sie 27 2002

Pan Łubuduuu


Komentarze: 1

Wróbelka Cwirka, ćwir, ćwir, jako szczwana malutka, słodziutka bestyjka, skromny ancymonek do tego niemziernie,który zawsze szczęsliwie laduje na swoich zgrabniutkich, hi hi łapkach, wczoraj stał się obiektem realizacji bezlitosnych praw pani mamusi natury,ćwir, ćwir. Dała bowiem znać o sobie pani N,a  raczej przypomniała Ćwirce, że Wróbelka, o dziwo, jest kobietą...!!!A dziś, dla kontrastu, Ćwirka stała się obiektem wyładowań resztek nerwowych odruchów niejakiego Pana Łubuduuu, które to traktowanie ani troszeczkę, ćwir, ćwir nie przypomina traktowania jakie pryzstało kobietom ze strony mężczyzn, ćwir, ćwir.Imię pana Łubudu jest imieniem swego rodzaju roboczym, do celów powstania tego wróbelczego wystąpienia,ćwir, ćwir, lecz Ćwirka otwarta jest na wszelkie propozycje nazwy i oczekuje na kreatywne pomysły pod mailowym adresem, lub, co prostsze, w komentarzach, ćwir, ćwir. Pan Łubudu jest zjawiskiem zewsząd znanym i popularnym, ćwir, ćwir, jednakże nie przez wszystkich  określonych jakas konkretną definicją,ćwir, ćwir, aczkolwiek widoczne tak samo jak zachód czy wschód słońca i tak samo jak owe zjawiska, nie do zatrzymania, ziemskimi sposobami, ćwir, ćwir. A swoją drogą, ćwir, ćwir, Ćwirka zastanawia się coraz częściej nad sposobem zatrzymania słońca,ćwir, ćwir, a przynajmniej nad zmniejszeniem jego mocy promieniowania, które ostatnio bezlitośnie mierzwi piórka na ćwirczych czarniutkich skrzydełkach i skrapia ćwirczy malutki nosek zimnymi, nieprzyjemnymi kropelkami potu, ćwir, ćwir,Więc  z tego miejsca Ćwirka wystosowuje apel, do wszelkich, ćwir, cwir, stworzeń, które posiadają zdolności parapsychologiczne, albo jakies coperfildowskie, mogące zgasić słońce, chodź na sekund parę, cwir, ćwir, Cwirka będzie bezgranicznie wdzięczna.Poza tym Ćwirka obiecuje, że któreś z kolejnych blogowych wystąpień  poświeci, temu niezywkle interesującem zjawisku jako powiedzmy, ćwir, ćwir, Ćwirka -Kopernik. Ale jak zwykle ćwir,ćwir Cwirka odbiega od tematu, co jest zjawiskiem tak samo zesztą częstym jak działania pana Łubudu, zatem wystarczy porównać oba zjawiska by przekonac się o olbrzymiej częstotliwości szczwanych poczynań niejakiego pana Łubudu.Niektórzy użytkownicy ksiąg zaklęć przeciwko destruktywnej mocy pana Łubudu, cwir, ćwir, porównuja go do zatajonej w chaszczach sawanny tygrysicy, ćwir, ćwir, czyhającej cierpliwie na swoją ofiarę. By ja napaść z nienacka, drastycznie rozszarpać ostrzami, bezlitosnych pazurów, wyssać wszystką krew i rozkoszować się jej bólem ofiary, ćwir, ćwir.AAAAApppsikkkk....O niech to!Albo Ćwirka rozchorowała się na samą myśl o bestalskich możliwościach pana Łubudu, albo to sam zainteresowany próbuje zatrzymać Ćwirke przed powiadomieniem świata o jego destruktywnym działaniu i istnieniu w ogóle, cwir, ćwir, O nie panie Łubudu!Ćwirka nie da się nabrać na pańskie, ćwir, ćwir metody!OOOOOO! I ziewaniem tez mnie Pan nie powstrzyma. Ani naprzemiennym ziewaniem i kichaniem!!!Ostrzegam, cwir, ćwir.!!!I niech pan nie próbuje ssania w ćwirczym bzusiu, ćwir, ćwir, dzwonka do drzwi, potrzeby wysiusiania się, ani samolotów terrorystów kamikadze bin Ladena, ani wojsk Arafata!!!!!ćwir, ćwir!!!I tak i tak Ćwirka opisze pańskie, ćwir, ćwir dokonania. Pewnego dzionka pięknuchnego, mniamuśnego, otworzyła Ćwirka swoje zieloniutkie oczęta, przeciągnełą się lekuchno, wyciągnęła swoją jedną nóżkę, koniecznie prawą, Ćwirka zaznacza, spod kolderki cieplutkiej by postawić ją szybciorkiem  na podłodze, następnie zwlec wróbelczy kuperek i główke,ąż tu nagle....łuuuubuuuuduuuu....talerzyk z resztką mleczka i płatkami Gold Flakes, pozostałościami z ćwir, ćwir, kolacji z dnia poprzedniego, wylądował na owej ćwirczej podłodze.Nożka Ćwirki stała się, ćwir, ćwir, mleczną nóżką z domieszka Gold Flaksów, taka mniamuśna, że tylko ją schrupać, ćwir, ćwir. Panie Łubuduu, no extra zaskakujące posunięcie, ćwir, ćwir, takiej akcji, Ćwirka musi się przyznać, bez bicia, nie spodziewała się, ćwir, ćwir. Jest pan mistrzem zaskoczenia, panie Łubuduuu, ćwir, ćwir. Zwlekła się Cwirka z łóżka, wymamlana w mleku i Gold Flakesach postanowiła wybrać się, ćwir, ćwir, do łazienki po szmate, ale przede wszystkim umyć ćwircza, nóżkę, ćwir,ćwir.Zaczłapała, odkręciłą wode w umywalce, wsadziła łapkę i............aaaaaaaaaaa.......... ćwir, ćwir..Woda miała temperaturę zbliżona do temperatury nosków pingwinów na biegunie północnym, ćwir,ćwir. Wróbelka wydała tak głosny dźwięk ze swego prawie, że zamarzniętego gardziołka(prawie łamiąc lody przy tym), bo temeratura wody zdąrzyła przeszyć całe ciało Ćwirki, że aż wróbelcza mamusia w podskokach przytuptała na miejsce zdarzenia i z lekkim zdziwieniem na buziulce zapytala co się stało, ćwir, cwir. Ćwirka czym prędzej postanowiła zabierać kuperek z łazienki, która także nawiedził pan Łubuduuuu, wyleciała na ćwirczy przedpokój, zrobiła maluteńki kroczek i .....łubuduuuuuu....rozpłaszczyła się jak długa na śliskich jakoś dziwnie tego dnia kafelkach na podłodze, ćwir, ćwir.Autorzy disneyowskich kreskówek domlowali by z pewnością w tamtym momencie liczne gwiazdki nad główką Cwirki, ćwir, ćwir. Zakręciło się wróbelce w łepku, a kuperek zdaje się przybrał kolor, sliwkowo, malinowo, gruszkowo, jabłkoow, czereśniowy i bolal niemiłosiernie, cwir, ćwir.Na szczęście, łapki, nóżki, łepek, nosek, oczka cale już  w łezkach  z ćwirczej bezsilności, bzusiu, piórka czarniutkie i skrzydełka dwa, były na miejscu, ćwir, ćwir. Zebrala się Ćwirka czym prędzej z tej podłogi, żeby dłużej nie przypominac rozkwaszonego pomidora, wziela w płucka duuuży wdech i pomyślała, ze w takiej chwili przydala by się gorąca herbatka Lipton Earl Grey,ćwir, ćwir, bo on jedynie dobrze działa na skołatane ćwircze nerwy, ćwir, ćwir. Potuptała do kuchni, podeszła do szafki, podniosła czajnik, już chciała dolać wody i właczyć by się nagrzala, gdy nagle...łubuuuuduuuu....tym razem to czajnik, już nie Ćwirka, wylądował na pdłodze, ćwir, ćwir, Woda rozprysła się po kafelkach i oparzyla, (bo jak się okazalo przed chwila co wróbelcza mamusią robiła sobie kawe i woda była goraca), skaranie boskie, ćwircze nóżki...auuuuuć..ćwir, ćwir... A pan Łubuduuuu wychylił się  z zarogu, ze szczwanym , szelmowskim usmieszkiem na swej oblesnej wyimaginowanej buziulce......

ani-mru-mru : :
29 sierpnia 2002, 13:02
Jak GO nazwać... moze po prostu PECH?

Dodaj komentarz