Pociąg z Wroclawia do Poznania podjeżdza...
Komentarze: 1
Wygramolili się o szóstej. Ochoczo, nie ochoczo, whats a different. Mi tam się oczy śmieją, bo widzę w perspektywie dzień bez konglomeratu myśli róznorakich. Gorzkich, o lekceważeniu, o nie zauważaniu. Matka od dwóch tygodni lata jak kot z pęcherzem po operetkach, szkolach tańca towarzyskiego, krawcowych, koleżankach mających pojęcie o modzie, tudzież córki, które mają pojęcie o modzie, po koleżankach koleżanek i po wszystkich miejscach, w których na oko napatoczyć moglyby się skukienki do fryzury wieczorowej i dziennej na dzisiejszy poznański konkurs. Resztę czasu spędza z Gośka w zakladzie i prawie, że na rękach do domu ją przynosi, no bo zmęczona i nogi jej w dupę wlażą, ręce też. Po czym jest kolejna konferencja dotycząca strategii na konkurs, oszacowanie zysków i strat oraz umiejętności już osiągnietych, oraz tych, które jeszcze trzeba zdobyć. Miejsce narady:duży pokój. I ani się waż zapytać o coś, ani się waż wściubić nosa by być w temacie, bo uslyszysz tylko:"A co cię to obchodzi", tudziez jakiś dosadniejszy zwrot, do którego chcieć nie chcieć już się murzynek bambo przyzwyczail. No i milczenie matki, albo:"Gośka, przestań" od czasu do czasu. Wspominać nie muszę chyba, że zupelnie bezskuteczne"Gośka przestań" i takie raczej poblażliwe. W każdym razie Gośka po takim"Gośka przestań"czuje się jakby ktos ją po glowce poglaskal, a ja jakby mi ktos wmorde z pięści szczelil. O nie....przesadzilam....jakby w mordę szczelil to po tym, jak próbuję uzyskać od pani mamy dwa zlote na bilet, a gośka na to zza pleców:"A idź sobie do pracy". No bo to jasne, że pracuje tylko ten, kto caly dzień spędza na nogach i dlubie coś rękami, po czym wraca prawie z glową pod pachą do utęsknionego domu i....po pięciu minutach idzie na balety. No bo osoba pracująca umyslowo to....no w każdym razie to żadna praca...Więc jakby ktoś slyszal o etacie sprzątaczki dla mnie, to chyba będę musiala się podjąć.Technik organizacji reklamy ze specjalizacją dziennikarstwo i public relations z brudną szmatą w ręce i hejaa.. Albo może zapytam się Gosi....no może choć swoje buty czyścić pozwoli...Ale bylabym niesprawiedliwa, drodzy państwo gdybym pominela fakt, który mial miejsce wczoraj:
Wchodze do kuchni i grzebie w szafce co by jakieś ciasto wyciągnąć, w kuchni ciotka Baśka, mama i Majka, Aśka - fryzują się przed wyjazdem, Majką w roli damy do towarzystwa.
-Albo mi się wydaje, albo schudlaś...- za plecami Majka się mi przypatruje
-Schudla? To malo powiedziane. Ona strasznie schudla.- ciotka Baśka w odpowiedzi...
-Przecież ręce, to ma już takie jak patyki, a na buzi przeźroczysta.- mama
-Dziecko bo ty nam jeszcze w jakąś anoreksję wpadniesz...-Majka
-Ty mi lepiej powiedz jak to się robi- Aśka zdeterminowana...
I obiadek dostalam i wonko wytrawne do obiadku, i zainteresowania krztynę..
Drugi i znaczacy objaw zainteresowania to telefon od ciotki Edyty. Zaoferowala się, że pożyczy mi pieniądze, żebym jechala z nimi...I nikt nie zakumal dalej, ze to nie chodzi o ten glupi wyjazd, tylko chodzi o caly splot sytuacyj, które mają miejsce nadal, a które sprawiają, że....no trochę zainteresowania, ludzie...od wlasnej matki. To dużo?
Dodaj komentarz