paź 03 2002

Uniwirsitas alboStudium Generale, jak kto...


Komentarze: 3

Po interesującym ze wszech miar wstępie w formie immatrykulacji, potulnie rozpoczelam swoją uczelnianią "karierę". Kolorowy początek i jak dotychczas kolorowa kontunuacja. Nieostudzony  zapał wciąż emanuje i miejmy nadzieję emanować będzie. Z ochotą i w podskokach maszerowałam na wykłady, bo jak dotychczas wszystkie zajęcia były w formie wykładów właśnie.Zero konwersatoriów, ćwiczeń ani seminariów. Może to i lepiej. Jedynie łacina jak to zwykle bywa z językami była w formie lektoratów. Przemiła pani, nawet mnie pochwaliła hihih, że ładnie czytam:oP No, no ale talencisko ze mnie przeolbrzymie:oPSala rozmiarów mikroskopijnych, grupa około 10 osób. Przytulnie i sympatycznie.Byłoby piękniej, gdyby nie te kolokwia po czwartych , siódmych i kolejnych zajęciach:oP Jak dotychczas zagrzałam ławeczkę  jedynie na trzech wykładach i nie dlatego, że mam ciężki tyłeczek i zero ochoty na poranne a niekiedy również południowe zwlekanie się z łóżka. W woli wytłumaczenia na marginesie i to w nawiasiku napiszę, że jedynie trzy jak na razie się odbyły. Gramatyka opisowa  z prof. Kamińską.  Fonetyka, fonologia. morfologia, słowotwórstwo i fleksja, fleksja werbalna i składnia. Program w skrócie. A początek z grubej rury, bo z fonetyką w roli głównej. Ponad sto osób w sali Nehringa, wszyscy rządni wiedzy, a nieco spuścili z tonu gdy psorka zaczeła paplaninkę. Mało kto nadąrzał z notowaniem. Wniosek niezbyt optymistycznie nastrajający, lecz niestety bardzo prawdziwy i aktualny- mus przyzwyczajenia się do warunków i dodatkowe lekcje szybkiego pisania.Jak to zazwyczaj bywa z przeciwnościami losu i okrutnymi w swej naturze istotami pozaziemskimi mającymi niechybny wpływ  na  nasze życie, działaja w momentach najbardziej do tego nieodpowiednich. Mówiąc jaśniej z Gramatyki opisowej będzie egzamin w sesji zimowej i letniej zresztą też. Dreptając po temacie dalej małymi kroczkami przypałętały się wspominki o wykladzie  z niejakim panem doktorkiem Bednarkiem, moim najmniamuśniejszym zresztą. Jak wczoraj powiedziałam Arturkowi, że kocham normalnie gościa, to się delikatnie to określając "dziwnie" na mnie spojrzał. hihi:oP Każdy jednak pała do Bednarka jakimiś uczuciami. Można Go kochac albo nienawidzieć, ja wybrałam to pierwsze. Czarny kapelusz z duzym rondem, nieprzystrzyżony wąsik, papieros w łapce. Totalny maniak literacki. Daje upust swoim zainteresowaniom nie tylko na uczelni, ale prowadzi równiez program kulturalny Łabirynty sztuki i geberalnie jest fajnym facetem. Miło czasem posłuchać przepięknych humanistycznych wynurzeń na dodatek idących w parze z poprawną polszczyzną. Podziwiać i naśladować. Tylko tyle nam pozostaje.Wykład z wprowadzenia do nauki o literaturze miał charakter właściwie wstępu. Uniwersitas a Studium Generale. Historia Uniwersytetu w ogóle, potem uniwersytetu w Polsce. Ciekawe rzeczy i w mniamuśnej formie.Żart ma pan Bednarek wyszukany i nawet gdy uświadamiał nas, ze jestesmy nikim i zrównywał z błotkiem, nikt nie miał Mu tego za złe. A  wogóle to On fiołkiem nie jest, nie trzeba Go podziwiac, oglądać ani wąchać tym bardziej, trzeba tylko słuchac, bo on jest po to by nas nauczyc.Oj działo się działo. Dziś  natomiast miałam wykład z Historii literatury. Jeden jedyny wykład w ciągu dnia i to o 14.20. Starsznie sie chciało mi  się na niego dreptać.  Było jednak milutko i całkiem sympatycznie. na podstawie " Do Pani" Kochanowskiego Ślęchowa uświadamiała nam dlaczego na polonistyce jest w ogóle taki przedmiot jak literatura, po co uczyć się tego co było i dlaczego na budownictwie nie uczą się sie historii a my musimy:oP I tak mnie nie przekonała.... hi hi

ani-mru-mru : :
04 października 2002, 13:49
A wiesz, że ja to Ci zazdroszczę tego wszystkiego... No może nie w odniesieniu do polonistyki, ale do życia studenckiego ogółem.
asmik
04 października 2002, 12:27
chiałabym usłyszeć ten powód (ale elita z tych humanistów):)
03 października 2002, 19:28
a ja zyczem zeby ci juz tak zostalo.z tym zapalem:)

Dodaj komentarz