kwi 14 2003

A panu pędzącem Fiatem Punto koloru żóltego...


Komentarze: 1

Rano w kiosku zamiast dwóch biletów ulgowych chcialam kupić piątkę z gramatyki opisowej, ale pan tylko popatrzyl na mnie i z tą swoją uprzejmością w glosie powiedzial, że jest, ale tylko wczorajsza. Nieświeżej nie chcę. Poczekam na jutrzejszą dostawę a przy okazji zamówię zaliczenie z baroku na historii literatury.W zaprzyjaĄnionym sklepie ze srebrem, tym naprzeciw opery ( kościól Bożego Ciala, Solpole dwa, w drugą stronę Pedet i Podwale - dla zainteresowanych) kupilam za to kolczyk do pępka, po tym jak poprzedni, który kosztowal mnie majątek zresztą, bo coś kolo osiemdziesięciu zlotych, oddalil się w kierunku bliżej nieokreślonym i wrócić pierun jeden nie chcial:) Ale to wszystko przez miętolenie się na lóżku i brak spostrzegawczości, że się kulka odkręcila.Bywa:) Zrobilam tez z siebie idiotkę, po raz kolejny zresztą, kiedy to pani od kultury języka, ta ze sztucznie wymuszanym scenicznym "l" ( z kreseczką:)), zaczela rozkladać na lawkach kartki A4 z kolokwium. Bo przecież wszystko byloby w najlepszym porządku, gdyby nie jeden malutki szczególik, a mianowicie taki, że nie raczyla nas wcześniej o nim poinformować. O ile się orientuję niezapowiedziane można robić jedynie kartkówki, ale pani uznala, że:

to nie podstawówka

nabąknęla przeciez o dwóch takich na poczatku pierwszego semestru.

Szkopul polegal na tym, że nikt z grupy gębusi nie raczyl otworzyć i choć jednym slowem mnie wesprzeć. Efekt? Krecha jak stąd nad morze, albo i dalej u szanownej pani S. Czy się przejmuję? Ależ oczywiście...

że nie:)

W tramwaju linii jedenaście maly chlopiec w okularach dochodząc do wniosku, że niezwykle leciwa już jestem, ochoczo ustąpil mi miejsca i pobiegl na kolana do mamusi, siedzącej siedzenie przed. I zastanawiam się tylko, czy aby napewno on się mnie zwyczajnie nie przestraszyl. Wolę wyglądać na leciwą, niżby mial się mnie ktokolwiek bać. Eee...chyba jednak groĄnie nie wyglądam:) Widać zestresowany czegoś mocno byl. I klaplam na tylek,a potem cale dwa przystanki toczylam podświadomą dyskusję ze śladami po szaroburej taśmie klejącej na szybie, która jak pech chcial przebiegala dokladnie wzdluż linii mojego wzroku, zaslaniając przy tym kompletnie niesamowite widoki krajobrazowe porannego Wroclawia. Zryte wertepy po zburzonej niedawno starej drukarni, zataczające się śmierdzące menele, wracające do domów po upojnej niedzielno poniedzialkowej nocy, sznury samochodów i zapachy ich fascynujących spalin, i koleżankę na przystanku na dominikańskim z taką niezwykle bujną fryzurą blond;)(ją udalo mi się dostrzec dzięki rysie na pasku kleju po owej tasmie klejącej). W banku śląskim obslużyla mnie mila pani (!), co należy odnotować niezwykle skrupulatnie, gdyż zazwyczaj na osobniki plci pięknej czyhają tam wszystkożerni samcy, śliniąc się przy tym niemilosiernie. Dziś tylko jeden taki zerkal ukradkiem z okienka obok. Nie dalam się! Usilowalam też zwrócić uwagę koleżanki, którą przypadkiem w owym banku spotkalam, a która wlaśnie zalatwala biznes u owego osobnika. Jakieś ostrzeżenie, coś, ale ślepota górą i z pewnością biedaczysko, niespodziewające się żadnego zagrożenia, nawet nie rzucilo na mnie okiem. Dorwalam ją za to potem i z wielką ulgą odetchęlam, gdy dowiedzialam się, że cala i zdrowa:) No tosz to szok normalnie:) I piękne slońce w mieście, i panie na chodniku sprzedające żonkile, i stragany z okularami slonecznymi, i ląki króliczo jajeczne w Galerii:) Piękna wiosna w mieście:) Dobrego dnia.

Ps. W najnowszym wydaniu Newsweeka RANKING POLSKICH MAJONEZÓW. Dla dzieci na dobranoc jak znalazl:)

ani-mru-mru : :
14 kwietnia 2003, 16:34
hihihi:) i ktore najlepsze? o majonezy pytam. a co dourokow wroclawskich to znam, oj znam bardzo dobrze:) zwlaszcza te z okolic rynku:P

Dodaj komentarz