Archiwum 24 lipca 2002


lip 24 2002 Kanapka
Komentarze: 4

Jestem w Anatevce. Potulnej, gościnnej, zawsze pełnej ciepłych serc Anatevce. Siedzę na dachu chaty starego, dobrego Tevie, razem ze Skrzypkiem zresztą. Gouda z Zeitlą przed domem na dużym drewnianym stole szykują śniadanie. Podśpiewują do melodii wygrywanej przez skrzypka,i są  takie rozpromienione...Jak zawsze...Tylko ja nie potrafię cieszyć się tym co mam. Nurtuje mnie jedno, przebrzydłe pytanie, na które od długiego czasu nie mogę znaleźć odpowiedzi. DLACZEGO KANAPKA SPADA MASŁEM NA DÓŁ???Nie dość że już spada to jeszcze tak złośliwie, by ubrudzic przy tym swoim spadaniu ulubiony dywan. A może powinnam cieszyć się, że kanapka to istosta w gruncie rzeczy martwa i po swoim akcie spadnięcia nie da nóg za pas,  a potem nocami  nie będzie straszyć mnie z ciemnego kąta... Marne pocieszenie. Upragniona, skrzętnie przygotowywana, długo wyczekiwana kanapka...I tak łatwo, przez swoją nieuwagę, lub przez szatańską moc kanapki, ją stracić...Napiszę petycję do szefuncia, tego na górze, żeby zrobił z tą kwestią porządek. I jak na to popatrzeć z nieco innej strony, to nie tylko o kanapki tu chodzi...

ani-mru-mru : :