kwi 14 2003

Farbnięci pędzlem i piórem:)


Komentarze: 2

"To chyba jest wtedy, gdy po raz pierwszy budzisz się obok. Nie, nie żadna fizyczność, niekoniecznie zbliżenie w popularnym tego słowa znaczeniu, po prostu trochę godzin obok siebie, wspólne kołysanie w objęciach Morfeusza, jedno powietrze ponad wami wypełnione jednością oddechów, splecione ramiona, policzek na ramieniu, uda oplatające udo, chuchanie w szyję, chichotanie we wspólną poduszkę, wzburzona jedna kołdra. I obojętnie, czy dodać do tego słońce wpadające przez żaluzje, czy deszcz dobiegający zza zasłoniętego okna i półmrok. Obojętnie, czy świt, a może już gwar południa, czy poranek na wsi, czy witanie dnia w centrum dużego miasta. Bezpieczeństwo jest jedno. Twoje... przy Nim. Tak to czujesz. Tak to wiesz.
To jest też wtedy, gdy żegnając go u progu mieszkania, lustrując jak zakłada kurtkę i buty jakby od tego zależało twoje życie, pytasz nagle, takim cichym, ciepłym, łagodnym głosem, czy nie mógłby zostawić ci coś swojego, bardzo swojego, a kiedy z uśmiechem podaje ci plan zajęć na przykład, pierwszą rzecz wyciągniętą z plecaka, promieniejesz.
Przyciskasz te kartkę mocno do piersi, on przytula, słuchasz rytmicznego stuku i wiesz, że to twoje serce. Po prostu to wiesz. Będąc zakochanym, jakoś częściej zwracamy uwagę na bicie serca. Na wilgotne dłonie. Na rozpalone oczy. Prawda? Chyba i nawet to ciało już mniej - tylko - nasze...
A to „Zjadłaś? Niee, zjedz do końca”. A „Masz temperaturę, kładĄ się do łóżka, zaraz zrobię herbatę. No już, bez dwóch zdań kochanie.” Fukamy na to, prawda? A i tak grzecznie jemy, łykamy, popijamy, kładziemy się, przykrywamy, otulamy swetrem, by tylko usłyszeć to upragnione, magiczne : „Moja grzeczna dziewczynka”.
Ile jest magii w geście gładzenia miejsca pod twoją powieką, mniej więcej tam, gdzie rysuje się dolną kreskę kredką, gdy po zafundowaniu sobie powodzi z łez pytasz, posmarkując : „Rozmazałam się?”, a on tak właśnie gładzi te miejsca, końcem kciuka, drugą rękę trzymając ci na czole i śmiejąc się, opowiadając wariackie dowcipy, by tylko cię rozbawić, jak ze skupieniem obserwuje twą twarz i pyta : „Już? No, już?”, całując ciepło, ocierając ci łzy wierzchem dłoni, delikatnie przyciskając policzek do własnego ramienia i głaszcząc.
To jest wtedy, gdy gnasz jak wariatka, robisz coś na szybko, chaotycznie, że aż samą siebie zadziwiasz, przystajesz na chwilę, zdyszana i pytasz : „Po co ja to robię?” Po sekundzie rozpromieniasz twarz – aha, dla niego przecież. I już wszystko inne. Gdy odkrywasz w sercu, tym do tej pory tak twardym, zastygłym, jakby nieczynnym instrumencie, oprócz czułości, oddania i ciepła również skłonność do poświęceń."

Chichotanie we wspólną poduszkę, wzburzona jedna koldra i rączka na brzuszku:)Tak, tak.Obowiązkowo. Rączka na brzuszku. Dobranoc:)

ani-mru-mru : :
MF
14 kwietnia 2003, 22:39
Te, że ten tego...telefon wpadl mi do kanału...:oP...nie, no dobra...pani na portierni zjadla:oP...a tak naprawdę, to faraonka sasiadów przydepla:oP więcej grzechów nie pamiętam,za wszystkie serdecznie żaluję i obiecuję poprawę, czy jak to szło:oP
asmik
14 kwietnia 2003, 22:34
ja rozumiem że jak się kocha to świata poza Tym Jedynym nie widać ale do mnie nawet małego sesemeska nie wysłałaś chlip chlip

Dodaj komentarz