A tak cholernie się wtedy boję. Ma ktoś...
Komentarze: 4
Jest pewna specyficzna grupa historii sennych, które dręczą mnie systematycznie.śnią mi się niebezpieczne porwania dla okupu, śni mi się, ze jestem zakładnikiem w obcym domu i spędzam czas w towarzystwie frustrata latającego ze spluwą i co raz to przykładającego mi ją do skroni,a dom ze wszech stron jest otoczony policją, dużo świateł, dużo syren, dużo płaczu rodziny, dużo nawoływań do mnie uwolnienia, śni mi się, sala, być może szkolna klasa, równo ustawione ławki, ludzie z głowami przykrytymi kocami i położonymi na blaty, gdzie porywacze co pięć minut strzelają przez czyjś koc, w czyjąś głowę. A w powietrzu kraży oddech chwili, w której wszystko się wyjaśni. Wóz, albo przewóz. Życie albo śmierć. Albo policja po wtargnięciu do budynku zdoła przechwycić porywacza, albo jedna mała kulka wyląduje w mojej skroni, albo terrorysta przechadzając się obok mojej ławki skusi się o naciśnięcie za spust, albo zrobi to w stosunku do człowieka za mną, przede mną, albo tego obok. I za każdym razem gdy budzę się z takiego snu, mam wrażenie, jakbym przed pięcioma minutami faktycznie otarła się o śmierć.I za każdym razem budzę się w szlochu. Płaczę przez sen. Zastanawiam się tylko co autor ma na myśli...
Interpretacja pewnej erotomanki:" Gdyby to przyśniło się innej sądziłabym, że pewnie chciałaby być erotyczną niewolnicą, pewnie związanie, skrępowanie, zakneblowanie, no ale Ty Agatko";)
Ech i patrzą się na mnie, patrzą;)
Chciałam jeszcze uśmiechnąć się wdzięcznie do Pauli. Miło widzieć "Mysz" w linkach:) Całuję.
Dodaj komentarz