Archiwum 11 sierpnia 2003


sie 11 2003 :)
Komentarze: 3

Z wykałaczką w ustach wędruję między kuchnią a pokojem, w ręku  kolejna salaterka lodów z bakaliami, które niemiłosiernie właża w zęby i dumam usilnie nad sensownym tematem pracy zaliczeniowej z poetyki czy teorii literatury jak kto woli. A wędruję tak, bo natknęłam się ostatnio na tytuł jakiejś publikacji, który brzmiał ' Co można znaleźć między łazienką a kuchnią', postanowiłam zatem ulec sile perswacji i przekonać się, w istocie co. No moze nie między łazienką a kuchnią, ale między pokojem a kuchnią. Jak narazie tylko rośnie mi tyłek, za to tamten cwaniak najwyraźniej wysiusiany za wsze czasy i rączki czyste...Może nie do końca. Obija mi się o szare komórki Rousseau z "Wyznaniami" i wcale nie z powodu wzmianek o praktykach masturbacyjnych autora, lecz z powodu jego różnych form tożsamości w narracji autobiograficznej. Zważywszy jednak na doświadczenia co do mojego zapału do pracy, przystanę przy systemach wersyfikacyjnych czy rodzajach stylizacji. Jak to miewa mój pan i władca "po najmniejszej linii oporu, szafkę na górze tylko z brzegu wytrę, ruda kierownica dalej łapą i tak nie sięgnie, prawda?" Ale choćby to cuś z wersyfikacji czy stylistyki nie napisze się niestety samo, zatem postanowiłam mężnie od jutra zakasać rękawy i brać się ostro do roboty. Tym bardziej jeśli jutrzejsza rozmowa w siedzibie pewnej firmy zajmującej się zarządzaniem nieruchomościami będzie na plus dla A. Motywacją będzie wszechobecna nuda w godzinach 7.00-15.00 czy jakoś tak. Na serię białych książek z 'wydawnictwa naukowego pwn' (swoją drogą masło maślane, toć to pwn same w sobie już znaczy tyle co polskie wydawnictwo naukowe) na egzamin z historii literatury spoglądam z ukosa i zbliżać mi się choć na metr jeszcze opornie bardzo:)W każdym razie zbieram sążniste kopniaki na rozpęd:) No śmiało...:)

* Obowiązkowy buziak dla A.:* w sam czubek zakatarzonego nochalka:) O 9.00 trzymam jutro kciuki mocno. Przewracając się z jednego boku na drugi, rzecz jasna:)

ani-mru-mru : :