wrz 24 2002

Co, dlaczego i po co?


Komentarze: 6

***

-Czy Pan jest samotny?

- Hm... tak, jestem samotny.

-A czemu Pan jest samotny. Rozestał sie pan z żoną?

-Nio tak rozeszłem się z żoną.

-A czemu się Pan rozestał. Nie mieliście wszystkiego tak samo?

-No właśnie,mieliśmy dużo rzeczy, które nas różniły.

-Bo żeby być razem to trzeba mieć wszystko takie same?

-Dokładnie tak.

-I wtedy można być razem aż do śmierci?

-Nawet należy być razem aż do śmierci.

- A ma pan dzieci?

-Mam dzieci.

-A dzieci z kim są?Z Panem, czy z pana żoną?

-Troche zemną, trochę z żoną. Bo wiesz, one już są dorosłe. Juz się pożeniły..

-I Pan jest teraz sasmotny i Pana żona jest samotna...

-Żona nie jest tak do końca samotna, bo ma drugiego męża...

- A czemu pan nie ma drugiej żony?

- Bo wiesz, nie spotkałem jak dotąd odpowiedniej kobiety.

- A wie Pan , ja się zastanawiam z kim będę kiedy moi rodzice się rozestają. Bo wie, Pan, Oni są jeszcze młodzi, ale jak się zestarzeją, to będą mieć wszystko różne i się rozestaną...

-To będzie zależało od Ciebie z kim chciałbyś być..

-Ale ja nie umiem wybrać....

***

- Pani jest smutna?

-Nie nie jestem smutna, a czemu tak myślisz?

-No bo Pani tu sama siedzi. Pani jest chyba samotna?

- No jestem już stara i samotna.

- A co jest dla Pani najważniejsze w życiu?

-No, a jak myślisz, co jest najważniejsze?

-Według mnie to..zdrowie i pieniądze.

- Oj tak dokładnie. Zdrowie jest najważniejsze. A pieniądze trochę mniej..

-A czemu jak Pani tak wskazuje ręką to ta ręka Pani tak lata?

-Wcale nie lata...

- A Pani już jest stara...

-Jestem...

-A nie boi się Pani śmierci?

-Nie boję się. Wiesz, jak jest się już coraz starszym, jak lat pryzbywa, 5, , 10, 15, 20 itd, to człowiek coraz mniej sie boi śmierci.

-A Pani ile ma lat.

-Oj dużo. Osiemdziesiąt.

-To wcale nie jest dużo.

- Dziecko, dużo dużo..

-To jest zaraz po dziewiećdziesięciu prawda?

-Nie chłopczyku, do dziewięćdziesięciu to jeszcze trochę brakuje. Jeszcze dziesięć lat trzeba czekać...Lata lecą. Najpierw człowiek młody, potem staje się kimś...A potem się starzeje..

-A Pani kim się stala?

-Ja? Pracowałam w szkole

-Była pani nauczycielką?

-Tak właśnie byłam nauczycielką, a potem ręce odmówiły posłuszeństwa. Zestarzałam się , nie mam rodziny...Wiesz, najważniejsza w życiu obok zdrowia jest akceptacja...Ale Ty pewnie nie wiesz co to znaczy akceptacja..

-A co to znaczy?

-To znaczy być zadowolonym ze świata, z życia

-A tak tak, akceptowac coś

-Właśnie

-A Pani jest zadowolona z zycia?

-Kiedyś byłam...Teraz już jestem stara..Jestem sama. JAk sie ma rodzinę to jest dla kogo żyć...

-A często pani płacze?

-Oj bardzo często. Nawet teraz chce mi się płakać. ....Niestety koniec rozmowy....Przepraszam nie moge mówić.

-To dowidzenia.

-Dowidzenia...bądź zdrowy

-Ja również zyczę Pani zdrówka. A będzie Pani tu jutro? Na tej samej ławce?

- Będę.

- To dobrze , ja też będę..

 

***

- A czemu ma pan tak związane drutem okulary?

-Bo mi się zepsuły.

- A czemu nie kupi sobie Pan nowych?

-Bo nie mam pieniędzy

-Aha...

***

- A co pani robi?

-Zbieram śmieci.

-A czemu pani zbiera śmieci?

-Bo wiesz chłopczyku... nie ma pracy, nie ma pieniążków, nie ma za co żyć, nie ma domu

-Moja mama też bardzo często zbiera śmieci.

-Tak?

-Tak, bo nie lubi jak jest brudno..A gdzie Pani mąż.

-Rozwiodłąm się z mężem.

-Aha..rozestała się pani z mężem.I mąż został w mieszkaniu a Pani odeszła?

-Tak.

-I pani gdzie poszła.

-Na dworzec.

-Aha....o widzi Pani??Tam, tam...łabędź!

-Łabędź? Gdzie?...A faktycznie...Na wyspce..

***

-A Pan jest samotny?

-Tak, jestem samotny...Wiesz chłopcze  wtym roku zmarła moja kochana żona. Była najpiękniejszą kobietą na świecie. I miała bardzo dobre serce.

-Ale nie będzie Pan płakał.

-Nie, nie bój sie, nie będę.

- A myśli Pan, że jeszcze Pan zobaczy swoją żonę.

-Ja ją cały czas widze Synku. WIesz , mam takie złudzenie. Siedzę w pokoju i wydaje mi się, że sie krząta po kuchni i hałasuje garnkami.

-Aha.

-Wiesz ludzie tak naprawdę nigdy nie odchodzą. Zostaja po nich wspomnienia. Inni pamiętaja ich zasługi.

-Ale czy myśli Pan, że kiedyś bedzie tak, że będzie Pan potem przyjdzie Śmierć i Pana nie będzie, apotem znów Pan będzie.

-Oj nie wiem synku, jeszcze jak do tej pory się tak nie zdarzyło.

-Ale może się kiedyś zdarzy.

-A może.....

 

ani-mru-mru : :
24 września 2002, 20:02
- Czy jest Pan smutny?
- Tak jestem.
- A dlaczego jest pan smutny?
- Bo nie żyję.
---
Flossie, znowu trafiasz tak celnie w naszcze człowieczeństwo. Dziekuje.
24 września 2002, 17:13
juz:)widzem ze to siem samo...:)))
24 września 2002, 17:00
jak???jak zrobilas to ze zostal ci wrzesien a reszta jest w archiwum???prosze...
24 września 2002, 15:34
ale wystarczy ze zasluzyli sie dla nas, swoich przyjaciol, a dalej beda w naszych sercach, umyslach, wsrod nas tyle ze milczacy... tak jak Beduin...
24 września 2002, 08:16
a jeśli nie zdąrzyli się zasłużyć dla świata... nie pamięta się ich zasług, nie pamięta się ich. zapomina się szybciej niż można to sobie wyobrazić!!!!!!!
24 września 2002, 04:58
no wlasnie... ci co odchodza, tak dlugo zyja dopoki o nich ktos pamieta... drapak tez...

Dodaj komentarz