Mrówka...
Komentarze: 2
Nie jestem super-dobrym Aniołem ze złotą aureolą nad głową. Mam czarne pióra, rogi i ogon.To burzy wizerunek potulniaczka. Majtam sobie nim na wszystkie strony kiedy chcę i jak chcę.Od czasu do czasu przejadę nim po czyjejś mordce , gdy się przypadkowo napatoczy i zostaje taka fajna szrama.Naznaczenie złem do końca życia. Przeciez zło jest zaraźliwe. Sama też taką mam, bo kiedyś nie zdążyłam prysnąć. Na niektórych sprawiam wrażenie jakbym ziajała palącym ogniem niczym smok wawelski co minutę, bo uciekają i nawet nie oglądaja się do tyłu, Nie próbuja udawać, że choć w przeszłości byłam niebiańska, anielska, no, powiedzmy, że nawet nie uznają mnie za byłego pół-Anioła.Cóż, szczerość jest w cenie.A prawda, nawet ta najgorsza stoi wyżej w moralnej hierarchii niż najpiękniejsze kłamstwo. W reku mam miotłę, w drugiej brudną ścierę, a w zębach wiadro z pomyjami i najwyraźniej tu chyba tylko sprzątam.Szczoteczką do zębów codziennie myję kible. Acha i zapomniałam o motorku w dupce, który mnie napędza i złudnie dodaje siły.Zaprogramowany na ciche chodzenie. Wszystko przemyślane dogłębnie. Byle nie wadzic nikomu. Ale z drugiej strony to co komu do tego jak i tak mniejsza o to. Mniejsza o mnie.Podrzędnego utracjusza.Wszyscy maja mnie w swoich szanownych dupkach. Nawet tutaj.Albo po prostu ktoś mi władował na łeb czapkę niewidkę,jak nachyliłam się, żeby wyszorowac wannę. Zrobił to oczywiście z opieki nademną przerażony zbliżającym sie pogorszeniem pogody, przeciez okno w łazience było otwarte. Tylko, że mu nie wyszło i z półki zamiast wełnianej zciągnął taką co mnie czyni niewidzialną.Trzeba go usprawiedliwić. To z troski. Poza tym to nic złego. Kwestia przyzwyczajenia.Przecież mało kto niechciałby być choć na chwilę niewidzialny. Ja jestem. Oczekuję zazdrości. Ale jakoś jej nie widze. Fakt. Syf zakurzył mi oczy.A propos, czy tu nie ma mniejszych literek jeszcze?Bo te jakoś kolą w oczy.Są za duże zdecydowanie. Lepiej by było jakby ich nie było. Macie jeszcze jedną czapkę niewidkę??? Dobra, chociaż pół. Albo po prostu olejcie ciepłym moczem. I tyle. Mnie też możecie. Zresztą i tak to robicie bez mojej zgody. Ia tak nic nie znaczę. A jakby to było gdyby mnie nie było?Hmmm..zastanówmy się. Czy wnosi coś w życie śmierć mrówki na torach, zmiażdżonej przez lokomotywę z wielkim spłaszczonym nosem....Bynajmniej.Chyba, że ktoś kroczy przez życie z lupą w garści. A poza tym przecież życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową, zatem kiedyś i tak nastąpi koniec.Bez znaczenia kiedy. Prawda?
Dodaj komentarz