niezmiernie wdzięczny i popadłbym wreszcie w błogi sen, tak?
- Emm... to raczej niemożliwe.
- Co? Co jest niemożliwe?
- Pański błogi sen, drogi panie.
- Niech przyjmie pan do wiadomości, że właśnie podlegam procesowi wkurwienia. Streszczaj się kolego albo się wyczepiam z połączenia.
- Dobrze. Proszę o chwilę cierpliwości a wszystko wyjaśnię.
- Noo...
- Zostałem upoważniony do przekazania panu informacji, że został pan uprowadzony dla okupu.
- Co??? Co ty pierdolisz???
- Rozumiem pańskie rozdrażnienie, ale proszę pozwolić mi wyjaśnić.
- Dawa!
- Jak już wspomniałem, został pan uprowadzony dla okupu. I z tego właśnie powodu pański błogi sen jest raczej mało prawdopodobny. Powód jest dość banalny - trudno błogo spać na siedząco, będąc przywiązanym do krzesła w wilgotnej, źle oświetlonej piwnicy.
- Panie! Pan ochujał albo najarał się jakiegoś świństwa! Człowieku! Ja leżę właśnie we własnym łóżku, szczelnie owinięty ciepłą kołdrą i doznaję zajebiście przyjemnych zawrotów głowy po spożyciu kilku wyśmienitych drynoli. CO TY KURWA PIERDOLISZ?!
- Tak, rozumiem. Dlatego do pana dzwonię, bo powinniśmy kilka szczegółów dograć i załatwić parę formalności.
- Jesuuu... toktumi bejb byle składnie i z odrobiną logiki.
- Dobrze. Miałbym jednak jedną, niewielką prośbę. Mogę?
- Noo...
- Czy mógłby pan jednak postarać się postawić w nakreślonej przeze mnie sytuacji? To znaczy, czy mógłby pan przyjąć, że rzeczywiście został uprowadzony?
- Ale po kiego skoro to bzdura???
- Czy bzdura, to wyjaśni się za chwilę. Tymczasem proszę o odrobinę dobrej woli, która skróci tę rozmowę i ułatwi nam konwersację.
- No dobrze. Załóżmy kurwa, że rzeczywiście zostałem uprowadzony w chuj.
- Ujmując rzecz topograficznie, to nie w chuj a na Sadybę, ale to w zasadzie nieistotne. Gdybym mógł mieć do pana jeszcze jedną niewielką prośbę. Czy mógłby pan być mniej wulgarny? Bo widzi pan, troszkę mnie to razi.
- Spierdalaj!
- Okej, nie było tematu. Wracając do rzeczy. Jeśli uzna pan, że pańskie uprowadzenie jest faktem, to musi pan przyznać, że sytuacja ta wyklucza spokojny sen, prawda?
- No fakt, gdyby rzeczywiście ktoś mnie podpierdolił, to raczej na sen ochoty bym nie miał. ALE TO BZDURA!!! Jestem u siebie i nikt mnie nie porwał!!!
- Hmm... widzi pan. Wszystko zależy od punktu widzenia. Pan twierdzi, że nie został uprowadzony, wnioskując z posłania i ciepłej kołdry. Oraz z tego, że znajduje się pan w dobrze sobie znanym otoczeniu i nie odczuwa pan tego szczególnego zagrożenia, które zazwyczaj kojarzy się z dość nienormalnym stanem, jakim jest porwanie dla okupu. Czy dobrze wnioskuję?
- Wnioskujesz pan zajebiście dobrze i byłbym pełen zachwytu nad pana logiką i elokwencją, gdyby nie to, że jest kurewsko późno, jestem nawalony jak diesel, i chce mi się spać.
- Postaram się streścić. Pokazałem już pański punkt widzenia. Przyzna pan, że z założenia subiektywny, bo taka jego natura. Drugim punktem widzenia jest punkt mojego klienta, który utrzymuje, że tej nocy, a precyzyjnie mówiąc wczoraj o 23.47, uprowadził pana w okolicach tzw. Pigalaka...
- Halo!!! Gościu!!! Zastanów się, co ty pierdolisz, co? PRZECIEŻ LEŻĘ WE WŁASNYM WYRZE POD WŁASNĄ KOŁDRĄ!!! Jakże kurwa mogę być zakładnikiem?!
- To właśnie staram się panu wyjaśnić. Proszę mi dać parę minut.
- Mówże kurwa!
- Mój klient utrzymuje (i popiera to stosownymi dokumentami), że wczoraj o wyżej wymienionej godzinie porwał pana na ulicy Poznańskiej. Wsadziwszy pana do swojego nieoznakowanego samochodu zamroczył pana ciosem w potylicę, związał i zakneblował, dał do zgwałcenia swoim bodyguardom, którzy jednak nie skorzystali, po czym zawiózł do swojej tzw. mety na Sadybie i umieścił przywiązanego do krzesła w ciemnej i cuchnącej piwnicy. Ufam jego relacji, bo widziałem film wideo, który całą sprawę doskonale dokumentuje. Mogę panu, a nawet muszę, bo jestem zobowiązany do tego umową, przekazać kopię filmu, o którym mówię.
- No dobrze sklonowana owco. Powiedz mi w takim razie dlaczego leżę teraz u siebie, bawiąc się ptakiem pod moją własną puchową kołdrą, hę?
- Układ.
- Co?
- Układ. Zawarł pan układ z moim klientem, na mocy którego uwolniono pana pod warunkiem, że w ciągu 48 godzin zapłaci pan za siebie okup w wysokości określonej w umowie.
- CO???
- Tak. I muszę jako przedstawiciel mojego klienta wyrazić swoje niezadowolenie z faktu, że nie dotrzymuje pan warunków umowy.
- Co ty kurwa pierdolisz???
- Proszę pana. Zgodnie z umową, której kopie mam przed sobą, powinien pan po udaniu się do domu przywiązać do krzesła w ciemnej i cuchnącej piwnicy, i o głodzie i chłodzie przebywać tam do czasu, aż uiści pan określony w umowie okup. Jak się dotychczas zdążyłem zorientować, nie wywiązał się pan z zobowiązania.
- Panie!!! Pierdolisz pan bez sensu! To jakaś paranoja przecież!
- Nazywając akt notarialny, który pan podpisał paranoją, naraża się pan na dodatkowe nieprzyjemności. Takie niedotrzymanie warunków umowy może pociągnąć za sobą poważne konsekwencje prawne.
- Pierdolenie! Gówno! Chuj!!! Rozpierdalasz mnie człowieku pieprząc o porwaniach, piwnicach, notariuszach i prawie. Nic nie kumam i mam cię dość. Spadam bejb!
- Moment. Nieznajomość prawa nie daje mandatu do jego łamania. Zgodził się pan w obecności notariusza i świadków do bycia zakładnikiem dla okupu. Zgodził się pan uiścić stosowną kwotę za uwolnienie. Skorzystał pan wreszcie z dobroduszności mojego klienta, który zgodził się, by uwięził i torturował się pan sam. Na wszystko to są dowody i stosowne dokumenty.
- Ale...
- Nie proszę pana! Żadnego "ale" nie ma! To są fakty solidnie podparte prawem. Jeśli nie wywiąże się pan ze WSZYSTKICH punktów umowy, zniszczę pan przed każdym sądem dowolnej instancji. Pogrążę pana tak, że sam będzie pan sobie chciał zrobić z dupy jesień średniowiecza, żeby odczuć choć chwilową ulgę. Zrobię panu taki życiowy koszmar, że jedynym pańskim marzeniem będzie rychła śmierć lub przystąpienie do Samoobrony. Co pan na to???
- Emm... taa... co powinienem zrobić?
- Proszę czym prędzej przywiązać się do krzesła w jakiejś mrocznej i cuchnącej wilgocią piwnicy, torturować się (wystarczy psychicznie) - tu sugeruję telewizor z włączonym kanałem Romantica. Proszę także spożywać jedynie tanią ekspresową herbatę i batony Mars (ludzie mojego klienta przejęli właśnie TIR'a z ich transportem, więc jest tego pod dostatkiem). Proszę poniżać się oddając mocz w bieliznę i słaniać się z wycieńczenia i upokorzenia. Następnie po upływie 48 godzin od chwili uprowadzenia, czyli od teraz 39 godzin, uiścić należny okup, tj. dostarczyć (poprzez umyślnego) do biura mojego klienta potwierdzoną kopię przelewu równowartości ośmiu euro netto, na rzecz Fundacji Obrony Krasnali Ogrodowych z siedzibą w Zielonce pod Warszawą. Czy to jasne???
- Osiem euro???
- Netto!!!
- Przez pieprzone trzydzieści parę złotych mam robić z siebie idiotę przez dwie doby???
- Tak albo czapa.
- Czapa???
- Tak jest! Mój klient ma dość krasnalowych prześmiewców. Kasa albo czapa.
- Osiem euro?
- Netto.
- Da się zrobić.
- Ale niech pan pamięta - pęta, krzesło i wenezuelskie seriale.
- Jesuuu... no dobra.
- Tania herbata i Marsy.
- Dobra, da się zrobić.
- Nie! Nie da! MUSI!!!! To konieczność uwarunkowana notarialnie.
- No dobra już dobra. A nie mogę po prostu wpłacić tych pieprzonych pieniędzy jutro rano w banku?
- NIE!!! To ujęłoby patosu sprawie, za którą walczy mój klient.
- Tym krasnalom w sensie?
- Tak.
- Dobra, niech będzie.
- Dziękuję.

I w ten właśnie sposób zaangażowałem się politycznie. Tylko skąd ja wezmę osiem euro. Netto. O sznurze nawet nie wspominam.

Bezo

* - (pf), czyli historia z cyklu Pulp Fiction. :)

ani-mru-mru : :