wrz 20 2002

Przyjaciel na talerzu


Komentarze: 0

"Przyjaciel na Talerzu"-  fragmenty rozmowy Renaty arendt-Dziurdzikowskiej z Wojciechem Eichelbergerem

-Czy zwierzęta są do jedzenia?

-Zwierzęta są do kochania, nie do jedzenia.

-Przecież kochamy zwierzęta, ale to nie przeszkadza nam zabijac ich i zjadać. Jak to się dzieje, że jedzenia mięsa nie wiążemy z faktem zabijania, z cierpieniem zwierząt?

-Od dziecka jesteśmy w tej sprawie uczenie hipokryzji. Małe dzieci bardzo kochają zwierzęta. Dziecięca miłośc do zwierzat jest naturalna i wszechogarniająca.Gdy byłem dzieckiem, wszystko co żyje-pies, kot, koń, ptak, motyl, robak, ryba, meduza, jaszczurka czy wąż-przedstawiało sobą jakieś zachwycające objawienie. Ku utrapieniu mamy hodowałem z bratem w domu, co się dało. Sporo czasu w dzieciństwie spędzałem na wsi. Pamietam jak godzinami przesiadywałem w żłobie u pewnego konia. Uwielbialem patrzeć jak zanurza w owies swój wielki pysk, wydmuchuje nozdrzami powietrze i powoli, cierpiwie żuje. To był ogromny, pociągowy koń, spokojny i silny. Dobrze było byc blisko niego. Moje dziecięce serce pełne było zachwytu i przywiązania do wielu różnych zwierząt. TO z nimi przeżywałem swoje pierwsze miłości. Myślę, że niemal każdy dorosły, jeśli mu pamięć dopisuje, odnajdzie w sobie podobne wspomnienia. A mimo to, jak większość dzieci jadłem mięso.Z pewnością któregoś dnia na moim talerzu wylądowało "mięsko" albo "kotlecik". Dziecko nie wie przecież, skąd się wzięło "mięsko". Nie było świadkiem zabijania tego zwierzęcia. Pyta więc rodziców, co to jest. Wtedy wyraźnie zmieszani rodzice mówią mu, że "to taki kawałeczek cielaczka albo kurczaczka, albo świnki". Dziecko jest zaskoczone, zaczyna mieć pierwsze wątpliwości. Pyta zatem, co się stało z tym kurczaczkiem. Czy to znaczy, że został zabity? Wtedy słyszy, że został zabity jakiś inny kurczaczek. Nie ten, którego zna i lubi. W ten właśnie sposób uczymy się hipokryzji i podwójnej moralności. Rozpoczyna się w nas proces  wewnętrznego rozszczepienia na dwie nie mające ze sobą nic wspólnego części. Jedna przeżywa w związku ze zwierzętami niestety już nieprawdziwe, egzaltowane miłosne wzruszenia,a  druga zachwyca się smakiem mięsa i udaje, że nie ma nic wspólnego z zabijaniem. Już jako dzieci całujemy i pryztulamy zwierzatka, jednocześnie nieświadomie uczestnicząc w ich zabijaniu. Świat naszych wyższych uczuć oddziela się całkowicie od świata kuchni i stołu. Zwierzeta, które żyją obok nas i mają swoje imiona, nazywamy przyjaciółmi. Cała anonimowa reszta jest do zabicia i zjedzenia. Zaczynamy żyć podwójnym życiem.

- Rozmawialam niedawno z wrażliwym mężczyzną, właścicielem gospodarstwa rolnego. Ma dużo zwierząt, które- jak twierdzi- bardzo kocha. Te, które zabija, sprzedaje, ponieważ nie byłby w stanie ich zjeść. Dla swojej rodziny kup8uje mięso w sklepie. I jeszcze jeden przykład. Kilka lat temu byłam w delegacji we Włoszech. Organizatorzy pokazywali nam, dziennikarzom ze Wschodu, nowoczesny zakład przetwórstwa mięsnego. Nigdy nie zapomne przygnebiającego wrażenia, jakie zrobiło na nas to miejsce. Pracownicy przy tasmach z fragmentami zwierzęcych ciał byli bladzi i apatyczni, niechętnie odpowiadali na nasze pytania. Czuliśmy się jak w grobie. Przez wiele godzin po tej wizycie nie moglismy dojść do siebie. A jednak wieczorem na banikiecie niemal wszyscy jedliśmy szynkę parmeńską...

-Tak objawia się owo rozszczepienie, o którym mówilem wcześniej. Gdy w okolicach trzydziestki zacząłem robić wewnętrzne i zewnętrzne porządki w swoim zyciu i m.in zdecydowalem się na wegetarianizm, bardzo pomógł mi tekst, na który natknąłem się w książce Philipa Kapleau " Ochraniać wielkie życie": : Od setek tysięcy lat z mięsa duszonego w garnku saczy się wywar żalu i nienawiści, którym tak trudno jest położyć kres. Jesli chcesz wiedzieć, skąd się na świecie biorą nieszczęścia wojen, wsłuchj się w rozpaczliwy kryzk odchodzący z rzeźni o północy" Ktos mógłby zapytac jaki jest związek między jedzeniem mięsa a wojną. Myślę, że bardzo wyraźny. Po to, byby móc brać udział w szaleństwie wojny i zabijac ludzi, najpierw musimy sie wewnętrznie rozszczepić. Tak jak dzielimy zwierzęta na te do kochania  i na te do zabijania, tak samo musimy powdzielić ludzi- na tych, których kochamy i na tych znienawidzonych, których można, a nawte trzeba zabić. Wojna jest tragicznym wyrazem ludzkiego rozszczepienia, którego prototypem może być nasze dziecięce doświadczenie z kurczaczkiem do głaskania i kurczaczkiem do jedzenia.

-Chcesz powiedzieć, że jedząc zwierzęta, wlączamy się w obieg zabijania, pryzkładamy rękę do wojen?

-Na ogół nieswiadomie, ale tak. Świat jest całością, w której kazde zdarzenie nieuchronnie pociąga za sobą następne. A my ludzue, pozostajemy w nieustannym stanie wojny ze światem przyrody. W beslitosny, bezwzględny sposób, na skalę przemysłową eksterminujemy niewyobrażąlne ilości zwierząt, fundując im swoiste obozy koncentracyjne i komory śmierci.

-:Gdyby sciany w rzeźni były ze szkła, nikt nie jadłby mięsa-powtarza Poul McCartney. Relacje tych, którzy widzieli jak zabijane są zwierzęta, to horror. " Widziałam świnie niezdolne do chodzenia i stania na własnych nogach, zaciągane siłą do rzeźni; oklaeczone zwierzęta, które wlokły za sobą własne wnętrzności"-pisze w książce " Milcząca arka" Juliet Gellatley, angielska działaczka wegetariańska. Zdarza się, że żywe zwierzęta są obdzierane ze skóry...

-Niestety, to straslziwe cierpienie zwierząt staje się integralnym składnikiem kawałka mięsa lądującym na naszym talerzu. Mięso zwierząt rzexnych zawiera w sobie nie tylko ogromną ilośc adrelanliny, ale także innych toksycznych substancjizwiązanych z ogromnym stresem, ajki przeżywają one na etapie hodowli, w transporcie i w ubojni- jak to się teraz elegancko mówi. Zawiera też środki chemiczne, którymi karmione sa zwierzęta, takie jak powodujące szybszy przyrost masy anaboliki i antybiotyki stosowane profilaktycznie przeciw epidemiom zwierzęcym.

-Gdybyśmy nie zabijali, nie bylibysmy w stanie przeżyć-twierdzą ci, którzy jedza zwierzęta. W końcu rośliny też czują.

-to kolejne fałszywe alibi tych z nas, którzy sa przywiązani do mięsa. Nie wykluczam, ze rośliny czują, ale na pewno znacznie mniej niź zwierzeta. Wystarczy spojrzeć zwierzęciu w oczy, posłuchac jego głosu, żeby dojrzeć nasze wyraźne z nimi pokrewieństwo w sposobie doświadczenia radości i trudów życia. Dlatego przeciez potrafimy nawiązywac ze zwierzętami tak silne więzi emocjonalne. Z roślinami tak nie jest. Pójdźmy do sadu, zerwijmy jabłko i poczujmy, jak przezywa ten rodzaj "zabijania". A później własnoręcznie zabijmy kaczkę albo świnie.Wtedy zdamy sobie sprawę na czym polega różnica. Nawet zabicie zwierzęcia tak niepozornego i odległego od nas gatunkowo jak żąba jest bardzo bolesnym przeżyciem, jeśli uczynimy to z pełną świaodmością. Gdy studiowałem, na zajęciach z fizjologii dostaliśmy polecenie, aby każdy zabił żabę, a potem wypreparował jej serce. Okazało sie, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, że trzymanie w ręku skazanej na smierć żaby i przecinanie rdzenia kręgowego, a potem wyraziste odczucie jej wyprężającego się w śmiertelnym skurczu ciała było bardzo trudne i bolesne. Na koniec okazało się, że serce tej żaby odłączone od wszystkiego, zanurzone w fizjologicznym płynie biło jeszcze pół godziny.....

ani-mru-mru : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz