"Piszcie z Agatą do tego "Negatywu". Kolegia w czwartki o 16.30. Grafikę robi Grzesiek". - ulubiony nasz Pan dziennikarz, Dominik P. z zachęcającym, acz urokliwym uśmiechem rzekł do Ewki. A ta relację skwapliwą zdaje mi, przy okazji spotkania na korytarzu, tuż przed ustnym egzaminem z poetyki, i moim, i Jej.Tak... i jeszcze motorek w dupkę, piórko z napędem w łapę, albo klawiatura z przyspieszaczem. No ludzie!
I przygody z namiotem mieliśmy. Bo, ze moja rodzona matula wybiera się na cały lipiec do stadniny, prowadzić jazdy, obijac sobie tyłek w siodle, smażyć się nad jeziorem i wakacjować powiedzmy, dokonała zatrważającej inwestycji. Niomiot czwórka, 1.85 m wysokości, dwa pokoje, z małą kuchnią pomiędzy.Po rozłożeniu owego m 3 , okazało sie, że w tropiku jest dziura. Taka mała, niepozorna niby, ale w sumie kto ją wie, czy ona nie z tych "z cicha pękł". A cicho peknąć możliwość by miała, na przykład po pierwszym lepszym podmuchu wiatru. Zatem, my za namiot, do sklepu i reklamacji. Pani z uśmiechem na twarzy reklamację przyjęła . "Agata! Idziemy na babci. Na podwórku go rozłożymy i sprawdzimy ten cholerny tropik"- matka zachowawczo. A Agata, rada nie rada, przytaknęła. Niomiot rozłozyłysmy. Wlazłyśmy do środka. I co...? "Agata! Do sklepu jedziemy! Dziura! Widzisz?! Tu!" Pani w reklamacji popatrzyła spode łba. Zadzwoniła gdzie trzeba. Kazała nam iść na dział. Tam miał czekać człowiek, który miał dać nam nowy i załatwić wszelkie formalności. Wziął nowy i mówi:" To rozłożmy ten tropik i choć tak trochę go sprawdźmy" I tak stałam się świadkiem KOKOSZENIA MOJEJ MAMY Z OBCYM FACETEM W CZERWONYM KOMBINEZONIE, POD TROPIKIEM OD NAMIOTU, NA ŚRODKU HALI SKLEPOWEJ. Facet przy śpiworach ze śmiechu pękał, kobieta przy materacach tyż. a ja stoję jak ten ciołek przy nich, obładowana czymś tam i z komórką w ręce.No ludzie...
Aha. Trzeci z kolei namiot, okazał sie być, jak na nasze oczy, cały.
Miłego dnia.
01:27
* Na poważnie zamartwiam się już o Żabka. Zapracowuje się. Dniami i nocami siedzi w papierach. Liczy. Rysuje. Biega na uczelnię. Że czasu na spotkane nie ma, to już nie wspomnę, ale przeciez nie o to chodzi. Martwię się, że fizycznie tego nie wytrzyma. Co jak co, ale spać czasem trzeba... Zobaczymy się w piątek. Planujemy wyprawę do babci w celu obgadania szczegółów mieszkaniowych. Zapomniałam dodać, że spotkanie króciutkie. Takie w przerwie jego roboty i mojego zakuwania historii literatury na wtorek. A no bo ostatni egzamin w tej sesji mam :) Ale za to jaki, ha! :P Żabek, ja Ciebie błagam i proszę, i używam do tego wszelkich uroków osobistych, byle coś zadziałać. Do spania! Ale już! :)