Asmik wstawaaaaajjjjj! Ale już cholero jedna!!!...
Komentarze: 0
Fikuśność , groteskowość, komika i ten caly wodewil niektórych zakamarków mojej natury powoduje, że dziwnie reaguję na zaskoczenia.Piecuch i leniuch tym razem nie weekendowy siedzial sobie w domowym zaciszu gdy ktoś nadepnąl mi bezczelnie na odcisk.No żesz o zgrozo! Podreptal w kólko mej szczelnej skorupki, a potem nosem trącil klamkę u drzwi wejściowych i wlazl w zabloconych butach. Piekielnie nie znoszę powrotów przeszlości. A bylo to tak: Wpuścilam moje Kochanie na górę, i już z jęzorem do pasa wlazil na to czwarte piętro, zasapany przy tym straszliwie i okropniście, juz zamknąl za sobą drzwi, stanąl w progu i zrobil piruet, już zacząl sciągać buciorki, już wital się z gąską, gdy do uszu mych dotarl kolejny, dziwaczny zresztą i malo spotykany dźwięk domofonu-efektu eksperymentu jakiegoś kreatywnego pana konstruktora(takiego domofonu jak ja mam, to w calej polsce ze świeczką szukać). Dźwięk, który zawsze niemilosiernie świdruje. Ale gdzie świdruje, tego sama nie jestem w stanie powiedzieć.-Agata? - A no chyba Agata. - Cześć skarbie, poznajesz? Tu G...... I w jednym momencie serce zaczęlo bić mocniej. Takie thrembling heart. Rwać sobie wlosy z glowy, tudzież walnąc nią o ścianę pierwszą lepszą, w tym wypadku przedpokojową, czy wręcz przeciwnie dać na mszę, albo na bulkę rumunom przy pedecie. Taka to istota tej różnicy interpretacji. Raz sie by bogu dziękowalo za stworzenie czlowieka od czubka glowy po koniuszki palców u nóg, a raz przeklinal, a bo to takie jakieś koślawe, a bo to rozumu ma jak na lekarstwo, a bo to nogi krzywe, usta nie takie, wlosy o dziwnym odcieniu w slońu popoludniowym, nos garbaty, oczy zezowate, albo takie trochę na boki, ale co więcej jakiejś sympatii malo i usmiechu nie za wiele. Ponuractwo wszechogarniające. Albo tez, jak i w tym wypadku bylo, moja niechęć i dystans nie byl skwapliwie niczym umotywowany.Tak o chimera jakaś wielka mnie ogarnęla i zero entuzjazmu i ramion wyciągniętych ku kroczącej przeszlości.G. nie zmienila się nic a nic. No i żesz za diabolcia znelźć nie mogę nigdy poczwarki, która by zmienila się nieco bardziej odemnie. Z blond na czarny...z....a zresztą nieistotne. Wloski G. jak dawniej. Pedantycznie równo przycięta gęsta jak cholera grzywka(nigdy nie lubilam grzywek), niedokladnie uczesany kucyk, taki sam styl ubierania się, ale co więcej taki sam styl bycia, uśmiech...albo śmiech(no umówmy się), no dobra...rechotanie....to samo spojrzenie, i traktowanie mnie. Kochana istotka. I jak zawsze w centrum ognia, w środku pola rażenia, w środku wszystkiego co najciekawsze, ale i najbardziej niebezpieczne, ekscytujące, szokujące,. Trząść światem ile wlezie, pociągać za sznurki wszystkimi marionetkami siedząc przy tym mocno w siodle, taka ta hersztowska natura. Sama sobie sterem, zeglarzem, okrętem...przyglądać się delikatnie z boczku i usilnie próbować zbliżyć się do idealu. Zawsze to robilam, lecz nigdy mi nie wyszlo. Wlosy stanęly mi dęba na glówce, usta przyjęly ksztalt niemalego zdziwienia gdy dowiedzialam sie czym zajmuje się szanowna pani G.C. ( kurczaczki inicjaly jak ś.p Grzegorz Ciechowski i w zasadzie to firma ta sama...bo...). Otóz pani G. C zostala menadżerem kilku dość znanych w środowisku zespolów muzycznych, tudzież dzialających solo. Że przytoczę parę znaczących nazw, jak Mleko, KamilMosadJazzCombo ( ten z chórków od Maryli Rodowicz), Piotrek Lato, slynny Picia z BB. i parę jeszcze innych "gwiazd i gwiazdek". Zaintersowanych odsyam tu i jeszcze tu, a polecam siki i muchę:o)) wdepnąc proszę i co trzeba się rozjaśni,w szczególności do mleka na emperójeczki. Odlot.Bardzo bzycząca mucha i......siki....Jak ktoś znajdzie odpowiedni epitet na siki, to mile widziane. I tak sobie werduje koleżanka od Warszawy, do Krakowa, po Katowice i Wroclaw, negocjuje co lepsze kontraktowe warunki, wyznacza co lepsze koncertowe daty. Robi kasę i bawi się świetnie. Niedlugo Fryderyki i spotkanie zukochanym Kubą Wojewódzkim. Bożeee jak ta dziewucha cmoczkusia go po dupce. I nie wlezą tlumaczenia:o) i nie wlezie nic. A kij ją drapal....
Ze spraw bardziej bieżących. Asmik wlaśnie uskutecznia chrapanie w moim wlasnym lóżku i coś jej się chyba nie podoba dźwięk stukania klawiatury, ale czyż to moja wina, że wraca się z imprezy o wpól do siódmej rano....Dla uśmiechu polecam zatrważający widok: Asmik chrapie, godzina wpól od ósmej, telefon kolo jej ucha dzwoni już z pięc minut, ja w lazience ze spodniami wciągniętymi powiedzmy do polowy, Axel przy lóżku, moim, dziś nie moim, wyje niemilosiernie, i to tak, ze martwego by obudzil...ale Asmik.....NIC....takie wielgaśne NICCCCC, ani drgnie....boshe,, ta dzisiejsza imprezowa specyfika.....W woli uściślenia ja imprezuję dziś także. A o wrażeniach jutro...:o) Milego dnia....zdrówka
Dodaj komentarz