Maluteńkie bazgrołki
Komentarze: 5
Yhm...yhm,,od czego by tu zacząć:oP Tyle się wydarzyło ostatnio, że właściwie trudno sformułować jakikolwiek wstęp. A przecież gra wstępna to jest to:oP Zapachniało prowokacją o której dziś z Miśkiem odrobinkę dyskutowaliśmy:o)No właśnie. Trza by było zacząć od początku, czyli od tego,że Misiek przyjechał. Rety ile ja się naczekałam, lecz po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło:o)A wyszło przemniamuśnie jakby powiedziała Ćwirka, ćwir, ćwir:o) A właśnie coś mi Ćwirka dziś uciekła. Ale nic to będę ja:o) Jestem chyba szczęśliwa. To "chyba" jest na ewentualny margines błędu:oP Zawsze może przecież się zdarzyć, nawet w najskrupulatnie wykonywanych obliczeniach:o)W końcu dostałam swoje upragnione buziaczki. Najsłodziejsze jakie tylko są. Kochaniutkie.A szczerze mówiąc, to tyle ich było, że ojoj. Nie na nerwy np mojej mamuśki. Hehe...choć i tak cierpliwość to Ona ma. I szare komórki ćwiczy ostatnio zastanawiając się co robimy w moim pokoju do drugiej w nocy:oP A niech ćwiczy, myślenia nigdy nie za wiele. Więc jest fajnie, ogólnie rzecz biorąc. Jestem na etapie wdrażania w Miśka umiejętności mówienia o uczuciach. To sztuka, której jeszcze nie opanował. Ma charakterek cwaniaczek. Ale kilka chwilek i rozpracujem moje kochanie:oP hihih. Zresztą sam się na to zgodził. Wręcz sam zaproponował:oP Dobrze będzie. Niestety muszę znów rozstać się z Nim na parę chwilek. No, może trochę dłużej niż parę chwilek, ale w zestawieniu z trzema miesiącami to jest maluteńkie ziarenko piasku na pustyni:o)Trzy dni. Znów jedzie do domciu. Jejku. I to weekend. A mogłoby być tak slicznie.Czuję, że tez nie jest Mu z tym dobrze. Że znów musi mnie zostawić:o( Ehh, nio wybaczam, nio. A cio mam zrobić:oP Wyjścia za bardzo to nie mam. I tak jestem szczęśliwa... O uczelni jutro:oP
Dodaj komentarz