Z kąta w kąt.
Komentarze: 3
Poetyka, psiakrew, uparta jak pierun i za skarby świata do głowy wejść nie chce. Nie zdążyłam, na dobrą sprawę ochłonąć po partii logicznego materiału, a tu czas na następną, z kwestii bardzo odmiennych.Szlajam się po domu. W lodówce grzebię. Z psem się przekomarzam. Do kwiatków gadam. Włosy czeszę to tak, to inaczej. Przez balkon wyglądam. Sąsiada w gatkach podziwiam:)Telefony odbieram. Domofony tyż.:)Cukierki kradnę. Ziarenka cukru w cukierniczce liczę. W komputerze grzebię:) Na uliczne samopasy się złoszczę. Latają, wrzeszczą, piszczą, śmieją się, do szału mnie doprowadzają. Z kąta w kąt. Z kąta w kąt.
I rozmawiałam z babcią dziś, telefonicznie rzecz jasna. Trza z Żabkiem w odwiedziny się wybrać. Jak wszystko dobrze pójdzie to dach nad głową na następnych kilka miesięcy będzie miał. No, ale nie kraczmy. A jak nie, to pod pachę Go wezmę. Do kaloryfera przywiąże i się nigdzie ode mnie nie ruszy, o!
Jak mnie ktoś tu jeszcze zobaczy, to WYGONIĆ i PRZEKLĄĆ NA WSZYSTKICH DIABŁÓW.
Do miłego.
* Dzieciaczki z bandy rowerowej mojego podwórka, te od "jak kulwa łazis", nie rozróżniają bajek. Biegają i krzyczą JAŚ i SIEROTKA! JAŚ I SIEROTKA!:o) Jas i Małgosia, drodzy moi. A jak sierotka to tylko Marysia...:P
* Odwieczny problem dwóch fryzjerek mieszkających pod jednym dachem zaistniał i dziś. "Cholera! Pojechała fujara! A nożyczki to mi zabrała i nie myśli, że Elka na strzyżenie czeka! Szlag by to!" Po chwili: "Grzebień też mi zabrała! Zwariować idzie!" A ja kwile nad problemami poetyki historycznej. Żyć, nie umierać...:)
na moim osiedlu tez sa takie "uliczne samopasu" -az sie prosza, zeby jajkiem rzucić
Dodaj komentarz