Archiwum sierpień 2003


sie 14 2003 ...
Komentarze: 3

Za Discovery przytaczam, iż wilczyce podrzucają swoje młode opiekunce, a lemury przed snem się smacznie przytulają:) Jako, że podrzucać kogo i komu jeszcze nie mamy i żałujemy tego bardzo( ale podrzucać obowiązkowo będziemy, co jest definitywnie postanowione wbrew wszystkim i wszystkiemu), to lemurze zachowania i przyzwyczajenia przejmujemy z wielką rozkoszą:)Bo najważniejsze, żeby zawsze być bliziutko.Tak policzek do policzka:) Bo najważniejsz jest duszonko do utraty tchu wszelkiego:) Bo najważniejsze smyranie za uchem i buzi w szyjkę:)Bo najważniejsze żeby w dłonie chwytać życie. Resztę się dorobi, luki zaklei, zmurszałe przemaluje, plamy wywabi:)Buziak w malutki nosek zakatarzony jeszcze:* A" Na dnie miłości jest samotność, radość, świętej Magdaleny oczy, a czasem dziki osioł, co wyskoczy...":) I miłość ta reprymendę otrzymała dziś. Potem skwapliwie zanotowała tuż przed wyjazdem:" Przytulać Myszę przed snem myślami, tęsknić przy chichotach z bliźniaczkami, znaki słyszalne dawać byle często, bezpiecznie jechać, bezpiecznie wracać,  kochać mocno i wciąż:) Bo ja stęsknionam już niemożliwie, choć tyle coś przekroczył próg. I reprymendy wróciły tyż, co by po równo i sprawiedliwie było:" Nie smucić się ni tyci, oczka suche koniecznie, tęsknić, ale radośnie, myśleć tylko : przytulić teraz nie da rady, ale za kilka dni to...ho ho:), pracę pisać, mapki myślowe skrobać i pożytecznie ten samotny czas spędzać." No to żem twarda dziołcha jest, chusteczki daleko...o tam, tam! Na stoliku grzecznie leżą. Nierozpakowane nawet jeszcze. Oczęta suchutkie, myśli w kolorach tęczy,  takie tam tęsknotki, ale małe i niegroźne:) I w kłębek się zwinę, albo na brzuszek, oczka zamknę i śnić będę pięknie i radośnie. A jak się obudzę tak raz, drugi i trzeci, to mnie już Ktoś przytuli:)

*A cichuśko powiedzieć jeszcze chciałam, że za oknem jest jak w bajce:) Pająki w kałuży się kokoszą, a słońce wreszcie śpi. Dobrej nocy kochani:)

ani-mru-mru : :
sie 13 2003 Praca, gołąbki, instrukacja obsługi i...
Komentarze: 7

O 9.30 budzi mnie zmora jakaś z rozwianym włosem i zaspanym okiem stojąc nad mym łóżkiem ze słuchawką telefoniczną w ręce: -Już Ci ją daję- słyszę zachrypiały głos. Myślę 'któż u diabła", chrząkam parę razy, biorę słuchawkę i nie kojarząc jeszcze faktów zupełnie udaję, że wszystko gra.-Chcesz pracę na jakiś czas? No wiesz  Work Serwis, telefony, faksy, maile. Dzwonię, bo wiem, że po angielsku mówisz, a nam potrzeba kogoś do 'niespolonizowanych'.- w trakcie odwracania się z jednego boku na drugi, niemal w środku nocy, człowiek zgodzi się na wszystko, nawet do użerania się z obcokrajowcami, siedzenie za biurkiem i grzebanie w papierach, czego z całym szacunkiem ale niezmiernie nie lubię.- Bardzo chętnie.- Mogę nawet dostać komputerowy wyciąg dłużników tej waszej firmy i od ósmej do piętnastej stukać numerki i dukać formułki: Dzień dobry nazywam się tak a tak, dzwonię stąd i stąd...kiedy do cholery oddacie nam te wstrętne pieniądze za ostatnie trzy miesiące", a potem usłyszeć smaczną wiązankę od zbulwersowanego prezesa, jego żony, pięcioletniego synka i psa rasy doberman.- To dziś wpadnę do was jeszcze i obgadamy szczegóły- słyszę w odpowiedzi. A na egzamin we wrześniu z historii literatury to mnie stamtąd wypuszczą chociaż?I do denstysty na wyciągnięcie goździków z piątki- myślę sobie.Tak, tak. Właśnie o to spytać muszę.

* A. z moją własną babcią pichcą gołąbki, pomiędzy jednym a drugim kosztowaniem farszu, stukają w telefon i piszą: 'Ale dobre mamy.Jak chcesz to przyjeżdżaj ". A ja się boczę i mówię:" Co?? Wy tam rozkosz dla żołądka, rozpusta pełna, a ja tu sama jak palec w ścianach czterech cały dzień? I jeszcze mi w ten skwar tramwajami zatłoczonymi jeździć karzą, jak odpiero co do domu z zakupów wróciłam, i przesiadać się bo rozkopane i wracać spowrotem?A na dodatek umowa z wczoraj była inna. To ja miałam przyjmować gości. O nie. Co to to nie. I nogą tupię, gołąbków nie chcę, a jedzcie sobie i na zdrowie:) Niech wam brzuchy rosną duże i okrągłe. Ja zjem arbuza i popiję Gingersem."Mysza, fajna z Ciebie Żaba" już tu nie pomoże. Zdecydowanie i definitywnie.

*Dwie czarownice ( jedna pomysłowa, druga rozgadana) wróciły wczoraj z Warszawy, po wizycie w Centrum Onkologii, a że podróż pociągiem była długa i męcząca postanowiły czas tam spędzony należycie wykorzystać i tak powstał projekt prezentu imieninowego dla niejakiej pani M. która to ostatnio skarżyła się na zanadto eksploatujące porządki domowe.I do realizacji projektu już doszło, bowiem obok prezentu głownego czyli biżuterii, owa pani M. otrzyma w piątek mietłę, a właściwie mopa, przebranego za pomoc sprzątającą ( w koszulce z krótkim rękawem, w pasie omotana sznurkiem, głowa z balona, i tylko nasz nos z prezerwatywy przejść nie chciał;)).Skonstruowana została także, bardzo skrzętnie i pieczołowicie przez dwie czarownice instrukcja tegoż wyżej wymienionego cuda,którą przytaczam: 1. Ustawić małżonka w najdalszym kącie pokoju. 2. Dostarczyć mu rozebranego, spoconego przyjaciela ,a na którym powinien się wesprzeć, lekko ściskając czerwony drążek sterowniczy. 3. Wykonując zdecydowane ruchy posuwiste mąż obchodzi cały pokój penetrując wszystkie zakamarki.4.Na bieżąco sprawdzać czy mocno używany, mocno dociskany do podłogi przez męża przyjaciel nie zostawia brudnych śladów.5. W przypadku patrz pkt 4 zanurzyć przyjaciela w pienistej kąpieli, lekko osuszyć.6. Czynności 1-5 powtórzyć w każdym pomieszczeniu mieszkania. 7. Zabawę z przyjacielem zakończyć po dotarciu do progu mieszkania.8.Przyjaciela wykąpać i odstawić w spokojne miejsce w celu osuszenia.9 Zaprosić męża na ciepłą herbatę i ciastko.10. Przy herbacie miło wspomnieć o pomysłodawcach projektu i ofiarodawcach prezentu. Czy ja mówiłam już, że niezmiernie zdeprawowane i zgorszone czarownice?:) Takim to tylko jedno w głowie. Ożesz Wy!:)Fu.

* Panowie nie słuchać, bo na koniec spostrzeżeń bieliźnianych kilka.Albo właśnie słuchać i doświadczeń nabywać bo sytuacje bywają różne, szczególnie jeśli wasza dziewczyna...właśnie. Polskie sklepy z koronkowymi cudami da kobiet mają to do siebie, że posiadają bardzo dziwne wymiary, albo też niektóre kobitki bardzo nie wymiarowe są. No bo taka ja na ten przykład.Obwód 75 to i bardzo proszę, albo żeby jeszcze miseczka jakaś przyzwoita była...a to jak obwód 75 to mają ale B, czy jakieś małe C... A jak już komplet przyzwoity kupić...Stanik dobry, majtki wiszą...majtki dobre stanik mały... Moda na deski dziś, a jak ktoś nie deska to zamiast się cieszyć nie lada zadwozdkę ma.Zawsze mówiłam, ze faceci to lepiej na tym świecie mają.

Miłego dnia:)

* Po wizycie Aśki zmiana planów:) Będę pracować przy organizacji jakiejś konferencji we Wrocławiu przy czym szukają kilka osób z bardzo dobrą znajomością angielskiego i drugiego dodatkowego języka.  Dokładnie jeszcze nie wiem czego dotyczy owa konferencja. Praca to biuro konferencyjne i informowanie uczestników o programie konferencji, o imprezach towarzyszących tj. kolacja Standing Party w Ratuszu Wrocławskim, Kolacja Regionalna w Spiżu, imprezach kulturalnych, które odbywać się będą na terenie Wrocławia w tym czasie, o komonikacji miejskiej- jak i gdzie dojechać, o repertuarze kin, teatrów, o  muzeach itp. Albo praca w punktach informacyjnych konferencji, czyli wydawanie materiałów konferencyjnych i rejestrowanie uczestników, udzielanie informacji na temat konferencji, na temat miejsc, gdzie będą odbywać się poszczególne sesje tematyczne. Zobaczymy jak będzie to wyglądać w rzeczywistości:)

ani-mru-mru : :
sie 11 2003 :)
Komentarze: 3

Z wykałaczką w ustach wędruję między kuchnią a pokojem, w ręku  kolejna salaterka lodów z bakaliami, które niemiłosiernie właża w zęby i dumam usilnie nad sensownym tematem pracy zaliczeniowej z poetyki czy teorii literatury jak kto woli. A wędruję tak, bo natknęłam się ostatnio na tytuł jakiejś publikacji, który brzmiał ' Co można znaleźć między łazienką a kuchnią', postanowiłam zatem ulec sile perswacji i przekonać się, w istocie co. No moze nie między łazienką a kuchnią, ale między pokojem a kuchnią. Jak narazie tylko rośnie mi tyłek, za to tamten cwaniak najwyraźniej wysiusiany za wsze czasy i rączki czyste...Może nie do końca. Obija mi się o szare komórki Rousseau z "Wyznaniami" i wcale nie z powodu wzmianek o praktykach masturbacyjnych autora, lecz z powodu jego różnych form tożsamości w narracji autobiograficznej. Zważywszy jednak na doświadczenia co do mojego zapału do pracy, przystanę przy systemach wersyfikacyjnych czy rodzajach stylizacji. Jak to miewa mój pan i władca "po najmniejszej linii oporu, szafkę na górze tylko z brzegu wytrę, ruda kierownica dalej łapą i tak nie sięgnie, prawda?" Ale choćby to cuś z wersyfikacji czy stylistyki nie napisze się niestety samo, zatem postanowiłam mężnie od jutra zakasać rękawy i brać się ostro do roboty. Tym bardziej jeśli jutrzejsza rozmowa w siedzibie pewnej firmy zajmującej się zarządzaniem nieruchomościami będzie na plus dla A. Motywacją będzie wszechobecna nuda w godzinach 7.00-15.00 czy jakoś tak. Na serię białych książek z 'wydawnictwa naukowego pwn' (swoją drogą masło maślane, toć to pwn same w sobie już znaczy tyle co polskie wydawnictwo naukowe) na egzamin z historii literatury spoglądam z ukosa i zbliżać mi się choć na metr jeszcze opornie bardzo:)W każdym razie zbieram sążniste kopniaki na rozpęd:) No śmiało...:)

* Obowiązkowy buziak dla A.:* w sam czubek zakatarzonego nochalka:) O 9.00 trzymam jutro kciuki mocno. Przewracając się z jednego boku na drugi, rzecz jasna:)

ani-mru-mru : :
sie 08 2003 Króciutko, cichutko...
Komentarze: 9

Cal po calu drapieżnym wzrokiem odkrywa moje wszystkie cielesne zalety i zastrzega wyłączność kompletną, nie dla pazernych oczu 'samców niewyżytych', co gazety 'męskie' traktują jako to 'zamiast', albo to 'z':) Żadnych artystycznych zdjęć w negliżu, żadnej namiętności dla cudzych oczu, zero prowokacji nawet z workiem pieniędzy ku motywacji- mówi, gdy podejmuję tę kwestię w rozmowie. Potwierdza się miłość, potwierdza się zazdrość, potwierdza się to, co do powiedzenia na ten temat miałam ja. Zapomnij...nie zgadzam się, ani teraz, ani nigdy. Chodź pod prysznic.

***Wszystko dziś goździków ma smak i żadnej poezji w tym. W piątce górnej lewej tkwi białe goździkowe mazidlo  i leczyć podobno ma, nerw uspokajać co by porywczy zbyt nie był:). Pani w spożywczym dziwi się strasznie, jak mówię, że mi wszystko jedno, czy serek z ziołami czy bez chcę, bo i tak tylko gożdziki będą. A suszone goździki przypominają Boże Narodzenie i pomarańcze wydrążone na świecznik ozdabiane nimi właśnie. Kompot świąteczny i wino własnej roboty. A od dziś niejeden smakowity buziak z ósmego sierpnia:)

***Wielbłądzica na pole widzenia się napatoczyła, w telewizorni mianowicie, przy okazji powtórek jakichś.Niech no te wakacyjne powtórki szlag jaśnisty trafi, a telewizja TVN  zginie marnie w długach, albo innych cholerstwach. Nastroiłam się wrogo do świata na następnych kilka godzin, a A. uraczony zostanie kazaniem typu 'nie próbuj mi nawet zbliżać się na metr, na maile odpisywać i ani myśleć'. Bogu ducha winny, kolega ze studiów, który nie wiedzieć czemu wielgachne szczęście ma obcować z samymi długonogimi. I żeby jeszcze to blondynka była, o zgrozo! Toż to brunetka jest. A swoją drogą...gdyby wielbłądzica wiedziała, że jest wielbłądzicą...:)No dobra...a ja wredna małpa:Pa co!:)

ani-mru-mru : :
sie 07 2003 Uwielbiam się tak uśmiechać.
Komentarze: 1

Miłość, miłość, mniam:) Paluchami o kant półki z klawiaturą stukam jakieś miłosne coś i buzi dla A. :* telepatycznie przesyłam:) Oj wariactwo, wariactwo do granic możliwości wszelkich, energia rozpiera mnie straszna, doładowanie bonusowe przez buziaki dostaję:) aż tańczyć by się chciało na pustej ulicy  w środku nocy na bosaka tylko z Nim:) ludzie wpatrują oczęta, bo w myślach wykrzykuję:' Patrzcie! To my! Patrzcie! Tak wygląda szczęście!', uśmiechają się ukradkiem, gdy dziwacznymi krokami wędrujemy objęci przez miasto, linie nie nadeptywane obowiązkowo, krok wojskowy, marszowy równy, podszczypywanki, w czółko buziaki, chichotki:) mijamy w parku kolejne roześmiane bąble w wózkach pod parasolkami przeciwsłonecznymi i łaszę się wybitnie, maślane oczka robię, a miłość moja :' Nie, nie...jeszcze nie czas' Pląsanie w modlitwie o zimny deszcz rezultatów nie przynosi, chłodzimy skórę pocałunkami, wyżeramy łyżeczką lodowatego arbuza, dmuchamy delikatnie po czułkach, potem jeden przytulaniec i znów gorąc:) rozpływamy się w duchocie, ale w jedną rzekę...:) Alergia nam plany krzyżuje, cmok w zakatarzonego noska:* ciężarówka chusteczek, tabletka na lepsze samopoczucie i na podbój tego świata. Ekhm...i prowokacyjnie będzie:) bo plany co do zielonogórskiego lasu tego niedaleko mamy:) Telimena w mrówkach, ho ho:) ewentualnie nadmorskie wydmy:) i straszebnie rozkosznie będzie i czule:) ale psssyt:P ściany mają uszy, a diabły przez dziurki od klucza filują:P co by nie było, ze tego, to uczciwie plany snujemy niemożebnie poważne, nakrętkę czołgową wykombinować chcemy, na palec wsunąć -wielką narzeczoną i narzeczonego udawać:), potem jakieś obrączkowanie jak u gołębi zorganizować i żyć we dwój...trójkę jak na Myszę, Żaba i bąbla przystało:)Wcześniej jednak przed komisją weryfikacyjną stanę, w składzie bliźniaczki dwie, co do mojego nadawadztwa na żonę, matkę i ... i stop. Żonę i matkę:) Co do kochanki to inny sąd:P Po pierwsze: gotować umie? Po drugie: mięsem nie pluje? Po trzecie: zimne piwo z lodówki przynosi, czy sama po drodze wypija? I wszystko na nie, niestety,o losie okrutny! Kura domowa marna ze mnie przeokropnie. Ale my na przeciwności losu wyminamy się, uśmiechamy szerzej jeszcze a stereotypy żony i mamy głaskamy po łebkach co by bardziej wyrozumiałe były:P A egzamin decydujący o być, albo nie być już niedługo. Wtedy gdy komisja szanowna zdecyduje się posprzątać mieszkanie. A. pertraktuje w jakim terminie są w stanie to zrobić:P*Czasem też na cmentarzu u dziadka z gniazdem os w rabatce walczymy, potop szwedzki im konewką urządzamy, łopatką ziemi zasypujemy korytarze...chwila chwila...jakie my? No tak. Przyglądam się przez palce z odległości metrów kilkunastu, jakoże na jad os uczulenie od dziecka mam:)* Czasem za rękę na fotelu dentystycznym się trzymamy, raz pierwsze trzyma to drugie, drugi raz drugie trzyma to pierwsze, gryziemy panią dentystkę jak boruje namiętnie i długo, czasem kopiemy , drapiemy i się drzemy, o!:)* Bywa, ze worki kukurydzy od dziadka targamy, gary gotujemy i jemy, jemy, jemy...:)* A codziennie pracy szukamy, Cv rozsyłamy i czekamy na cud:) perspektywy są, rozmowy, telefony, wizyty:)

Wystarczy. Do życia wracam:) garściami co lepsze łapię, a skąpiradło nie jestem to i innym od siebie uszczknę troszkę. Kto chce, no kto?:)

 

* Winietko- link jest. Jakby inaczej!:)

* Placek- a kobiety to bąblów nie dźwigają?:)O zapracowana dniami, a nocami zmęczona, płci przeciwna!:)

ani-mru-mru : :